Fight Night Champion - recenzja

Fight Night Champion - recenzja

Fight Night Champion
Fight Night Champion
Paweł Majowski
16.03.2011 11:00, aktualizacja: 16.03.2011 12:00

To aż dziwne, że do niedawna mobilni fani boksu nie mieli zbyt dużego wyboru gier na platformę iOS. Tytułów traktujących ten sport poważnie, bez przymrużenia oka, nie ma zbyt wiele - właściwie tylko jeden, wydany dwa lata temu Touch KO (Chillingo). Na szczęście EA Mobile stworzył mobilną wersję słynnej serii - Fight Night Champion.

Po całkiem przyjemnym, choć krótkim intrze wyświetla się menu wyboru trybu gry. Do dyspozycji są: szybka walka (Fight Now), tryb gry wieloosobowej (lokalnie przy wykorzystaniu Wi-Fi lub Bluetootha) oraz kariera zwana Legacy. Aby wziąć w niej udział, należy przygotować swojego zawodnika.

Obraz

Tworząc postać, mamy do wyboru całkiem pokaźną liczbę opcji, począwszy od wyglądu, przez fryzurę, zarost, kolor skóry, kolor stroju... skończywszy na wadze i wzroście. Zawodnikowi przyporządkowujemy pseudonim, najbardziej przydatny dla komentatorów, nie brakło także możliwości ustalenia ciosu specjalnego.

Sterowanie tak udane, jak kontrowersyjne

Gra nie ma typowego samouczka ani trybu praktyki. Jedyna nauka to kilka plansz tłumaczących system sterowania, które można sobie przypomnieć przed każdą kolejną walką. Sterowanie jest równie proste, jak kontrowersyjne.

Obraz

Ekran został podzielony na ćwiartki. Górne odpowiadają za ciosy na głowę przeciwnika, dolne za ciosy na korpus. Klikając ekran, nasz zawodnik wyprowadza klasyczne uderzenia (punch lub jab), zabawa natomiast zaczyna się przy nieco bardziej efektownych, ale i efektywnych ciosach, takich jak sierpowy czy hak (uppercut). Aby wykonać któreś z tych uderzeń, należy rozpocząć tworzenie gestów, poziomych i pionowych, czyli przesunąć palec w lewo/prawo, lub górę/dół.

Dodatkowym elementem jest możliwość zadania ciosu mocniejszego, w który zawodnik wkłada więcej siły - wówczas przed gestem należy chwilę przytrzymać palec na ekranie. Ten system działa zarówno przy ciosach na twarz, jak i na korpus - jest to całkiem pokaźna liczba ciosów do wykorzystania w walce. Jeśli chodzi o gardę, to by zasłonić twarz, należy trzymać dwa palce na górze ekranu; osłona korpusu to trzymanie palców u dołu.

Obraz

Co w takim razie jest elementem kontrowersyjnym w sterowaniu? Otóż jak łatwo się domyślić, skoro cały ekran został podzielony tak, by jak najprościej wyprowadzać ciosy, zabrakło miejsca na gałkę odpowiadającą za poruszanie się zawodnika na ringu. W związku z tym za ruch odpowiedzialny jest... akcelerometr. I to jest jeden ze słabszych punktów Fight Night Champion - tworzenie gestów jest bardzo przyjemne, a oglądanie rezultatów naszych poczynań w postaci serii celnych strzałów jest jeszcze przyjemniejsze, ale sprawne poruszanie się postacią w ringu często bywa pewnym problemem.

Boks – sport tylko dla cierpliwych

Wyginanie iPhone’a we wszystkie strony, gdy jednocześnie wypatrujemy momentu, gdy przeciwnik się odsłoni powoduje spore zamieszanie - wiele dobrych momentów do ataku nie wykorzystamy. Gra jest 3D, zatem i zawodnicy poruszają się we wszystkich możliwych kierunkach, a nie dwuwymiarowo. Przechylanie iPhone’a do siebie, od siebie  jest zwyczajnie niewygodne. Boks to sport, który nie polega na szalonej wymianie ciosów, ale na spokoju, cierpliwości, oczekiwaniu na błąd oponenta i szybkości.

Obraz

Nad zawodnikami podczas walki widać dwa paski - pasek ogólnej kondycji i pasek energii. Ten pierwszy zmniejsza się wraz z każdym przyjętym ciosem, ten drugi wraz z każdym zadanym. Warto na nie zwracać uwagę - nie ma nic bardziej przykrego, gdy przeciwnik jest zamroczony, chwieje się na nogach, komentatorzy krzyczą w oczekiwaniu na nokaut... a nasz zawodnik, pozbawiony energii, nie jest w stanie wyprowadzić porządnego ciosu.

