HTC Desire Eye - test i recenzja smartfona dla miłośników selfie
Telefon dla jednych idealny, a dla innych odrzucający już po pierwszym wzięciu do ręki. Najbardziej multimedialna cegła świata. Prawdziwy kombajn i patelnia w jednym. Jedyna taka deska do krojenia z przednią kamerką 13 Mpix. Zapraszam do recenzji "Oka" firmy HTC.
15.03.2015 | aktual.: 07.11.2016 12:03
Specyfikacja; aparat przedni i tylny; oprogramowanie fotograficzne
HTC Desire Eye to niezwykły telefon. Nie jest flagowcem, a mimo to oferuje flagowe podzespoły oraz kilka dodatkowych charakterystycznych cech i zalet, których nie znajdziemy nawet w najdroższych urządzeniach konkurencji.
Jego sercem jest procesor Snapdragon 801, taktowany zegarem 2,30 GHz. Towarzyszy mu układ graficzny Adreno 330 (578 MHz) oraz 2 GB pamięci operacyjnej RAM. Za wrażenia wizualne odpowiada ekran IPS o przekątnej 5,2 cala, pracujący w rozdzielczości FullHD, a za wrażenia dźwiękowe głośniki stereo BoomSound. Wszystko to zasila bateria o pojemności 2400 mAh. Do dyspozycji mamy także 16 GB pamięci roboczej z możliwością rozszerzenia do 128 GB za pomocą karty MicroSD. Karta SIM to natomiast standard nano.
Powyższa, skrócona specyfikacja prezentuje się całkiem nieźle. Jednak to możliwości fotograficzne są w tym przypadku "killer-featurem". I właśnie dlatego, na tym aspekcie, skupię się w pierwszej kolejności.
Selfie time
To, że Eye ma dwa aparaty nikogo nie dziwi. Zaskakuje natomiast fakt, że oba mają matryce o rozdzielczości 13 Mpix. Tylna jest wykonana w technologii BSI, ma obiektyw o jasności f/2.0 i ogniskowej 28 mm. Obsługuje HDR i nagrywa filmy FullHD. Ta do selfie różni się tylko zastosowanym obiektywem - ten przepuszcza trochę mniej światła (f/2.2), ale ma za to krótszą ogniskową, a co za tym idzie, jest bardziej szerokokątny, co jest dość logicznym posunięciem ze strony HTC. Różni się także trochę proces przetwarzania obrazu pochodzącego z tych dwóch aparatów, ale o tym za chwilę. Na uwagę zasługuje fakt, że przedniej kamerce towarzyszy także dwutonowa lampa doświetlająca.
Skupię się na kamerce przedniej, gdyż aparat tylni został bardzo dokładnie przetestowany w tym teście fotograficznym.
[u]Aparat przedni[/u]
Już na samym początku pragnę zaznaczyć, że megapiksele w liczbie 13 wcale nie znaczą, że jest to bezwzględnie najlepszy smartfon do selfie. W niektórych przypadkach i sytuacjach tak rzeczywiście jest, ale w innych warunkach z łatwością można wskazać smartfona, który poradziłby sobie lepiej. Konkurencja na polu zdjęć "z rąsi" nie śpi i stale rośnie w siłę. Na rynku jest mnóstwo smartfonów (niekoniecznie flagowych), które są wyposażone w matryce 5 Mpix, co jest wystarczające. Mają przy tym zupełnie inne parametry obiektywu i przetworniki obrazu, co w niektórych warunkach skutkuje lepszą jakością zdjęć niż w przypadku modelu Eye. Nie sposób też nie wspomnieć o najnowszym reprezentancie od samego HTC - One M9, który postawił na UltraPiksele w przedniej kamerce. Czy wpakowanie takiej liczby Mpix ma większy sens czy to tylko chwyt marketingowy, na który nabierze się całe "selfie generation"?
Czynnikiem mającym największy wpływ na jakość zdjęcia pochodzącego ze smartfona są warunki oświetleniowe. Niestety małe fizyczne wymiary matrycy światłoczułej są nie do przeskoczenia - nie pomogą tutaj nawet najjaśniejsze obiektywy, a tym bardziej przetwornik obrazu. Naszą słitfociową podróż zaczniemy od zdjęć plenerowych, a co za tym idzie, najlepiej oświetlonych i najłatwiejszych dla każdego telefonu. Oto kilka przykładów:
Od razu widać, że kolory na zdjęciach zrobionych przednim aparatem są bardzo mocno nasycone. Widać to doskonale na przykładzie oczu. Barwy niekoniecznie wyglądają naturalnie, ale za to sprawiają dobre wrażenie estetyczne. Rozdzielczość robi wrażenie i po powiększeniu można rzeczywiście uwierzyć, że mamy do czynienia z aż 13 Mpix. Obstawiam, że zdjęcie wywołane nawet w formacie A3 wyglądałoby bardzo przyzwoicie.
Jako że jest to kamerka do autoportretów, ostrość jest skupiona na twarzach, a tło jest lekko rozmazane i mniej szczegółowe - nie odciąga uwagi. Piszę o tym, gdyż większość przednich aparatów rejestruje zazwyczaj wszystkie plany tak samo ostro. Tu jest inaczej i uważam to za zaletę. Niestety, gdy powiększymy zdjęcie, zauważymy coś niepokojącego - nierównomierność ostrości. Na tej fotce Marta jest ostra, a ja już nieznacznie rozmazany, co trochę niepokoi, biorąc pod uwagę, że odległość od obiektywu jest praktycznie taka sama. Na szczęście efekt występuje dość rzadko i nie jest zbyt uciążliwy.
Drugie zdjęcie było robione w trakcie marszu, a jak widać nie jest nawet w najmniejszym stopniu poruszone.
Na powyższej fotce, warunki oświetleniowe są już trochę trudniejsze, gdyż w grę wchodzi słońce. Telefon poradził sobie z nimi jednak przyzwoicie, a kolory są nawet trochę naturalniejsze niż w cieniu, przy świetle rozproszonym.
To zdjęcie pokazuje także, że najlepsze selfie wychodzą z zupełnie przypadkowymi przechodniami. Pół żartem, pół serio, ta fotka jest naprawdę cenna dla tej recenzji - dzięki niej widzimy, że zastosowanie optyki szerokokątnej ma także swoje wady. Flary i artefakty widoczne na zdjęciu są obecne także na innych wykonanych bezpośrednio pod słońce.
Przejdźmy teraz do zdjęć wykonanych w jasnych, dobrze oświetlonych wnętrzach.
Po pierwsze, oczy - zarówno moje, jak i koleżanki - nie są w rzeczywistości tak niebieskie. Po drugie, mam wrażenie, że ostrość jest tutaj ustawiona bardziej na tło niż na twarze - niestety błędy tego typu okazały się dosyć częste.
Panom z Apple'a chyba też spodobał się mój Eye, bo chętnie zrobili sobie ze mną słitkę - no cóż, w końcu w najnowszym iPhonie 6 (który swoją drogą ostatnio ni stąd ni zowąd podrożał o 400 zł) jest tylko 1,2 Mpix ;). A tak na poważnie, to w nieco gorszym, zupełnie sztucznym oświetleniu, szczegółów jest nadal dużo, a zaszumienie małe.
Twarze na każdym zdjęciu są wyraźne i szczegółowe, mimo że czasami ostrość się gubi. Niestety z tłem nie jest już tak dobrze - czasami jest idealne, a czasami jest nie do przyjęcia. Na powyższym zdjęciu warunki są trudne - źródło światła jest umiejscowione od tyłu, a dodatkowo jest bardzo rozległe. Ale mimo wszystko obraz nie powinien tracić aż tylu szczegółów w oddali.
Nie zrozumcie mnie źle. Za wszelką cenę starałem się znaleźć jak najwięcej wad tej imponującej kamerki. Zresztą nawet mi się to udało. Ale mimo wszystko, w dobrych warunkach oświetleniowych aparat sprawuje się po prostu świetnie... ale nie idealnie. Szczegółowość zachwyca, lekko rozmazane tło pozwala skupić się na najważniejszym, a kolory są przyjemnie nasycone. Niestety czasami tło "rozmazuje się" za bardzo, przyjemne nasycenie barw zamienia się w ich przekłamanie, a auto-focus się myli. Mimo to, nigdy nie widziałem lepszych selfie niż te zrobione "okiem" HTC. Porównanie tych zrobionych Eye'em, a moim prywatnym Galaxy S5, to niebo a ziemia... Przynajmniej w dobrym oświetleniu... Co czai się w ciemności?
Właściwie to okazuje się, że nasze "Oko" po prostu ślepnie - pikseloza, bardzo mocne zaszumienie i mało szczegółów, czyli dokładnie to, co we wszystkich innych smartfonach. Większość zdjęć, zrobionych w tym klubie była jeszcze gorsza. Obecność 13 megapikselowej matrycy w ciemnych wnętrzach nie daje zupełnie nic. Powiedziałbym nawet, że większość flagowych telefonów radzi sobie w takich warunkach jednak trochę lepiej. Ciekawe jak będzie w przypadku HTC One M9 z UltraPikselami na przodzie. Ale ale...
Oto analogiczne zdjęcie, wykonane tym samym telefonem - tym razem z lampą błyskową. I nagle pojawiają się szczegóły, a cyfrowy szum maleje do całkiem akceptowalnego poziomu. Twarze są idealnie doświetlone (nie prześwietlone), a kolor skóry wydaje się całkiem naturalny (dzięki zastosowaniu podwójnej diody LED o różnych temperaturach barwowych). Niestety nadal nie widać tutaj tych 13 megapikseli i gdyby ktoś mnie zapytał, jaką powyższy obrazek ma rozdzielczość, odpowiedziałbym 2-3 Mpix. Zmierzam do tego, że dobra jakość tej fotki to w 90% zasługa lampy błyskowej i prawdopodobnie gdyby tę zamontować do iPhona z kamerką 1,2 Mpix, efekt byłby bardzo podobny.
Stosowanie przedniej lampy doświetlającej pociąga za sobą także pewne wady. Po pierwsze, efekt czerwonych oczu, który jest widoczny w mniejszym lub większym stopniu na większości zrobionych w tym trybie zdjęć. Po drugie, twarze na pierwszym planie sprawiają wrażenie wyciętych i wklejonych do zdjęcia - nie są spójne z tłem i wygląda to często dosyć sztucznie.
Na tej fotce natomiast widać, że "lampa błyskowa" radzi sobie dobrze nawet w tak trudnych warunkach, gdzie mamy dwa plany. Robiąc ją, byłem pewny, że moja twarz będzie prawidłowo naświetlona, a ekipa w tle nie będzie widoczna. Rozważałem także drugi scenariusz - twarz prześwietlona, a ludzie z tyłu dobrze widoczni. Na szczęście tak się nie stało - w głównej mierze jest to zasługa przetwornika obrazu, który w Eye sprawuje się nad wyraz dobrze. Tak w ogóle, to to grupowe selfie było wzorowane na tym Oscarowym z 2014 roku. Ale nie wiem czy wyszło... ;)
I to by było na tyle jeśli chodzi o "killer feature" HTC Eye. Wytknąłem kilka wad, ale gdy produkt jest naprawdę bardzo dobry, to mamy większą motywację do ich szukania. W dobrych warunkach oświetleniowych smartfon robi bezkonkurencyjne zdjęcia, które docenić w pełni można dopiero po wyświetleniu ich na pełnym ekranie komputera, telewizora lub wywołaniu ich w dużym formacie. Selfie w ciągu kilku lat staną się pewnie najpopularniejszą formą pamiątki i być może za jakiś czas, już jako staruszkowie, nasze wspominki będziemy widzieć z perspektywy właśnie tego przedniego aparatu.
13 Mpix to zdecydowanie dobre posunięcie - przynajmniej gdy jest jasno. W gorszych warunkach pomaga lampa, a właściwie powinienem napisać "działa cuda". Bo zdjęcia z nią w porównaniu do zdjęć wykonanych innymi smartfonami są świetne. Jakość zdjęć wykonanych HTC Eye z wyłączoną lampą to natomiast jakaś pomyłka - częściowo jest to także spowodowane tym, że autofocus praktycznie nigdy nie potrafi znaleźć w takim oświetleniu ostrości, co jeszcze bardziej rozmazuje fotkę i pogarsza jej jakość. No ale skoro jest lampa, to czemu mielibyśmy z niej nie korzystać... W ciemności 13 Mpix nagle znika, wyparowuje. Ogólnie jednak aparat spełnia swoje zadanie - 13 Mpix powoduje, że na zewnątrz, za dnia, zdjęcia są naprawdę świetne, a dzięki lampie błyskowej w końcu widać, kto jest na zdjęciu. Fotki "melanżowe" (które zdecydowanie dominują na portalach społecznościowych) zyskują więc jakiś sens.
[u]Aparat tylny[/u]
O głównym aparacie już było, więc ja bardzo krótko: jest i sprawuje się naprawdę nieźle. Przetwornik obrazu dobiera bardzo przyjemne kolory, które są wystarczająco nasycone, ale równocześnie dużo mniej niż te z przedniej kamerki. Zdjęcia sprawiają więc wrażenie całkiem naturalnych i wiernie odwzorowujących rzeczywistość. Oto przykład:
[u]Oprogramowanie fotograficzne[/u]
Kończąc swoje wywody i refleksje o możliwościach fotograficznych HTC Eye, warto wspomnieć o softwarze. Aplikacja aparatu jest po pierwsze przepełniona fajnymi funkcjami, a po drugie, ale równie ważne, jest intuicyjna. Oprócz różnych filtrów i innych bajerów, mamy tryb w pełni manualny. Możemy ustawić praktycznie wszystko to, co w najdroższych lustrzankach - począwszy od balansu bieli w kelwinach, poprzez czas migawki, aż po ostrość, którą całkowicie płynnie możemy regulować suwakiem. Co ciekawe, tę można ustawić na bardzo bliskie obiekty - nawet te znajdujące się jakiś centymetr od obiektywu.
HTC Eye Experience, to natomiast bardziej zaawansowane narzędzia do lepszych autoportretów, zazwyczaj niedostępnych na smartfonach innych producentów. Możemy wyzwalać migawkę głosem, bądź po prostu się uśmiechając, a także nagrywać dwiema kamerami równocześnie. Dzięki narzędziu Crop Me In możliwe staje się natomiast wklejenie naszego portretu na zupełnie inne tło. Ciekawie prezentuje się także Face Fusion, które pozwala scalić, połączyć ze sobą dwie twarze różnych osób i płynnie regulować, która będzie na fotce bardziej widoczna. HTC dorzuca też kilka bardziej zaawansowanych funkcji przeznaczonych do wideorozmów.
Na uwagę zasługują też świetne narzędzia do szybkiej edycji. Oprócz klasycznych rzeczy jak dostosowanie parametrów obrazu, możemy nie tylko usunąć efekt czerwonych oczu, ale także te oczy powiększyć bądź pomniejszyć albo zmienić rozmiar szczęki (może stąd nazwa Eye?). Podczas robienia zdjęcia możemy także w czasie rzeczywistym nałożyć sobie wirtualny makijaż, którego jednak nie polecam, bo znacząco pogarsza ilość szczegółów, ostrość i ogólną jakość zdjęcia. Zabawy z tym jest mnóstwo, a przejrzyste menu, zachęca do eksperymentowania. Fajnie prezentuje się też tryb podwójnego fotografowania. Oto przykład, dzięki któremu można także bezpośrednio skonfrontować jakość zdjęć z obu aparatów:
HTC Eye ma dwie charakterystyczne cechy. Możliwości fotograficzne są zdecydowanie jego bardzo mocną stroną. Niestety telefon ma też jedną bardzo poważną wadę, która z pewnością od razu dyskwalifikuje ten model w oczach niektórych osób. Jest to design, a właściwie nie sam wygląd, tylko ergonomia... której nie ma.
[u]Ergonomia[/u]
HTC Eye jest po prostu ogromny. Ma wymiary 151,7 x 73,8 x 8,5 mm. Samsung Galaxy S5, który przeciętnie zagospodarowuje przestrzeń przedniego panelu ma prawie taką samą wielkość ekranu. Z moich obliczeń wynika, że różnica 0,1 cala, czyli około 2,5 mm przekątnej, powinna przełożyć się na dodatkowe 1-2 mm wysokości. Tymczasem Eye ma w pionie więcej o 1 cm!
Jeszcze ciekawiej jest, gdy spojrzymy na LG G3, którego cechą charakterystyczną są cienkie ramki wokół wyświetlacza. Jego 5,5 calowy ekran został wciśnięty do naprawdę niewielkiej obudowy. Ma on przekątną o około 7,5 mm dłuższą niż "Oko". Tymczasem jego wysokość jest o ponad 0,5 cm niższa! Do obudowy wielkości testowanego smartfona zmieściłby się ekran 5,7 cala, a tymczasem jest 5,2... A nawet mniej, bo na tak gigantycznej przestrzeni pod ekranem, producent nie umieścił żadnego przycisku - są tylko ekranowe, a przez to przestrzeń robocza jest zazwyczaj nawet mniejsza niż w Galaxy S5.
Pasek przycisków ekranowych oraz pasek niewykorzystanej przestrzeni z napisem "HTC" po środku, mają praktycznie taką samą szerokość. HTC... DLACZEGO? Górna, czarna ramka też jest do niczego nie potrzebna - wszystkie moduły i czujniki zainstalowane są wyżej - na białej. Na zielono zaznaczyłem także właściwą przestrzeń roboczą oraz cały przedni panel. Czy tylko mnie to szokuje?
Z całkowicie praktycznej strony, nie jest lepiej. Nie mam pojęcia, skąd na innych serwisach biorą się recenzje typu "telefon jest dosyć duży, ale dzięki smukłej obudowie, świetnie leży w dłoni" - Bzdury! Nie dość, że wymiary ogromne, to objętość urządzenia również. Flagowce HTC, LG czy nawet Samsunga mają mniej lub bardziej zaoblone tyły obudowy, co rzeczywiście ułatwia trzymanie i zwiększa pewność chwytu. HTC Eye to natomiast prosta, geometryczna bryła - zwyczajny prostopadłościan. łagodnie mówiąc, NIE leży dobrze w dłoni... A właściwie, w dłoniach, bo obsługa jedną ręką jest to spore wyzwanie.
[u]Jakość wykonania[/u]
Trochę lepiej sprawa wygląda z samą jakością wykonania. Zastosowany materiał to co prawda tworzywo sztuczne, ale całkiem porządne. Mimo że obudowa nie jest idealnie gładka, to telefon jest dosyć śliski i przyczepność z ręką nie zachwyca. Nic nie trzeszczy, nie wygina się i nie skrzypi, a spasowanie elementów jest naprawdę dobre. Jest to z pewnością coś zupełnie innego niż Hyperglaze Samsunga. Ale z drugiej strony, widziałem dużo lepsze tworzywa. Chociażby HTC 8X, którego kiedyś używałem - pamiętam, że jego obudowa, sprawiała wrażenie gumowej, świetnie trzymając się skóry. Na plus można jednak zaliczyć fakt, że Eye się nie palcuje i nie rysuje.
Telefon jest też wodoszczelny. Można go bezpiecznie zanurzyć metr pod wodę na 30 minut. Co ciekawe, nie ma on żadnych zaślepek - gniazdo słuchawkowe oraz zasilania są same w sobie odporne na działanie wody - świetna sprawa!
Wszystkie przyciski zlokalizowane są po prawej stronie obudowy i - mimo niskiego skoku - działają jak należy. Obecny jest także dwustopniowy przycisk wyzwalacza aparatu. Na uwagę zasługuję także umiejscowienie portu ładowania. Jest on na dolnej krawędzi obudowy, ale nie po środku lecz po boku. Granie na smartfonie (w orientacji poziomej) podłączonym do gniazdka zazwyczaj do wygodnych czynności nie należy. Tutaj natomiast kabel zupełnie nie przeszkadza i podczas wyścigów w Asphalt 8 zupełnie zapominam, że jestem podpięty do ściany. Pozornie szczegół, ale w codziennym użytkowaniu niezwykle istotny.
[u]Design[/u]
Sam design urządzenia to kwestia gustu. Raczej nie spodoba się on pracownikom wielkich korporacji, ale młodzieży czy studentom już owszem. Mimo prostej bryły i kształtów, kolor boków, zupełnie inny niż reszty telefonu, daje całkiem fajny efekt i wyróżnia urządzenie z tłumu. Ośmielę się nawet stwierdzić, że dzięki "kolorowej" obudowie oraz wielkiemu przedniemu obiektywowi i lampie błyskowej telefon ten można okrzyknąć mianem "hipsterskiego". Telefon może się podobać, ale ja osobiście wolę bardziej tradycyjne i eleganckie wykończenie.
Mimo wodoszczelnej obudowy unibody, Eye ma slot na kartę MicroSD oraz oczywiście SIM...w standardzie nano. Logika HTC wygląda więc tak - "zrobimy jak największy telefon i dla żartu wsadzimy do niego slot w jak najmniejszym standardzie". Warto także wspomnieć, że szufladki na powyższe karty są raczej tandetne i nie wiedzieć czemu czerwony element lata luźno na wszystkie strony. Zabawne jest natomiast to, że jako użytkownik telefonów z fizycznym przyciskiem pod wyświetlaczem, kilka razy mi się pomyliły strony i odruchowo próbowałem nacisnąć przedni obiektyw, aby odblokować smartfona.
Marzenie kinomana, ideał gracza
Powiem Wam tak - według mnie, jest to najlepszy smartfon do konsumpcji treści multimedialnych obecny na rynku. Powodów takiego osądu jest wiele - od zwyczajnych, jak niezły ekran, do bardziej nietypowych, których na pierwszy rzut oka nie widać.
[u]Wyświetlacz[/u]
Do wyświetlacza FullHD nie mam żadnych zastrzeżeń. Możecie mi nie wierzyć, ale z bardzo bliska widzę różnice w ostrości obrazu 1920 x 1080 pikseli w technologii IPS i Super AMOLED Samsunga, na korzyść oczywiście tego pierwszego. Ekrany Koreańczyków mają zupełnie inny układ subpikseli, co sprawia wrażenie trochę niższej rozdzielczości. Oczywiście różnica ta nie ma żadnego znaczenia, ale jednak istnieje.
Kolory jak na ekran LCD są dobrze nasycone, ale przy bezpośredniej konfrontacji z na przykład Galaxy S5 widać różnicę. Kąty widzenia są zadowalające, biel jest naprawdę biała, ale czerń przeciętna. Na pochwałę zdecydowanie zasługuje natomiast jasność, a co za tym idzie czytelność w słońcu.
[u]Głośniki[/u]
Głośniki BoomSound znane z poprzednich modeli, wbrew pozorom są obecne także w Eye. Dwa głośniki stereo są bardzo sprytnie ukryte w szczelinach między napisem "HTC" i białym paskiem na dole oraz między obiektywem, a górną krawędzią ekranu. Sprytne, pomysłowe i zaskakujące. Gdy poprosiłem kilka osób, żeby wskazały głośniczek, większość nie potrafiła sobie poradzić.
