GeForce NOW zmienia zasady gry. Uwielbiam tę usługę

GeForce NOW zmienia zasady gry. Uwielbiam tę usługę

GeForce NOW zmienia zasady gry. Uwielbiam tę usługę
Miron Nurski
17.02.2020 14:14, aktualizacja: 18.02.2020 10:46

Miesiąc temu wierzyłem, że chmura to przyszłość gier wideo. Dziś, dzięki GeForce Now, mogę powiedzieć, że chmura to nie przyszłość, a teraźniejszość gier wideo.

GeForce NOW znajdowało się w fazie beta od 2013 roku, przy czym początkowo działało jedynie na garstce urządzeń z linii Nvidia Shield. W styczniu 2017 roku doszło wsparcie dla pecetów i Maców, ale z platformy wciąż można było korzystać tylko w ramach niedostępnych dla każdego testów.

Aż tu 4 lutego - bez większych zapowiedzi - GeForce NOW zostało udostępnione wszystkim chętnym na systemach Windows, macOS oraz Android. Od razu zabrałem się za testowanie usługi i jestem ZA-CHWY-CO-NY.

GeForce NOW - co to w ogóle jest?

GeForce NOW to usługa chmurowa dla graczy. Gry wideo uruchamiane są na serwerach z Windowsem i kartami graficznymi z linii GeForce RTX, a do użytkownika streamowany jest sam obraz. Dzięki temu nowymi grami z solidnymi ustawieniami graficznymi można się cieszyć nawet na słabym i oficjalnie niekompatybilnym sprzęcie. Z telefonami z Androidem na czele.

Z platformy można korzystać za darmo, ale z ograniczeniami; gracze muszą czekać w wirtualnej kolejce na wolny serwer, a każda sesja może trwać nie dłużej niż godzinę. Płatna wersja - wyceniona tymczasowo na 25 zł miesięcznie - znosi te ograniczenia, dokładając do tego obsługę ray tracingu. Nawet płatną opcję można testować przez 3 miesiące za darmo.

GeForce NOW ma wiele przewag nad konkurencyjnymi chmurami

Najważniejsza przewaga z punktu widzenia polskiego gracza jest taka, że GeForce NOW - w przeciwieństwie do Stadii Google'a, xClouda Microsoftu czy PlayStation NOW Sony - działa w Polsce.

Obraz

Kolejny atut jest taki, że GeForce NOW bazuje na grach pecetowych, co samo w sobie ma kilka zalet. Po pierwsze - ta usługa stanowi realną alternatywę nie dla konsol, ale dla wielokrotnie droższych od nich pecetów. Po drugie - gier zakupionych wcześniej m.in. na Steamie nie trzeba kupować drugi raz. Należy mieć jednak na uwadze, że nie wszystkie pecetowe tytuły są z GeForce NOW kompatybilne.

U mnie GeForce NOW działa jak złoto

"U mnie" jest w tym przypadku kluczowe, bo sens całej zabawy uzależniony jest od jakości połączenia internetowego, które nawet trudno sprowadzić do kilku liczb. Na nic bowiem wysoki transfer czy nawet niski ping, jeśli połączenie będzie niestabilne.

Serwer musi błyskawicznie reagować na każde polecenie gracza, wygenerować obraz i równie szybko przesłać kilkadziesiąt klatek na sekundę na jego ekran. Internet zapchany przez sekundę oznacza odcięcie od gry na sekundę, co może zabić cały komfort grania. Dlatego przed rzuceniem się na konto premium każdy będzie musiał wypróbować tę platformę u siebie, co jednak - jak już wspomniałem - można zrobić całkowicie bezpłatnie.

Jedynym komputerem, którego aktualnie używam, jest 5-letni MacBook Pro z 8 GB RAM-u. O ile podczas pracy ten wciąż spisuje się znakomicie, o tyle maszyną do grania nie był nigdy. Nniezbyt wymagający Fortnite jest na nim niegrywalny nawet na najniższych ustawieniach graficznych.

Tymczasem od kilku dni zagrywam się w "Hitmana 2" na ustawieniach ultra, utrzymując średnio 50 klatek na sekundę. Opóźnienia są na tyle małe, że nie mam problemów nawet w sekcjach strzelankowych, choć profesjonalni gracze będą pewnie na tym punkcie bardziej wyczuleni.

