Honor6 - pierwsze wrażenia
Dziś Mateusz wspominał Wam już o europejskiej premierze smartfona Honor6. Ja mam już okazję testować to urządzenie i mogę się podzielić z Wami moimi pierwszymi wrażeniami.
29.10.2014 | aktual.: 29.10.2014 18:45
Na polskim rynku telefon będzie sprzedawany po prostu jako Honor6. Jest to nowa marka w naszej części świata, co może budzić lekkie obawy, ale tak naprawdę stoi za nią Huawei, który doświadczenie w produkcji smartfonów ma. Czy to widać?
Gdy wyjąłem smartfona z pudełka pomyślałem "o, iPhone z Androidem". Jeśli bowiem chodzi o przedni panel, to jedynym znakiem rozpoznawczym jest chyba tylko brak przycisku Home pod ekranem; ten został zastąpiony przyciskami ekranowymi. Sam kształt i proporcje skojarzenia z produktami Apple'a nasuwają. Zwłaszcza z iPhone'em 4, który podobnie jak Honor 6 ma szkło zarówno na przednim, jak i na tylnym panelu.
Dominacja szkła ma oczywiście swoje wady i zalety. Telefon sprawia wrażenie wykonanego solidnie, co potęgowane jest przez bardzo dobre spasowanie wszystkich elementów. Z drugiej zaś strony ciężko utrzymać go w czystości. Na odbijającej światło tafli szkła nawet w przypadku białej wersji kolorystycznej odciski palców są dość mocno widoczne.
Srebrna ramka została z kolei wykonana z tworzywa sztucznego. To jest dobrej jakości, więc na ogólną jakość wykonania nie można narzekać. Wygląd? Ni grzeje, ni ziębi. Ot kolejny prostokąt z zaokrąglonymi ekranami, który niczym się nie wyróżnia, ale i niczym nie odpycha.
Honor6 ma w swoim wyposażeniu 5-calowy ekran LCD o rozdzielczości 1920 x 1080 i zagęszczeniu 441 pikseli na cal. Co jednak istotne, wypada on przyzwoicie nie tylko na papierze, bo faktycznie wyświetla niezłej jakości obraz. Podczas oglądania multimediów kolory są dobrze nasycone, a kąty widoczności satysfakcjonujące. Na pochwałę zasługuje także wysoka jasność zapewniająca dobrą widoczność z pełnym słońcu. Minusy? Czerń jest co najwyżej średnia.
Sercem smartfona jest ośmiordzeniowy procesor Kirin 920 zbudowany z czterech wydajnych rdzeni Cortex-A15, czterech energooszczędnych Cortexów-A7 oraz grafiki Mali-T628. Układ wspierany jest przez przez 3 GB pamięci. Moc drzemiącą pod obudową czuć, bo telefon bardzo szybko reaguje na polecenia, a gubienie pojedynczych klatek zdarza się bardzo rzadko.
Pracą wszystkich podzespołów zarządza Android 4.4 z przygotowaną przez Huaweia nakładką Emotion 2.3. Jej domyślny pstrokaty wygląd niespecjalnie przypadł mi do gustu, ale na szczęście w systemie znalazło się narzędzie, dzięki któremu możemy przebierać w motywach graficznych. Jeśli chodzi o funkcjonalność, to mam wrażenie, że producent zrobił w swojej siedzibie burzę mózgów i wpakował tutaj wszystkie funkcje, o jakich ktokolwiek wspomniał. Nawet w żartach. Efekt? Naprawdę fajne i wygodne rozwiązania przeplatają się z niemającymi absolutnie żadnego praktycznego zastosowania wodotryskami.
Spodobało mi się podzielenie paska stanu na dwa sektory. Gdy przeciągniemy palec od jego prawej krawędzi, przejdziemy do panelu z przełącznikami. Analogiczny gest wykonany od lewej strony wyświetli wszystkie powiadomienia. Na ekranie blokady znalazł się z kolei wysuwany od dołu panel sterowania ze skrótami do aplikacji, szybkimi ustawieniami i kontrolerem multimediów.
Doceniam nawet obecność takich aplikacji jak lustro i lupa. Dokładnie to samo może robić każdy smartfon po włączeniu aparatu i odpowiednim ustawieniu trybów i parametrów, ale tutaj aplikacje robią to za nas. Klikamy i działa. W samym aparacie natomiast podczas robienia selfie, na ekranie zostaje wyświetlony punkt, na którym powinniśmy skupić wzrok, by wyjść na zdjęciu korzystnie.
Może nie są to najbardziej niezbędne funkcje świata, ale pokazują, że faktycznie ktoś nad oprogramowaniem posiedział i miał jakiś pomysł. Ktoś inny natomiast dał upust swojej kreatywności w nieco inny sposób. Gdy przykładowo po uruchomieniu wspomnianej aplikacji Lustro dmuchniemy w mikrofon, obraz pokryje się imitacją rosy i będziemy mogli pisać po niej palcem...
Mimo wszystko jednak Honor6 robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. Nieco więcej na jego temat napiszę oczywiście w pełnym teście, który pojawi się wkrótce.
Materiał powstał we współpracy z: