HTC Desire czy HTC Desire S? - porównanie
Od roku jestem użytkownikiem HTC Desire. Kiedy do naszej redakcji trafił jego następca – Desire S - od razu trafił w moje ręce. Zanim opublikuję jego test, zapraszam Was na porównanie obu odsłon kultowego "Pragnienia".
Kilka miesięcy temu pojawiły się dwa modele z linii Desire- Z oraz HD. Były one swego rodzaju wariacjami na temat pierwszej wersji. Bezpośrednim następcą jest S-ka. Przed oficjalną prezentacją wiele obiecywałem sobie po tym smartfonie. Drugiego dnia targów MWC 2011 spotkał mnie zawód – okazało się, że zmiany w stosunku do poprzednika są tylko kosmetyczne. Jak zatem kosmetyka przekłada się na różnice w użytkowaniu?
Pragnienie piękna
HTC Desire zachwycił mnie swoim wyglądem. Rok temu wyróżniał się z tłumu i to na jego bazie tajwański producent oparł projekty następnych modeli. Ma charakterystycznie wygiętą dolną część obudowy, optycznego trackpada i to co lubię najbardziej – fizyczne przyciski.
Desire S przypomina wyglądem swojego starszego brata. Charakterystyczne wygięcie obudowy pozostało, ale… . Zabrakło niestety fizycznych przycisków – zastąpiły je dotykowe, które są standardem we wszystkich nowych modelach. Głośnik nad ekranem wydłużył się, pojawił się również obiektyw kamerki do wideorozmów. Całość jest nieco krótsza, co widać na pierwszy rzut oka. Jest także nowocześniejsza i bardziej drapieżna. Wykonanie Desire S jest zdecydowanie lepsze niż jego poprzednika. W przewadze są tutaj elementy aluminiowe.
AMOLED vs Super LCD
Pod tym względem Desire S bije na głowę swojego poprzednika. Od razu zdradzę, że to najważniejsza i najbardziej znacząca według mnie różnica pomiędzy tymi modelami.
Pragnienie Sensu
Oba telefony różnią się oprogramowaniem – zarówno wersją Androida, jak i interfejsu. HTC Sense 2.1 wnosi kilka nowych funkcji oraz nowe opcje personalizacji.
Nie ma potrzeby, abym w tym miejscu rozwodził się nad wszystkimi zmianami. Ogólnie wspomnę, że ważne są na pewno te związane z wyglądem. Świetny efekt dają skórki - odświeżają wygląd ekranów głównych. Pojawiło się kilka pożytecznych skrótów, w tym: przycisk personalizacji na dolnej belce, ostatnio używane aplikacje na pasku po rozwinięciu górnej belki, szybki dostęp do łączności i ustawień sieci z poziomu górnej belki oraz trzy przyciski pod menu: wszystkie aplikacje, ulubione i pobrane. Po otworzeniu opcji w menu można posortować skróty według kolejności alfabetycznej oraz daty.
HTC sprytnie podzieliło menu na strony. Nie przewijamy już całej listy, a strony ze skrótami. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie doświadczamy lagów, które pojawiały się w pierwszym Desire.
Użytkowanie
Jak już wspomniałem wyżej – w Desire S mamy nowszego Androida i Sense. Jest również nowocześniejszy układ w postaci Snapdragona MSM8255 o taktowaniu 1 GHz z procesorem graficznym Adreno 205. Wszystkie te zmiany powinny działać na jego korzyść i muszę przyznać, że działają.
Z telefonu korzysta się bardzo przyjemnie. Nowości (opisane wyżej) znacząco wpływają na funkcjonalność. Wiele opcji, ustawień i skrótów mamy pod ręką, a menu stało się bardziej przejrzyste. Nie wspomnę już o dodatkach, którymi HTC udoskonaliło swój Sense UI. Ma on jednak kilka elementów, które mi przeszkadzają. Po wybraniu przycisku „Telefon ” otwiera się lista odebranych i wykonywanych połączeń. W pierwszym Desire były one posegregowane według daty. W Desire S już tak nie jest. Kolejna kwestia dotyczy wyświetlania klawiatury QWERTY podczas korzystania z przeglądarki internetowej. Czasami po wpisaniu tekstu nie chowa się automatycznie.
HTC Desire S jest szybszy od swojego poprzednika. Trudniej dostrzec lagi, a telefon wydaje się być mniej obciążony przez interfejs niż Desire, Desire Z, czy HD. Android 2.3 został zoptymalizowany pod gry 3D, więc również w tej kwestii S-ka sprawdza się lepiej.
Podsumowując – zmian w oprogramowaniu jest całkiem sporo. Nie uważam jednak, żeby warto było dla nich kupować Desire S. Jedynka jest bez porównania tańsza i prędzej czy później dostanie Androida 2.3. Podobnie powinno być z interfejsem, ale o tym możemy tylko pomarzyć.
Multimedia i cała reszta
Tajwański producent poprawił wiele przez ostatni rok. Desire S, podobnie jak kilka wcześniejszych modeli, dysponuje lepszym odtwarzaczem muzyki – w końcu pojawił się equalizer. Samo brzmienie również jest o niebo lepsze, a to za sprawą SRS i Dolby Mobile.
Podobnie jest z odtwarzaczem wideo. W końcu możemy odtwarzać filmy w formacie DivX i to bez konieczności ściągania specjalnego oprogramowania z Android Marketu. Desire S robi również lepsze zdjęcia (co doskonale widać na załączonej fotce) i lepiej radzi sobie z nagrywaniem wideo w jakości HD – 720p.
Podsumowanie
Wydaje się, że tajwański producent zrobił to celowo. Zarezerwowana dla Desire wielkość 3,7 cala pozostanie w segmencie średnim, a modele z najwyższej półki będą miały wyświetlacze 4,3 cala i większe. Nie było sensu robić z następcy Pragnienia urządzenia high-endowego, skoro w drodze był rewelacyjny Sensation.
Warto wydać więcej i kupić Desire S? To trudne pytanie, a odpowiedź uzależniona jest od potrzeb danego użytkownika. Jeżeli bardzo zależy Wam na lepszych zdjęciach i odtwarzaczu muzyki, to tak. Reszta nie jest według mnie warta wydawania tych 700-800 zł więcej. Pragnienie cały czas daje rade i wbrew temu co mówi reklama Sprite’a – nadal ma całkiem spore szanse.