GeForce NOW pozwala cieszyć się grafiką, o jakiej na smartfonach można było dotychczas pomarzyć
GeForce NOW pozwala cieszyć się grafiką, o jakiej na smartfonach można było dotychczas pomarzyć

Nie bez znaczenia jest to, że nawet po kilku godzinach intensywnego grania ani telefon, ani laptop praktycznie w ogóle się nie grzeją. Dla sprzętu użytkownika streamowanie gry z chmury to bowiem wysiłek niewiele większy niż odtworzenie filmu.

Zaznaczę jednak, że w moim przypadku komfortowo grać mogę jedynie na domowym Wi-Fi. Do momentu napisania tego tekstu nie udało mi się z powodzeniem odpalić GeForce NOW na LTE.

Nie jest jednak tak, że GeForce NOW działa wzorowo na dosłownie każdym sprzęcie

Twórcy usług chmurowych starają się je promować w taki sposób, że pozwalają na cieszenie się nowymi grami na czymkolwiek, co ma ekran. Tak kolorowo jednak nie jest.

O ile na leciwym MacBooku oraz Galaxy Nocie 10+ GeForce NOW działa u mnie znakomicie, o tyle na budżetowym Huaweiu Y6s miałem do czynienia z bardzo dużymi opóźnieniami. Potencjalnie spowodowanymi brakiem dwuzakresowego Wi-Fi.

GeForce NOW łączy nie tylko zalety, ale i wady grania na pececie

Spora biblioteka gier, solidna oprawa graficzna, wysoki klatkarz, relatywnie niskie ceny tytułów oraz możliwość grania z użyciem nie tylko pada, ale i myszy z klawiaturą to niewątpliwe atuty. Jest też jednak druga strona medalu.

Przede wszystkim chcąc grać na telefonie należy się zatroszczyć o dobrego pada. Sam gram używając kontrolera od PS4, który przez 95 proc. czasu spisuje się bez zarzutów, ale jednak nie przez cały czas. We wspomnianym "Hitmanie 2" nie działa klawisz wyboru misji, więc raz na kilkadziesiąt minut muszę wyświetlić wirtualnego pada na ekranie telefonu.

Ponadto nie wszystkie gry pisane pod tysiące konfiguracji sprzętowych współpracują bezbłędnie z serwerami GeForce NOW. W niektórych tytułach optymalizacja leży, co wymaga grzebania w ustawieniach graficznych.

Platforma pecetowa sprawia ponadto, że gry rozsypane są po kilku wirtualnych sklepach, więc efektywne korzystanie z GeForce NOW oznacza konieczność ciągłego przeskakiwania między platformami Steam, Uplay czy Epic.

Obraz

Przeskakiwanie między serwerami także wiąże się z kilkoma niedogodnościami. Któregoś dnia przed uruchomieniem gry musiałem poczekać na przeprowadzenie aktualizacji. Kilka godzin później sytuacja się powtórzyła, bo akurat zostałem połączony z serwerem, na którym tytuł nie został jeszcze zaktualizowany. Plus jest jednak taki, że całość odbywa się w ramach wyśrubowanej infrastruktury Nvidii, więc pobranie nawet kilkugigabajtowej paczki trwa sekundy.

Jedna zaleta GeForce NOW rekompensuje wszystkie wady. To się po prostu opłaca

Mowa o usłudze wycenionej na 25 zł miesięcznie, dla której alternatywą mógłby być w zasadzie tylko komputer za kilka tysięcy.

Serwery Nvidii wykorzystują podzespoły niedostępne na rynku konsumenckim, dlatego ciężko przeliczyć je na koszt zbliżonego peceta. Niemniej sama najtańsza karta graficzna z obsługą ray tracingu kosztuje ok. 1500 zł. Gdybym chciał rozbić tę kwotę na raty 25 zł, spłacałbym je przez 5 lat, po których zostałbym z archaicznym sprzętem.

Mowa oczywiście o cenie promocyjnej, która z czasem ma zostać podwyższona, ale nawet jeśli zrobi się z tego 50 zł miesięcznie, w mojej ocenie wciąż będzie warto. O ile tylko Nvidia spełni obietnicę ciągłego dostępu do świeżych parametrów technicznych w ramach abonamentu.

Gdy 5G się spopularyzuje, do listy zalet grania w chmurze będzie można dopisać możliwość cieszenia się wysokiej jakości grami w zasadzie gdziekolwiek.

Choć do ideału jeszcze trochę brakuje, GeForce NOW już teraz jest na najlepszej drodze, by trafić na drugie miejsce moich ulubionych usług internetowych. Zaraz za Spotify.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (30)