FIFA 12 - recenzja

FIFA 12 - recenzja

FIFA 12 - recenzja
Zbyszek Kowal
16.10.2011 13:39, aktualizacja: 16.10.2011 15:39

Na kolejną odsłonę symulatora piłki nożnej Electronic Arts czekałem z niecierpliwością. W końcu gra pojawiła się w App Store i pobrałem ją na iPada. Czy warto było czekać? Czy Elektronicy zaskoczyli czymś fanów? Odpowiedź w recenzji.

FIFA 12 zrobiła na mnie doskonałe wrażenie już kilka miesięcy temu, kiedy w Internecie pojawił się filmik prezentujący dzieło EA na iPadzie 2. Uruchomiony na telewizorze kod gry wyglądał świetnie.

Niestety, nie mam iPada 2, aby sprawdzić funkcję TV nowej odsłony. Mogę jednak śmiało napisać, że również na pierwszej edycji tabletu Apple’a FIFA 12 prezentuje się wyśmienicie. Oczywiście jak to w przypadku gier EA bywa, nie ustrzeżono się kilku błędów, o których nieco szerzej w dalszej części tekstu.Cudne konsolowe menu

[/h3]Po uruchomieniu gry pojawia się świetnie skrojone menu, z wyglądu przypominające odsłony konsolowe. Ładne menusy, odpowiednia czcionka i perfekcyjny rozkład funkcji przypadną do gustu nawet najbardziej wybrednym graczom.

Dostępne są trzy tryby rozgrywki. Pierwszy z nich to tzw. szybki mecz, w którym po wyborze stadionu, pogody, drużyn oraz kilku pomniejszych rzeczy można rozegrać dowolny mecz. Idealna funkcja dla dwóch graczy, pod warunkiem że macie dwa iPhone'y pod ręką.

Drugi tryb to Daily Challenge, w którym raz dziennie pojawia się zadanie dla gracza. Czasami jest to mecz derbowy, innym razem uratowanie wyniku w ostatnim kwadransie spotkania. Jeżeli wygrywa się za każdym razem, to po siedmiu dniach czeka nagroda. Całkiem sprytny sposób na przykucie gracza do gry na dłuższy okres.

Ukoronowaniem gry jest tryb managera, w którym gracz obejmujemy dowolny zespół na świecie i prowadzi go przez kilka sezonów do ostatecznego zwycięstwa. Wybór lig oraz drużyn jest naprawdę ogromny. Do zgarnięcia czeka aż 65 pucharów z różnych rozgrywek na całym świecie. FIFA 12 może być więc grą, która wystarczy spokojnie na kilka miesięcy.

Licencje - nadal mocna strona FIFY

Licencja na zespoły, stadiony oraz piłkarzy to plus FIFY 12. Sytuacja ta zresztą powtarza się co roku. Tradycyjnie już nie ma licencji na Ligę Mistrzów, którą dysponuje konkurencja. To, co jednak zostało zawarte w grze, może u niejednego fana spowodować zawroty głowy.

Nie brakuje błędów związanych z klubami oraz piłkarzami. Polska ekstraklasa jest nieco przerobiona. Z powodu braku porozumienia pomiędzy EA a władzami T-Mobile Ekstraklasy polska liga w grze nie ma sponsora tytularnego, a zespoły - reklam na koszulkach. Niektóre kluby zamiast pełnych nazw określane są nazwą miast. Dobrym przykładem jest tutaj Lechia, która w grze figuruje jako Gdańsk.

Na szczęście składy klubów są w miarę aktualne. W Legii bryluje Daniel Ljuboja, a w reprezentacji polski jest już obecny Damien Perquis. Serbski napastnik stołecznej drużyny został nawet odwzorowany zgodnie z rzeczywistością. Szkoda tylko, że o Polaków (również z reprezentacji) nikt nie zadbał w ten sposób.

Tryb managera nie jest doskonały. Przeprowadzanie transferów nie należy do najprostszych. Z jakiegoś dziwnego powodu po rozegraniu sezonu z Legią i zgarnięciu kompletu zwycięstw nie dostałem żadnych pieniędzy za Mistrzostwo Ligi oraz zdobycie Pucharu Polski. Efekt był taki, że nowy sezon zaczynałem z budżetem mniejszym od Podbeskidzia Bielska-Białej.

Drobne zgrzyty w trybie managera

Trzeba zwracać również uwagę na kontrakty zawodników. Niestety przegapiłem termin obowiązywania umów i w nowym sezonie gram już bez kilku podstawowych zawodników. Nie otrzymałem informacji o kończących się kontraktach. Takich smaczków jest więcej, ale to typowe dla trybów managerskich serii FIFA.

Mecz można rozegrać na trzy różne sposoby. Można zdać się na przypadek losowy i dokonać pełnej symulacji spotkania, dostając końcowy wynik. Jest też możliwość symulowania meczu na żywo. Minuta po minucie gracz obserwuje komunikaty tekstowe oraz wynik. Jeżeli jest on niekorzystny, to w dowolnym momencie można wziąć sprawy w swoje ręce i dokończyć spotkanie od dowolnej minuty.

Najlepszym jednak sposobem na zwycięstwo (szczególnie w przypadku słabych drużyn) jest gra od pierwszej do ostatniej minuty spotkania. Wtedy można mieć pewność, że nawet jeśli zawodnicy mają statystyki gorsze od przeciwnika, to i tak zwycięstwo jest gwarantowane.

Warto wspomnieć o poziomie trudności. Moje pierwsze wrażenie było bardzo złe. Gra okazała się banalnie prosta. Niemal każdy strzał na bramkę (również z 30 metrów) kończył się zdobyciem gola!

Idealnie skrojona gra dla fanów piłki nożnej

Czarę goryczy przelała możliwość przedrylowania całego boiska własnym bramkarzem i umieszczenie futbolówki w bramce przeciwnika. Za tego typu akcję otrzymuje się nawet achievement w grze. Prawda, że bez sensu? No tak, ale to jest tylko możliwe na najniższym poziomie trudności!

Dopiero gdy w strzeliłem szóstą bramkę w meczu, otrzymałem informację, że jestem za dobry i powinienem zmienić poziom trudności. Faktycznie, w ustawieniach (jak to w przypadku tej serii bywa) można zmienić poziom trudności. Po zmianie gra okazała się wymagająca. Obrońcy nie ustawiali się szeroko, a bramkarz łapał wszystkie śmieszne strzały. Zatem gra jest idealnie dopasowana do każdego gracza. Tylko od Was zależy, czy chcecie wygrywać mecze z przewagą 10 bramek czy nie.

Meritum gry jest system sterowania poczynaniami piłkarzy. Wymaga on trochę w prawy i kilku minut nauki przycisków, ale później jest już zupełnie intuicyjny. Oprócz wirtualnej gałki (kierunki biegania, podań oraz strzałów) na ekranie są trzy przyciski. Ich funkcja zmienia się w momencie, gdy gracz atakuje lub broni się przed atakiem przeciwnika.

To, co można robić w odsłonie konsolowej, dostępne jest również na iPadzie. Są zatem dośrodkowania, prostopadłe podania, długie piłki, główki, szczupaki, wypuszczanie w uliczkę, przewrotki, wślizgi, gra ciałem czy brutalne faule. Każdy przycisk reaguje na liczbę nacisków oraz to, czy było to tylko stukniecie czy dłuższe przytrzymanie. Opanowanie wszystkich zagrań wymaga nieco wprawy, ale gdy się to uda, można pokonać każdą obronę.

Wizualnie FIFA 12 to pierwsza liga w App Store

Oprawa graficzna prezentuje się wyśmienicie. Naprawdę ma się wrażenie, że to prawdziwy symulator gry w piłkę nożną. Liczba animacji oraz zagrań piłkarzy jest imponująca. Nie bez przyczyny gra zajmuje ponad 1 GB pamięci na urządzeniu. Można dowolnie ustawiać kamerę, zapisywać najciekawsze powtórki zdobytych bramek lub ciekawych akcji.

Gwiazdy światowej piłki zostały odwzorowane z niesamowitą precyzją. Ich styl zachowania na boisku i wygląd na powtórkach to prawdziwy majstersztyk. Podobnież zresztą jak niesamowita liczba stadionów, które zostały przeniesione z rzeczywistości na ekran iPada. Wycieczka na Stamford Bridge różni się dość znacznie od wizyty na stadionie Ruchu Chorzów. Niestety, polskich stadionów (również tych na Euro) w grze nie ma.

Oprawa muzyczna stoi na bardzo wysokim poziomie. Publiczność żywiołowo reaguje na to, co dzieje się na boisku. Kibice śpiewają lub gwiżdżą na sędziego. Po zdobyciu bramki wybucha euforia na stadionie. Zaimplementowano również kilka ciekawych podkładów muzycznych oraz głosy angielskich komentatorów.

Niestety, jesteśmy skazani na język angielski. Nie można pobrać komentarza Dariusza Szpakowskiego, jak w przypadku odsłony konsolowej. Z drugiej strony niewiele by to zmieniło. Komentarze bardzo często się powtarzają. Widać, że twórcom nie wystarczyło miejsca na nowe ścieżki z dialogami.

Brakuje trybu multiplayer

Jaki jest największy minus FIFY 12? Brak trybu wieloosobowego. Nie ma możliwości rozegrania meczu z kimś innym na końcu świata. Technicznie jest to możliwe, wielu producentów zaimplementowało w swoich grach tryb multi. W tym przypadku gracze są niestety skazani na grę pojedynczą.

Rozwiązanie stanowi podpięcie do iPada dwóch iPhone'ów, które po pobraniu specjalnej aplikacji z App Store stają się padami do gry. Wtedy można rozegrać z kolegą obok dowolny mecz. Trzeba pamiętać, aby wyłączyć Wi-Fi we wszystkich urządzeniach, ponieważ do komunikacji służy Bluetooth.

FIFA 12 to najlepszy symulator piłki nożnej w App Store. Miałem już okazję grać w nowe Pro Evolution Soccer i nie umywa się ono do produkcji EA. Świetny interfejs, doskonałe sterowanie, superoprawa audiowizualna to największe atuty tej gry.

Nie ma trybu wieloosobowego, jest też kilka mniejszych lub większych błędów, ale dla fanów piłki nożnej to pozycja obowiązkowa. Odsłona dla iPhone’a kosztuje niecałe 5 euro, a wersja dla iPada to wydatek o 2 euro większy.

Zdecydowanie warto kupić grę. Pamiętajcie również, że przed nami świąteczne promocje i zapewne oba produkty będą do pobrania w bardziej przystępnych cenach, a wtedy jest to zakup obowiązkowy. Z mojej strony pełna rekomendacja.

[plus] Oprawa audiowizualna

[plus] Sterowanie

[plus] Ogromna liczba licencjonowanych klubów, lig oraz stadionów

[minus] Brak trybu multiplayer

[minus] Pomniejsze błędy

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)