Gubisz się na rynku smartfonów? Spokojnie, producenci też już nie ogarniają tego bałaganu
Moda na wypuszczanie zylionów wariantów tego samego smartfonu trwa w najlepsze. Nie wiń siebie, jeśli gubisz się w gąszczu urządzeń o zbliżonych nazwach, bo nawet ich producentom zdarza się mieć poważne problemy.
27.04.2022 | aktual.: 01.05.2022 20:08
realme właśnie wprowadziło na polski rynek dwa nowe smartfony z linii 9. Aktualnie obejmuje ona modele realme 9, realme 9 5G, realme 9i, realme 9 Pro oraz realme 9 Pro+, a także niedostępne na razie w Polsce realme
9 5G Speed. Wszystkie różnią się od siebie diametralnie, a w zasadzie jedynym wspólnym mianownikiem jest przypisanie ich do jednej serii.
Już na tym etapie oferta jest ciężka do ogarnięcia przez zwykłego zjadacza chleba, a na tym nie koniec zawiłości. realme ma bowiem w zwyczaju wprowadzać do różnych krajów zupełnie różne telefony o dokładnie takich samych nazwach. I tak polski realme 9 5G nie ma nic wspólnego z realme 9 5G, o którym mogłeś już czytać w zagranicznych mediach.
Nawet realme myli już swoje własne smartfony
Jeśli wejdziecie na polską stronę realme, przywita was baner promujący najnowszy model realme 9 5G.
Po wejściu na witrynę poświęconą temu smartfonowi dzieje się jednak coś dziwnego. Nagle smartfon zmienia swój wygląd, co widać po wysepce aparatu.
Rozwiązanie zagadki jest proste. W Indiach - gdzie premiera odbyła się wcześniej - realme 9 5G jest innym smartfonem niż w Polsce. Ekipa odpowiedzialna za witrynę przeznaczoną na nasz rynek najpewniej z rozpędu nie podmieniła grafik we wszystkich miejscach. W zasadzie w większości nie podmieniła.
Calutka strona promocyjna zawiera błędne grafiki. Specyfikacja mówi o Snapdragonie 695, ale na zdjęciach widać MediaTeka Dimensity 810. realme chwali się ekranem 120 Hz, a jednocześnie eksponuje grafikę z napisem "90 Hz". Slogan dotyczący 50-megapikselowego aparatu okraszony jest zdjęciem telefonu, na którego obudowie umieszczono "48 Mpix".
Na całej stronie znajduje się przynajmniej osiem zdjęć przedstawiających zupełnie inny telefon. Dotyczy to nie tylko specyfikacji, ale i wyglądu całego urządzenia.
I jak zwykły zjadacz chleba ma się odnaleźć na rynku smartfonów, skoro nawet producent nie ogarnia swojej oferty?
Nie chcę tutaj krytykować samej idei zasypywania rynku wieloma smartfonami, bo z wielu powodów ma to swoje biznesowe uzasadnienie. No i im większy wybór, tym większa szansa, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Nie dziwię się też pracownikom odpowiedzialnym za błędy na stronie, bo to nie oni podjęli decyzję o wprowadzeniu na rynek dwóch zupełnie różnych smartfonów o dokładnie takiej samej nazwie.
Ktoś wyżej musiał zdecydować o zbudowaniu oferty tak skomplikowanej i nielogicznej, że gubią się w niej już nie tylko konsumenci, ale i pracownicy. A to chyba znak, że coś poszło bardzo nie tak.
Zobacz również:
Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii