Gboard - najlepsza klawiatura na smartfony, z jaką miałem do czynienia
Gboard to klawiatura Google'a, która zadebiutowała ponad rok temu, ale przez wiele czasu Polacy nie mogli wykorzystywać jej możliwości. W pierwszej kolejności zadebiutowała na iPhone'ach i nie obsługiwała języka polskiego. Wariant androidowy (od razu z językiem polskim) i spolszczona apka na iOS pojawiły się kilka tygodni temu i - serio - nie wiem, jak mogłem wcześniej żyć bez tej klawiatury.
10.03.2017 | aktual.: 10.03.2017 16:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gboard - klawiatura zintegrowana z wyszukiwarką Google'a
Największa zaleta tej aplikacji to integracja z wyszukiwarką Google. W górnym lewym rogu przez cały czas widoczny jest symbol G, którego kliknięcie przenosi do panelu wyszukiwania. To proste skądinąd rozwiązanie pozwala zaoszczędzić sporo czasu.
Gdy rozmawiam ze znajomym o muzyce za pośrednictwem Messengera i chcę udostępnić mu jakiś utwór, mogę to zrobić w trzy sekundy. Klikam ikonkę G, wpisuję tytuł piosenki i od razu mogę wkleić link do klipu na YouTubie. Bez konieczności opuszczania komunikatora i uruchamiania zewnętrznej aplikacji, bez wykonywania kilkunastu zbędnych kroków. Bajka.
W podobny sposób można udostępniać linki do artykułów, adresy, grafiki czy GIF-y. Umawiając się z kimś na obiad, wystarczy wpisać "restauracje blisko mnie", a Gboard wyszuka pobliskie knajpy i pozwoli jednym kliknięciem udostępnić adres.
Oczywiście funkcja ta może służyć także do uzupełniania deficytu wiedzy w trakcie konwersacji i zwykłego wyszukiwania potrzebnych informacji. Wszystko bez konieczności opuszczania komunikatora.
Wbudowana wyszukiwarka ma niestety jedną wadę
Wersja na iOS pozwala wyszukiwać zdjęcia, ale - nie wiedzieć czemu - przeszukiwane są tylko grafiki na wolnej licencji Creative Commons. Nie, żebym nie szanował praw autorskich, ale prowadzi to do absurdów. Rozmawiając ze znajomym, nie mogę mu łatwo udostępnić zdjęcia prasowego telefonu czy nawet memu.
Spore wrażenie zrobił na mnie wbudowany w Gboard słownik
Przetestowałem mnóstwo klawiatur - Swype'a, SwiftKeya, TouchPala (swego czasu moja ulubiona klawiatura) czy Fleksy. Przygoda z każdą zaczynała się tak samo - od mozolnego wprowadzania setek słów, których we wbudowanym słowniku nie było, co spowalniało proces wprowadzania tekstu.
Z Gboardem jest inaczej, bo naprawdę rzadko, wpisując jakieś słowo, zdarza się, by w słowniku go nie było. Klawiatura bezproblemowo radzi sobie także z odmianami wyrazów.
Zresztą - kto jak nie Google ma zrobić to dobrze?
Gigant ma armię botów, które nieustannie przeczesują niemal cały internet pod kątem wyszukiwarki. Ma też Gmaila oraz Bloggera - jedne z najpopularniejszych usług mailowych i blogowych. Co więcej, w ramach platformy Google Books firma skanuje setki tysięcy książek z całego świata.
Google miał zatem wszystko, by opracować rozbudowany i skuteczny słownik, bo wie, jakie słowa są najczęściej używane w danym języku. Dzięki temu sprawnie działa też mechanizm sugerowania kolejnych wyrazów.
Pisanie bez odrywania palca po ekranie - wyśmienite
Jak wiele popularnych klawiatur, Gboard umożliwia wpisywanie poprzez przeciąganie palca po ekranie. Skuteczność, z jaką rozpoznaje słowa, robi wrażenie. Nie trzeba nawet przesadnie dokładnie przeciągać palca po kolejnych literach. Jeszcze nigdy nie pisało mi się tak wygodnie i tak szybko. Swype czy SwiftKey nie mają szans.
Klawiatura Google'a zazwyczaj nie ma też problemu z wykryciem formy, której powinna użyć. Z kontekstu zdania rozumie, że w danym miejscu powinno pojawić się słowo "którą", a nie "która".
Słowa można także wpisywać zwyczajnie, wstukując kolejne klawisze lub głosem; zaimplementowany jest mechanizm rozpoznawania mowy Google'a.
Google stale dodaje nowe funkcje
Właśnie zapowiedziano nową wersję aplikacji, która wprowadza wbudowanego Tłumacza. W trakcie konwersacji z obcokrajowcem można wpisywać zdania po polsku, które w locie tłumaczone są na inny język. Świetna sprawa.
Na razie mowa jednak tylko o wersji na Androida i nie wiadomo, czy i kiedy pojawi się ona w aplikacji na iOS. Skoro już o tym mowa...
Wersja na system Google'a ma znacznie bardziej rozbudowane ustawienia, pozwala aktywować kilka języków naraz i ma tryb obsługi jedną ręką, który minimalizuje klawiaturę, aby cała znajdowała się w zasięgu kciuka.
W apce na iOS, której używam na co dzień, tego wszystkiego brakuje, ale w zamian dano użytkownikom wyszukiwarkę zdjęć czy wsparcie dla technologii 3D Touch. Zwłaszcza ta druga funkcja jest świetna - po dociśnięciu ekranu iPhone'a 6s lub 7 klawiatura zamienia się w gładzik umożliwiający przesuwanie kursora gestem.
Najważniejsze funkcje - wbudowana wyszukiwarka i świetny słownik - są na szczęście wspólnym mianownikiem dla obu wersji. W obu wariantach można także znaleźć wyszukiwarkę emoji.
Tym, którzy jeszcze z Gboarda nie korzystają, polecam go tym bardziej, że można go pobrać zupełnie za darmo.