Jakość płynącego z nich dźwięku robi wrażenie. Okazuje się, że nawet w smartfonowym głośniczku możliwa jest obecność basów. Pojawia się separacja instrumentów, a gdy trzymamy telefon blisko twarzy, wyraźnie słychać, że jest to system stereo. Mimo niewątpliwych zalet do słuchania muzyki zalecam jednak słuchawki. Wbudowane BoomSound sprawdzą się natomiast idealnie przy oglądaniu filmików z YouTube czy też graniu w gry. Głośniczki sprawują się nawet lepiej niż w przypadku niektórych laptopów.
[u]Multimedia w praktyce[/u]
Zaskakujący jest również fakt, że przy zastosowaniach multimedialnych w domu gigantyczna obudowa nagle staje się w pewnym sensie zaletą. Telefon, mimo że ciężki (154 g) ma bardzo równomiernie rozłożoną masę - jest doskonale wyważony. Przyciski funkcyjne znikają z ekranu, dzięki czemu smartfon staje się także idealnie symetryczny - zarówno górna jak i dolna ramka jest równa - mają szerokość idealną do grania i do trzymania smartfona podczas oglądania filmów. Tak jak wspomniałem wcześniej, bardzo istotne jest także nietypowe umiejscowienie portu ładowania.
[u]Wydajność i kultura pracy[/u]
Jak widać, "ceglany" design przynosi w niektórych przypadkach także korzyści. Nie inaczej jest z kulturą pracy. Smartfon sprawuje się świetnie jeśli chodzi o temperaturę pracy. Po ponad półgodzinnym graniu w najbardziej wymagające tytuły był tylko lekko, przyjemnie ciepły. Po około 20 minutach temperatura utrzymuje się już na stałym, niskim poziomie. Nie zaobserwowałem żadnego thermalthrottlingu, a o spadkach płynności po długim graniu nie było mowy. Snapdragon 801 w tym modelu się nie marnuje i możemy w pełni wykorzystać cały jego potencjał. Myślę, że to zasługa właśnie wielkiej bryły, a co za tym idzie dużej powierzchni odprowadzania ciepła. Dodatkowo wodoszczelna konstrukcja powoduje, że nerdzić możemy nawet w wannie... Nie widzę sensu wstawiać tutaj wyników benchmarków, gdyż te pokrywają się z wynikami innych smartfonów z tym samym chipem. W każdym razie, w codziennym użytkowaniu zastosowany Snapek sprawuje się naprawdę świetnie.
[u]Bateria[/u]
Wszystko fajnie, ale zastosowana bateria ma pojemność tylko 2400 mAh. Podczas intensywnego grania przy wysokiej jasności, w godzinę, potrafi spaść o jakieś 40%. Podczas codziennego użytkowania, spokojnie wystarcza na jeden dzień pracy, a przy łagodnym i oszczędnym, nawet na półtora. Sprawuje się po prostu przeciętnie i wśród telefonów flagowych znajdą się zarówno lepsi jak i gorsi pod względem zasilania. Szkoda tylko, że do tak wielkiej obudowy HTC upchnąć jedynie tak malutki akumulatorek.
[u]Jakość połączeń[/u]
Warto także zwrócić uwagę na jakość połączeń głosowych. W przeciwieństwie do większości telefonów, tutaj głośniczek do rozmów to po prostu górny głośnik BoomSound. W rezultacie, głośność naszego rozmówcy jest gigantyczna i usłyszymy go w każdych warunkach, ale niekoniecznie zrozumiemy. Jako że szczelina głośnika rozciągnięta jest na całej szerokości smartfona, to ciężko przyłożyć ucho w idealnym miejscu. Dźwięk jest głośny, ale niekoniecznie trafia prosto do ucha. Oczywiście i tak jego jakość jest lepsza niż w większości smartfonów, ale po takim rozwiązaniu spodziewałbym się czegoś jeszcze lepszego. Tryb głośnomówiący jest zbędny, gdyż wystarczy nieznacznie zwiększyć głośność i wyjdzie na to samo. Rozmówcy natomiast słyszeli mnie doskonale, gdyż tylny mikrofon, aktywnie eliminował zbędne szumy i hałas.
