HTC Desire SV - pierwszy dual SIM, który mogę polecić

HTC Desire SV - pierwszy dual SIM, który mogę polecić

HTC Desire SV (fot. Marcin Warwaszyński)
HTC Desire SV (fot. Marcin Warwaszyński)
Michał Mynarski
02.08.2013 15:00, aktualizacja: 02.08.2013 17:00

HTC Desire SV to trzeci dual SIM, który trafił do mnie do testów. Poprzednie dwa (Alcatel One Touch i Galaxy Ace Duos), delikatnie mówiąc, nie sprawdzały się nawet jako smartfony, więc zaleta w postaci obsługi dwóch kart SIM zupełnie traciła znaczenie. Z Desire SV miało być inaczej. Po pierwsze to HTC, co za tym idzie - nadzieja, że tego smartfona da się używać. Po drugie - jego specyfikacja przypomina Desire X, z którego korzystam na co dzień.

Wykonanie, zestaw i ekranPo staremu

Desire SV jest zgodny z kanonem estetycznym, który od miesięcy rządzi w średniej półce HTC. Czerń i jednolita tafla szkła z przodu, gumowany plastik z tyłu. Nierzucające się w oczy logo firmy, znany, stonowany i nieporywający design. Gniazdo USB wreszcie zostało przeniesione na środek dolnej ramki urządzenia, dzięki czemu relatywnie wygodnie można korzystać ze smartfona podczas ładowania, niezależnie od tego, czy ktoś jest lewo- czy praworęczny.

Model SV jest oczywiście trochę większy (ekran to 4,3", a nie 4,0") i grubszy niż Desire X. Jednak, co ciekawe, pewniej leży w dłoni niż mniejszy brat. Nie można powiedzieć, że Desire SV jest brzydki, ale stwierdzenie, że wyznacza trendy czy chociażby przyciąga wzrok, byłoby przesadą.

HTC Desire SV - przód (fot. Marcin Warwaszyński)
HTC Desire SV - przód (fot. Marcin Warwaszyński)

Smartfon jest dobrze wykonany. Przy mocniejszym nacisku nie trzeszczy, do spasowania również nie mam uwag. Dołączone do niego akcesoria to standard: zgrabna modułowa ładowarka i słuchawki z mikrofonem, grające jak zwykłe z marketu. Większy wpływ na jakość muzyki ma profil Beats, chociaż jest to w przypadku tych peryferiów różnica bardzo subtelna.

Desire SV ma ekran 4,3-calowy o tej samej rozdzielczości co Desire X (800 x 480 pikseli), ale ze względu na większą powierzchnię zagęszczenie pikseli jest mniejsze (217 PPI). To niewiele - HTC mogło się pokusić o zastosowanie panelu o wyższej rozdzielczości. Nawet niewprawne oko dostrzeże brak ostrości (szczególnie przy czcionkach). Nie najlepsza rozdzielczość to niejedyny problem tego panelu. Co prawda sam ekran wydaje się jaśniejszy niż ten w Desire X, ale kolory są wyraźnie bledsze. Zielony, czerwony i niebieski są zdecydowanie mniej nasycone, a efekt potęguje kiepska czerń i starsza wersja Sense, która ma dużo więcej szarych elementów.

Oprogramowanie i wydajność

HTC Desire SV - homescreen (fot. własne)
HTC Desire SV - homescreen (fot. własne)

Nie owijajmy w bawełnę: w 2013 roku ICS na takim urządzeniu to porażka. Desire SV nie ma Google Now, do którego już zdążyłem się przyzwyczaić. Brakuje także Project Butter, który zwiększa płynność interfejsu. Aparat łapie ostrość znacznie dłużej (to jedna z najlepszych zmian, jakie zauważyłem po aktualizacji Desire X do Jelly Bean), a Sense 4.1 w porównaniu z 4+ wygląda staroświecko i mniej atrakcyjnie. Poza tym nie ma np. możliwości zmiany skórki.

Jednak nie mogę nie przyznać, że Desire SV działa płynnie. Wręcz zaskakująco płynnie. Po dwóch tygodniach testów zdałem sobie sprawę z tego, jak półroczne używanie Desire X jako prywatnego sprzętu zaśmieciło go i spowolniło. Oczywiście zdarzały się lagi i spowolnienia, ale summa summarum nie mogę mu w tej materii nic poważnego zarzucić. Wiem jednak, że ten stan długo się nie utrzyma - po paru miesiącach telefon będzie mulił, a poziom jego używalności znacznie spadnie.

HTC Desire SV - informacje o oprogramowaniu (fot. własne)
HTC Desire SV - informacje o oprogramowaniu (fot. własne)

Trzeba przyznać, że mimo wszystko Sense 4.1 to wciąż całkiem spójna i ładna nakładka. Tradycyjnie mogę pochwalić widżety, dobór tapet, naprawdę świetną przeglądarkę (którą dławi jednak czasami brak mocy), rewelacyjny panel samochodowy, wygodną klawiaturę (większy ekran to dużo bardziej komfortowe pisanie) z niezłym i efektywnym słownikiem. Oczywiście są też słabsze elementy, jak odtwarzacz muzyczny, ale rekompensuje je chociażby aplikacja aparatu, o której więcej w dalszej części testu.

Z tym procesorem znam się aż za dobrze

Desire SV ma dokładnie takie same podzespoły jak Desire X. Oznacza to, że pod obudową znajduje się Snapdragon S4 Play (MSM8225), najsłabszy przedstawiciel tej rodziny. Jest to jednostka dwurdzeniowa (Cortex A-5) taktowana na 1 GHz i wykonana w 45 nm procesie technologicznym. Uzupełnia ją Adreno 203, czyli słabszy układ, używany tak rzadko, że niektóre gry w ogóle nie są do niego dostosowane. A co oznaczają wszystkie te cyferki?

HTC Desire SV - benchmarki (fot. własne)
HTC Desire SV - benchmarki (fot. własne)

Że to układ dziś już przestarzały, zdecydowanie nie mid-range'owy, czyli jakkolwiek by patrzeć, nie należący do półki, do której aspiruje smartfon. Telefon w Linpacku uzyskuje ok. 75 MFLOPS-ów - obecnie to marny wynik. Adreno 203 stanowczo nie jest GPU, która nadaje się do grania w cokolwiek ambitniejszego niż Angry Birds: Star Wars czy Kentucky Robo Chicken. Można co prawda odpalić na tej grafice GTA III, jednak nawet po przestawieniu ustawień graficznych na minimum raczej nie gra się komfortowo. Grałem również w Dead Trigger - chociaż gra działała znośnie, to pojawiały się dziwne glitche i błędy w wyświetlanym obrazie.

Aparat

Desire SV został wyposażony w aparat o większej rozdzielczości niż Desire X (8 Mpix vs 5 Mpix), ale nie polepszyło to jakości zdjęć. Wręcz odwrotnie. Fotografie wykonane dual SIM-em w porównaniu z tymi zrobionymi modelem X odznaczają się bardzo dużym szumem, niezależnie od panujących warunków oświetleniowych. Widać to szczególnie na jednolitych elementach, takich jak niebo. Mam również zastrzeżenia do ostrości przy zdjęciach krajobrazów - autofocus nie może się zdecydować, na czym ma się skupić. Swoją drogą działa on zdecydowanie wolniej niż w Desire X.

HTC Desire SV, zdjęcie 1 (fot. własne)
HTC Desire SV, zdjęcie 1 (fot. własne)
HTC Desire SV, zdjęcie 2 (fot. własne)
HTC Desire SV, zdjęcie 2 (fot. własne)
HTC Desire SV, zdjęcie 3 (fot. własne)
HTC Desire SV, zdjęcie 3 (fot. własne)
HTC Desire SV, zdjęcie 4 (fot. własne)
HTC Desire SV, zdjęcie 4 (fot. własne)

Nieznośnym brakiem, o którym wspomniałem wyżej, jest brak możliwości nagrywania w HD. Dobrze przeczytaliście: Desire SV zapewnia tylko 480p w 30 FPS-ach. To mało - bardzo mało, szczególnie że wyposażenie obejmuje 8-megapikselową matrycę. Skąd to ograniczenie? To wina procesora - nie obsługuje on ani wyświetlania w HD, ani nagrywania w HD. Desire SV skazuje użytkownika na youtube'owy 2008 rok. Poza tym filmy nagrywane smartfonem gubią klatki i focus. Mikrofon wysiada przy byle głośniejszym krzyku.

Dual SIM, bateria i podsumowanieGwóźdź programu. A nawet dwa

Obsługa dwóch kart SIM wymaga odpowiedniego zaplecza software'owego. Nie wiem, jak ocenić to w Desire SV - mam mieszane uczucia. Przede wszystkim HTC wprowadziło zamęt w ustawieniach, dublując niektóre elementy w różnych zakładkach. Na belce powiadomień brakuje szybkiego przełączania się między ustawieniem głównej karty. Na szczęście przy wyborze połączenia lub wysyłania SMS-ów można wybrać gniazdo 1 albo 2.

HTC Desire SV - wybór połączenia (fot. własne)
HTC Desire SV - wybór połączenia (fot. własne)

Moduły łączności działają bez większych problemów, chociaż zdarza się, że HSDPA zawiesza transmisję danych (podobnie jak Desire X). Nawigacja szybko łapie fixa i działa naprawdę dobrze. Jakość rozmów oceniam pozytywnie. Rozmówców słyszałem bardzo dobrze, oni również się nie skarżyli, nawet jeśli rozmowa była prowadzona w hałaśliwych miejscach.

Największe zaskoczenie

Bateria to element, który sprawił mi największą niespodziankę. Kiedy sporadycznie korzystałem ze smartfona, pracował nawet 4 dni. Przy zwykłym, częstym użytkowaniu (w tym nawigacja i ciągła, automatyczna synchronizacja po 3G) Desire SV z powodzeniem wytrzymywał dwie doby. To zaskakujące, biorąc pod uwagę, że Desire X wyposażony w dokładnie takie samo ogniwo rzadko przekracza półtorej doby - i to gdy jest sporadycznie używany!

I na tej sensacji kończymy!

Jest typowym przedstawicielem średniej półki, i tylko tyle można od niego wymagać. Jest taki sobie - dosłownie i w przenośni. Ma średni ekran, średni aparat, średnio aktualny soft, ale działa. I wykonywanie na nim smartfonowych czynności nie sprawia problemów ani nie jest frustrujące. A o to wśród Dual SIM-ów bardzo trudno.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)