HTC Desire S - "Pragnienie" tym razem nie ma szans [pierwsze wrażenia]
W moje ręce trafił następca popularnego Desire. Co mogę powiedzieć o HTC Desire S po paru dniach użytkowania? Tego dowiecie się z dalszej części wpisu.
Desire S to rzeczywiście tylko - lub aż - podrasowany Desire. W przeciwieństwie do Desire w momencie premiery nie jest on modelem z najwyższej półki. Desire S w portfolio nowych urządzeń zajmuje miejsce Legenda. Nie oznacza to jednak, że Desire S jest tzw. odgrzewanym kotletem i nie zasługuje na zainteresowanie. Ale od początku...
Jeszcze więcej aluminium...
Desire jest jednym z niewielu smartfonów, o których wykonaniu trudno powiedzieć coś złego. W przypadku Desire S jest jeszcze lepiej. Obudowa została wykonana z jednego bloku aluminium, a ekran pokrywa hartowane szkło. Jedyne plastikowe elementy osłaniają anteny modułów łączności bezprzewodowej oraz małą pokrywę baterii. Ten ściągany element jest lepiej dopasowany niż pokrywy w Legendzie i Desire HD. Dzięki temu nie rusza się on i sztywno przylega do reszty telefonu.
Sam telefon jest wyraźnie mniejszy niż Desire, ale równie dobrze leży w dłoni. Niestety, HTC (podobnie jak w innych nowych modelach) zrezygnowało z klawiszy funkcyjnych i optycznego trackpada. Zamiast nich pod ekranem znalazł się panel z czterema przyciskami funkcyjnymi. Ostatnia znaczącą zmianą jest dodanie kamerki do wideorozmów.
Desire S to jeden z najlepiej wykonanych smartfonów, ale - jak wspominałem - bardziej przypomina mi Legenda niż pierwszego Desire. Poza obudową unibody doskonale świadczy o tym uniesiona do góry dolna część telefonu, tak charakterystyczna dla Hero i Legenda.
Szybszy procesor...
Nowy Desire S został wyposażony w układ SoC firmy Qualcomm - Snapdragon QSD8255 o taktowaniu 1 GHz. Ten sam układ został wykorzystany już w Desire HD, Incredible S, a także nowych Sony Ericssonach. Pisałem o nim przy okazji testów modeli HTC, przypomnę tylko, że wydajność QSD8255 jest dużo wyższa niż Snapdragona pierwszej generacji w Desire. W praktyce przekłada się to na dużo lepszą obsługę aplikacji, płynniejsze granie (dzięki Adreno 205) oraz szybsze działanie systemu.
Desire S działa poprawnie, a momentami z obsługą zasobożernego Sense UI radzi sobie lepiej niż Desire HD. Jest to zasługa głównie nowego Androida 2.3.3 oraz lepszej optymalizacji nowego Sense 2.1.
Nowszy Sense
Desire S ma Sense UI w wersji 2.1. Główne zmiany, jakie wprowadza odsłona autorskiego interfejsu HTC, to: dodanie paska szybkie zarządzania modułami do panelu notyfikacji, możliwość grupowania aplikacji w menu głównym (Pobrane z Android Marketu oraz Najczęściej wybierane) oraz wprowadzenie podziału menu na pionowe karty, co ułatwia przeszukiwanie dużej liczby zainstalowanych aplikacji. Dodano także dużo nowych opcji w Ustawieniach, jak Protected WiFi czy tryb debugowania dla Windows i Mac OS X.
Z nowych aplikacji pojawiło się Lustro, które wyświetla obraz z przedniej kamerki na ekranie. Nie zabrakło oczywiście dodatków znanych już z Desire HD, takich jak: HTC Reader, HTC Locations, Panel Samochodowy, Panel Personalizacji, HTC Hub, HTC Likes czy FriendStream.
To już nie to samo...
Desire S nie jest modelem przełomowym, nie ma także najmocniejszej na rynku specyfikacji i po prawdzie bliżej mu do środkowego segmentu niż najwyższej półki. Po następcy Desire spodziewałem się nieco więcej. Chociaż jest to kawał solidnego telefonu o ponad przeciętnym wykonaniu, nie ma szans w starciu ze smartfonami z najwyższej półki. Mimo dużej sympatii dla Sense UI, wolałbym LG Swift 2X niż Desire S - cena tego pierwszego jest bardzo zbliżona.