[u]Oprogramowanie[/u]
Tak, ma - Androidowi 4.4 towarzyszy nakładka Sense w wersji 6.0. Przez wielu uważana jest ona za najlepszą. Ja po 2 tygodniach testowania mogę to potwierdzić. Gdy wróciłem do swojego Galaxy S5, miałem wrażenie, że cofnąłem się o kilka generacji do smartfona, który, co tu dużo mówić, po prostu się przycina (a ma procesor szybszy niż Eye). Zmierzam do tego, że optymalizacja stoi na najwyższym poziomie, a intuicyjność i przejrzystość interfejsu także sprawia pozytywne wrażenie.
HTC Blinkfeed to jedyny agregator treści z którego regularnie korzystałem. Obsługuje całkiem sporo polskich serwisów i pokazuje z nich newsy mieszając je z aktualnościami z sieci społecznościowych. Ma co prawda jedną wadę - brak automatycznego odświeżania w tle.
Na uwagę zdecydowanie zasługuje także możliwość wybudzania smartfona gestami. Motion Launch nie ogranicza się wyłącznie do odblokowania telefonu podwójnym tapnięciem. Możemy także przesunąć palec od krawędzi do środka ekranu. W zależności od tego z której strony to zrobimy, przejdziemy od razu do różnych miejsc w systemie. Dodatkowo możemy mieć pewność, że smartfon nie włączy się w naszej kieszeni, gdyż gesty są wykrywane dopiero po wzięciu smartfona do ręki (odpowiednim poruszeniu). Przyznam szczerze, że bardzo spodobało mi się takie rozwiązanie i w 99% przypadków odblokowywałem Eye muśnięciem palca w odpowiednim kierunku. Gdy wróciłem do prywatnej komórki, zdecydowanie brakowało mi tej funkcji.
[u]Dla wybranych[/u]
Pytanie: "Dla kogo jest ten telefon?" jest tutaj bardzo na miejscu, gdyż najogólniejsza odpowiedź brzmi: nie dla wszystkich.
HTC Eye to telefon dla ludzi odważnych, niezależnych, chcących wyróżnić się z tłumu... Dla hipsterów, studentów i młodzieży... Dla imprezowiczów, fotografów i artystów... Dla osób dynamicznych i oryginalnych... Dla fanów kina, mobilnego grania i kąpieli ze znajomymi (w sensie, dla tych którzy nawet na moment nie chcą tracić kontaktu z sieciami społecznościowymi). ;)
Grupa docelowa wbrew pozorom jest więc całkiem spora. Jednak taki fikuśny design i niepraktyczność nie każdemu przypadną do gustu.
[u]Podsumowanie[/u]
HTC Eye to świetny smartfon, który zarówno w codziennym użytkowaniu, jak i w grach wykazuje wysoką wydajność i kulturę pracy. Przednia kamerka w świetle dziennym pokazuje, co to znaczy dobre selfie. W ciemności lampa robi fantastyczną robotę i w końcu coś na nocnych zdjęciach widać. Jednym słowem, uważam ten telefon za zdecydowanie najlepszą maszynkę do trzaskania słitfoci. Bardzo dobry ekran, porządne wykonanie i sprytnie ukryte, fenomenalne głośniki powodują, że mamy wrażenie użytkowania urządzenia kompletnego - idealnego do konsumpcji treści wszelkiej maści. Nie jest pozbawione jednak wad. Jest wielkie i nieporęczne, co czasami utrudnia wykonanie tego idealnego ujęcia selfie...