Huawei i podsłuchiwanie Holendrów, czyli jak media zmieniły newsa w fake newsa

Huawei i podsłuchiwanie Holendrów, czyli jak media zmieniły newsa w fake newsa

Huawei i podsłuchiwanie Holendrów, czyli jak media zmieniły newsa w fake newsa
Miron Nurski
19.04.2021 14:32, aktualizacja: 19.04.2021 16:32

Jakby Huaweiowi mało było w ostatnim czasie afer szpiegowskich, na jaw wyszły niewygodne fakty sprzed dekady. Fakty, które zostały ponadto przeinterpretowane przez niektóre media.

Dziennik De Volkskrant dotarł do "tajnego raportu", który firma konsultingowa Capgemini dostarczyła w 2010 roku holenderskiemu operatorowi KPN.

Z zebranych przez analityków danych wynika, że w oparciu o

  • ówczesną infrastrukturę telekomunikacyjną, Huawei miał:[]nieautoryzowany niekontrolowany dostęp do rdzenia sieci komórkowej;[]możliwość podsłuchiwania 6,5 mln abonentów sieci, na liście których znajdował się premier Jan Peter Balkenende; możliwość sprawdzania, którzy abonenci sieci są podsłuchiwani przez inne organy, w tym policję.

Co w tej historii ważne, raport wskazywał na ryzyko podsłuchu, a nie na wykryte przypadki. Operator KPN na łamach wspomnianego dziennika wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że "nigdy nie potwierdził przypadku podsłuchu albo kradzieży danych przez Huaweia". Utrzymuje, że gdyby było inaczej, niezwłocznie poinformowałby o tym odpowiednie służby oraz klientów.

Po otrzymaniu raportu - co miało miejsce 2010 roku - operator miał ponadto zdecydować się na modernizację swojej infrastruktury, częściowo uniezależniając ją od zewnętrznych dostawców. Co prawda De Volkskran twierdzi, że po dekadzie niemal cała sieć komórkowa wciąż działa na sprzęcie dostarczonym przez Huaweia, ale danych na temat konkretnych przypadków podsłuchu brak.

Niektóre media nie widzą jednak różnicy między "Huawei mógł podsłuchiwać" a "Huawei podsłuchiwał"

Tytuł publikacji, od której zaczęła się cała afera, to w tłumaczeniu "Huawei był w stanie podsłuchiwać wszystkie rozmowy od klientów KPN mobilnych, w tym od premiera". W artykule mowa jedynie o ryzyku i potencjalnej możliwości.

Tymczasem rzućmy okiem na to, jak tę informację zinterpretowały niektóre media.

Zaczęło się dość niewinnie. Forsal ograniczył się do postawionego w tytule pytania i trybu przypuszczającego.

Obraz

Polsat News nie ma natomiast żadnych wątpliwości: Huawei nie tylko mógł, ale i "podsłuchiwał Holendrów, w tym premiera".

Obraz

TVP Info na podstawie wspomnianej publikacji wywnioskowało natomiast, że Huawei podsłuchiwał premiera i "miliony Holendrów". Wiecie - każdy, kto mógł być podsłuchiwany, był podsłuchiwany. Kropka.

Obraz

Nie zrozumcie mnie źle - nie chcę na siłę bronić Huaweia

Już same doniesienia o "nieautoryzowanym i niekontrolowanym dostępie do rdzenia sieci komórkowej" są niepokojące. To, że Huawei mógł podsłuchiwać, ale być może tego nie robił, niekoniecznie usprawiedliwia operatora. W mojej ocenie troska o prywatność klientów powinna polegać na zapobieganiu, a nie leczeniu.

Jest jednak ogromna różnica między "mógł podsłuchiwać" a "podsłuchiwał". Bo nie wiadomo, czy Huawei ze swoich domniemanych furtek kiedykolwiek skorzystał.

Analogicznie wszystkie media mają możliwość nierozpowszechniania fake newsów, ale - jak widać - nie wszystkie z tej możliwości korzystają.

Zobacz również:

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)