Huawei Ascend Mate - test jednego z największych smartfonów z Androidem
21.09.2013 11:00, aktual.: 21.09.2013 13:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeszcze dwa lata temu byłem przekonany, że ekran o przekątnej 4,3 cala to aż za dużo. Teraz, po dwóch tygodniach ze smartfonem Huawei Ascend Mate, dochodzę do wniosku, że 6 cali to wciąż rozsądna wielkość.
Obudowa i wykonanie, SpecyfikacjaObudowa i wykonanie
Mate’a muszę pochwalić za jedno: został zaprojektowany tak, aby mimo swoich słusznych rozmiarów wygodnie leżał w dłoni. Przebija on pod tym względem konkurencję taką jak ZTE Grand Memo (z mniejszym, 5,7-calowym ekranem), nie wspominając o przesadzonej Xperii Z Ultra. Poza tym pod jego obudową kryje się większa bateria niż we wspomnianych modelach.
Przód urządzenia niemal w całości pokryty jest hartowanym szkłem Gorilla firmy Corning. Przed włączeniem smartfona właściwie jedynym elementem wyróżniającym się na czarnej powierzchni jest srebrny napis Huawei. Ponad taflę lekko wystaje brzeg otaczającej całość plastikowej ramki.
Krawędzie smartfona pokryte są twardym plastikiem. Znajdują się na nich zaślepki skrywające sloty kart mini-SIM i micro-SD, a także przyciski do kontrolowania głośności, włącznik, gniazdo minijack, złącze micro-USB oraz dwa mikrofony (główny na dole, a ten na górze służy systemowi niwelowania szumów w czasie rozmowy).
Tylna część pokryta jest antypoślizgową farbą. Tutaj umieszczono też obiektyw aparatu, diodę doświetlającą, głośnik oraz logo producenta i napisy informujące o bardzo ważnych rzeczach, które szpecą obudowy unibody, a i tak nikt ich nie czyta.
Specyfikacja
SoC stworzony przez Huaweia zachwycił mnie na targach Mobile World Congress 2012. Jako konkurent Tegry 3 był więcej niż interesujący. Problem w tym, że - jak już pewnie policzyliście - było to półtora roku temu. Wtedy K3 nie trafiło na rynek europejski ze względu na błędy konstrukcyjne. Chińczykom zajęło rok, aby się ich pozbyć. Tak powstała druga wersja K3V2. Szkoda tylko, że zamiast opracować i wyprodukować czipy w procesie technologicznym 28 nm, który jest obecnie szeroko wykorzystywany, zdecydowano się pozostać przy poprzednim 40 nm. Próżno tu też szukać rdzeni nowocześniejszych niż Cortex A9. Nowocześniejsze technologie znajdą się niestety dopiero w K3V3.
Problemem może być też użycie nietypowego układu graficznego Vivante. Brak obsługi w aplikacjach może go przekreślać na starcie. Jak wypada to w praktyce, napiszę w dalszej części tekstu.
Specyfikacja Huawei Ascend Mate:
- czterordzeniowy procesor Hisilicon Hi3620 K3V2 o taktowaniu 1,5 GHz (40 nm, Cortex-A9),
- GPU Vivante 4000,
- 2 GB RAM,
- 8 GB przestrzeni dla użytkownika,
- slot na karty Micro SD (do 32 GB),
- ekran Super IPS+ o przekątnej 6,1 cala i rozdzielczości 720 x 1280 (240 ppi),
- Android 4.1.2 Jelly Bean z nakładką Emotion UI 1.5,
- aparat 8 Mpix z doświetleniem LED,
- kamerka do wideorozmów 0,9 Mpix,
- WiFi a/b/g/n,
- Bluetooth 4.0,
- A-GPS,
- akumulator 4050 mAh,
- wymiary 85,7 x 163,5 x 9,9 mm,
- waga 198 gramów.
Ekran, Nakładka i dodatki producentaEkran
Jak w każdym porządnym wyświetlaczu wykonanym w tej technologii kąty widoczności są bardzo dobre. Nasycenie kolorów miło zaskakuje, a już zupełnym obłędem jest bardzo mocne podświetlenie. Ciekawostką jest możliwość definiowania temperatury barwowej, dzięki czemu jeszcze lepiej można dostosować wyświetlacz do własnego gustu. Warto też zauważyć, że jest to jeden z najlepszych paneli TFT pod względem głębi czerni, choć oczywiście wciąż daleko jej do tej znanej z AMOLED-ów.
Już podczas testu modelu Honor zwróciłem uwagę, że Huawei stosuje świetne filtry antyrefleksyjne. Najwyraźniej taki też znalazł się w Ascendzie Mate, bo wraz z mocnym podświetleniem czyni ekran bardzo dobrze czytelnym w słońcu. W naszym klimacie jednak nie zawsze nasłonecznienie jest problemem. W zimie kłopot sprawia obsługa pojemnościowych ekranów dotykowych w rękawiczkach. Na to również się przygotowano: można włączyć tryb pracy pozwalający na korzystanie z ekranu przez tkaninę.
No dobra, nachwaliłem się już dość, ale czy są jakieś wady tego ekranu? Mnie brakuje warstwy dotykowej Wacoma, znanej z serii Note Samsunga. Dzięki niej można obsługiwać urządzenie za pomocą specjalnego rysika, który wygodę korzystania z przeglądarki internetowej i wielu innych aplikacji wynosi na zupełnie inny poziom. Bez niego nie można mówić o pełni doświadczeń, jakie powinien nieść ze sobą phablet.
Nakładka i dodatki producenta
Interfejs Androida 4.1.2 Jelly Bean doczekał się dość głęboko idących modyfikacji ze strony Huaweia. Nakładka Emotion UI zmienia w pewnym stopniu sposób korzystania ze smartfona z systemem Google’a.
Pierwszą, chyba najbardziej zauważalną modyfikacją jest brak app drawera. Wszystkie ikony umieszczane są na kolejnych ekranach pulpitu, zupełnie jak w iOS. Oczywiście nadal można korzystać z dobrodziejstwa widżetów. Rozwiązanie przypadło mi do gustu na tyle, że zastanawiam się, po co właściwie to dodatkowe menu jest. Przecież wszystkie aplikacje można wygodnie pogrupować w folderach nawet na jednym ekranie głównym, nie wspominając już o sytuacji, gdy jest tych ekranów dziewięć.
Często słyszy się krytykę płynącą pod adresem szaty graficznej nakładki. Nieraz już oberwało się Samsungowi i LG za cukierkowość, ale skoro do tej pory tego nie zmieniono, to pewnie większości się podoba. Projektanci Huaweia poszli w jedyną słuszną stronę - umożliwili wybór motywów. Przygotowano ich 16, każdy ma inny ekran blokady, styl widżetów, ikony oraz tapety, niektóre wyróżniają się specjalnie dobranymi dźwiękami.
Producent uznał również, że warto byłoby przeprojektować głębiej leżące elementy systemu. I tak nowego wyglądu doczekała się karta ustawień, którą dodatkowo udostępniono również w uproszczonej wersji dla mniej zaawansowanych użytkowników. Menedżer aplikacji został usprawniony dzięki pojedynczemu przyciskowi do kończenia wszystkich procesów, a także wyświetlaniu stanu pamięci RAM. Drobna rzecz, a cieszy. Najfajniejsze jest jednak chowanie paska z trzema przyciskami nawigacyjnymi. Mimo że ekran jest wielki, wcale nie chce tracić kawałka.
Wraz z Emotion UI 1.5 oddawane są ciekawe i przydatne aplikacje dodatkowe. Warto wymienić takie jak:
- Przycisk skrótów - kropka wyświetlana przez cały czas, po kliknięciu której dostajemy szybki dostęp do “pływających” kalkulatora i odtwarzacza filmów oraz standardowej aplikacji SMS i notatnika.
- Modułowy widżet skupiający zegar, odtwarzacz muzyki, pogodynkę, podgląd wybranych zdjęć oraz skróty do kontaktów.
- Kingsoft Office - pakiet biurowy.
- TPlayer - odtwarzacz filmów z wieloma ciekawymi opcjami.
- Menedżer profili, w których można określać, jak ma się zachowywać smartfon.
Ogólnie byłem zadowolony z pracy z nakładką Huaweia. Nie zauważyłem spowolnień czy zacięć w systemie. Właściwie jedyne, co potrafiło naprawdę zirytować, to samoczynne restarty. Zdarzały się losowo, przy czym bardzo rzadko - dwa, trzy razy w ciągu dwutygodniowych testów, ale mimo wszystko takie rzeczy nie powinny się dziać.
Wydajność, bateriaWydajność
Po procesorze porównywalnym do Tegry 3 spodziewałem się problemów z nagrzewaniem. Producentowi udało się jednak uchronić przed tego typu kłopotami. Nagrzewa się właściwie tylko jedno miejsce: okolice obiektywu. Warto zauważyć, że jest mocno oddalone od najczęstszego położenia dłoni i ciepło czułem tylko, trzymając smartfona horyzontalnie.
Pierwsze trudności pojawiły się przy próbie włączania niektórych aplikacji. Jedna z moich ulubionych gier, której używam do sprawdzania wydajności smartfonów, czyli NFS: Most Wanted, zachowywała się dość dziwnie - działała w lekko zwolnionym tempie. Dead Space nie odpalał się w ogóle, Benchmark Anomaly 2 wyłączał się w momencie rozpoczynania testu, a 3D Mark nawet wyrzucał wynik, ale wcześniej nie wyświetlał standardowych animacji.
Są to dość sporadyczne przypadki, ale warto mieć na uwadze, że nie wszystkie programy są zoptymalizowane pod autorski układ Huaweia.
Poniżej znajdziecie wyniki benchmarków (tych, które udało się poprawnie włączyć):
Bateria
Lubię komfort psychiczny, kiedy około 17 wiem, że dojadę do domu z włączonym smartfonem. Przy intensywnym wykorzystaniu urządzenia nie jest to wcale oczywiste (najlepiej wie o tym Janek, który używa HTC One X). Z Mate’em zdarzało się, że wsiadając po południu do komunikacji miejskiej, miałem jeszcze 60% baterii. To bardzo dobry wynik.
Na kompletne rozładowanie smartfona potrzebowałem około 30 godzin (intensywne użytkowanie w czasie dnia i stan czuwania w nocy). Ciekawe jest, jak długo wytrzymał bez ciągłego podłączenia do Sieci i synchronizacji. Zabrałem urządzenie na targi IFA, gdzie żeby nie narażać się na wysokie opłaty, wyłączyłem tę opcję, a z Internetem tylko chwilami łączyłem się przez Wi-Fi. Po trzech dobach takiego korzystania wskaźnik naładowania pokazywał 54%!
Aparat, Połączenia głosowe Aparat
W pierwszym momencie uznałem, że aparat w tym smartfonie nadaje się jedynie dla kogoś, kto jest fanem Instagrama i jakość fotek nie jest dla niego specjalnie ważna. Takie wnioski nasunęły mi się z dwóch powodów - pierwszy raz korzystałem z niego w pomieszczeniu ze słabym oświetleniem, a dodatkowo nie wpadłem na to, że na dużym ekranie lepiej widać niedoskonałości.
Po dłuższym czasie i kilkudziesięciu pstryknięciach częściowo zmieniłem zdanie. Aparat wykonuje całkiem przyzwoite fotografie, pod warunkiem że oświetlenie jest dobre. Jeśli brakuje w otoczeniu światła, można się spodziewać wyraźnego zaszumienia.
Aplikacja aparatu, podobnie do wielu innych elementów interfejsu, została przygotowana od podstaw. Producent dorzucił kilka opcji edycji:
Poniżej przykładowe zdjęcia wykonane Huawei Ascend Mate:
Oraz wideo (przy okazji możecie posłuchać "dźwięku" silnika elektrycznego Opla Ampera):
Połączenia głosowe
Rozmówcy często mieli kłopot ze zrozumieniem mnie, choć ja słyszałem ich doskonale. Ale najgorzej było, kiedy smartfon stracił zasięg sieci komórkowej: często okazywało się, że ponowne zalogowanie nie jest możliwe i trzeba urządzenie zrestartować. Podobne sytuacje nie zdarzały się w tych samych miejscach, kiedy używałem innych smartfonów.
Aby sprawdzić, czy jest to problem tylko mojego egzemplarza, poprosiłem przedstawicieli producenta o podesłanie innego. Niestety, w najbliższym czasie nie jest to możliwe i ewentualnej aktualizacji możecie się spodziewać dopiero za 2-3 tygodnie :(
[Aktualizacja] Dostałem drugi egzemplarz Mate'a, tym razem zupełnie nowy. Po kilku dniach korzystania stwierdzam, że kłopotu z rozmowami nie ma. Niestety ponowne logowanie się do sieci operatorskiej nadal kuleje - po utracie zasięgu smartfon miewa problemy z ponownym podłączeniem usługi. Wina leży prawdopodobnie po stronie oprogramowania, widać to po okazjonalnych restartach aplikacji telefonu, które towarzyszą opisywanym sytuacjom.
PodsumowaniePodsumowanie
Po czasie spędzonym z Mate’em muszę stwierdzić, że to dobry smartfon i nawet przykro mi się z nim rozstawać. Szczególnie przypadła mi do gustu pomysłowa i estetycznie wykonana nakładka Emotion UI.
Patrząc na postęp, jaki zrobiła chińska firma od zeszłego roku (wtedy testowałem Honora i G300), muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem i z niecierpliwością czekam na jej kolejne posunięcia.
Smartfon został całkiem rozsądnie wyceniony. W jednym z popularnych sklepów z elektroniką znalazłem go za trochę ponad 1500 zł.
Zalety:
[plus]świetny duży ekran
[plus]dobra jakość wykonania
[plus]niezła wydajność
[plus]długi czas działania na jednym ładowaniu
Wady:
[minus]brak kompatybilności z niektórymi aplikacjami
[minus]problemy z połączeniami głosowymi
[minus]zawieszanie przy powtórnym logowaniu do sieci