To boli. Abstrahując od nokautów - tu też mamy pewien kłopot, który nieco psuje klimat. Otóż często posyłamy na deski przeciwnika nawet siedem, osiem razy, nim nie wstanie w ustalonym czasie lub sędzia nie zakończy walki nokautem technicznym. Powiem szczerze - w życiu nieczęsto widujemy sytuacje, że jeden z bokserów tak często się podnosi. Przeciwnik praktycznie nie ma kondycji, nie ma energii, uszkodzenia na sto procent, ledwo trzyma się na nogach... jakim cudem wciąż wstaje? Czasem taka sytuacja może się zdarzyć, ale nie stale - wygląda to po prostu sztucznie.

Obraz

Za rundę otrzymujemy punkty, które w przerwach wydajemy na poprawienie kondycji. Możemy wybrać, czy mają zostać przeznaczone na odbudowanie nieco z utraconej kondycji, energii, czy może zmniejszyć uszkodzenia, szybko rosnące wraz z każdym poprawnie zadanym przez przeciwnika ciosem.

Udany następca Touch KO?

Graficznie tytuł stoi na bardzo dobrym poziomie, choć nie powiem by zwalał z nóg. Owszem, zawodnicy są bardzo dobrze zaprezentowani, różnią się od siebie nie tylko wzrostem czy tuszą, jest więcej szczegółów typowych dla każdego z nich.

Główny nacisk został położony na ukazywanie wszelkich uszkodzeń nabytych podczas walki, oczywiście mowa tu tylko i wyłącznie o twarzach - pojawiają się siniaki, rozbite łuki brwiowe, sporo czerwieni. Efektownie wyglądają także powtórki z najlepszych ciosów oraz wybrane fragmenty po zakończeniu rundy - tu właśnie wtedy widać najlepiej wysiłek grafików, gdy oglądamy sceny, jakich nie powstydziliby się producenci filmów, takich jak nieśmiertelny “Rocky” czy z nowszych tytułów “The Fighter”.

Obraz

Krew bluzga wraz z potem i śliną, oczy uciekają do góry, tylko jęk bólu jest beznadziejny, dziwnym trafem przeważnie na replayach kompletnie nie dopasowany do akcji, odzywa się albo po czasie, albo nawet dwa razy. Same areny są przygotowane równie przyzwoicie, nieco gorzej natomiast wyszła producentowi publiczność - praktycznie jej nie widać, ludzie siedzą w mroku, ledwo widoczni. Na szczęście to nie psuje zabawy.

Fight Night Champion ma swoje momenty. Fajnie jest wcielić się w Alego i pobić się z Tysonem czy Holyfieldem - nie zabrakło w grze bokserów klasycznych, są także i aktualni czempioni. Autentyczną satysfakcję gra potrafi dać tym, którzy podejmą wysiłek opanowania ciosów kontrujących - trzeba się wykazać doskonałym wyczuciem czasu, i wówczas zablokowanie uderzenia przeciwnika wprowadza go w chwilowe oszołomienie, nic, tylko wyprowadzić własną serię. Sztuka ta jest jednak trudna, a dodatkową przeszkodą jest system poruszania, przez który stale musowo trzymać iPhone’a pod innym kątem, zamiast skupić się na wydarzeniach z ekranu. Trzeba manewrować ekranem na wszystkie strony.

Ze względu na niedopracowane, nieprzemyślane w stu procentach sterowanie gra nie okazuje się tak dobra, jak spodziewaliśmy się po zapowiedziach. Trzeba też zauważyć, że w karierze brakuje czegoś dodatkowego - treningów. Powinny być minigry zręcznościowe, w których coś się dzieje, a nie tylko wybór rodzaju ćwiczeń i automatyczny upgrade statystyk. Jest to tytuł warty uwagi, zwłaszcza że porządnego boksu jest tak niewiele w AppStore. Ale tylko warty uwagi - jeszcze sporo brakuje, by z czystym sumieniem można było go nazwać hitem.

Obraz

[plus] Fajnie zaprojektowane wyprowadzanie ciosów

[plus] Niezła (choć trudna) zabawa z blokowaniem uderzeń przeciwnika

[plus] Przyzwoita grafika, uszkodzenia twarzy wyglądają nieźle

[plus] Znani bokserzy, w tym klasyczni mistrzowie

[minus] Bardzo kiepskie poruszanie się postacią, oparte na akcelerometrze

[minus] Kariera pozbawiona zręcznościowych treningów jest nieco monotonna

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)