Huawei ogarnął, o co chodzi w robieniu selfie. Reszta powinna brać przykład

Jak zrobić dobry portret? Kluczem do sukcesu jest odległość aparatu od twarzy. W uproszczeniu można powiedzieć, że im jest większa, tym lepiej, choć oczywiście wszystko zależy jeszcze od efektu, który chce się osiągnąć.

Obiektyw znajdujący się zbyt blisko fotografowanej osoby deformuje twarz, zaburzając jej naturalne proporcje. Dlatego profesjonalni fotografowie stosują soczewki o długich ogniskowych i oddalają się na kilka metrów. Z tego też powodu wiele smartfonów uzbrojonych jest w dodatkowe aparaty z przybliżeniem optycznym, które promowane są jako aparaty portretowe.

Producenci smartfonów w większości przypadków ignorują wiedzę na temat optyki podczas opracowywania aparatów do selfie. Na tym polu starają się nas przekonać, że im szerszy kąt widzenia, tym lepiej. To tylko po części prawda. Tak, im szerszy obiektyw, tym więcej ludzi zmieści się na grupowym zdjęciu, ale jednocześnie tym gorzej dla twarzy. Na selfie wyglądamy często jak swoje własne karykatury.

Huawei nova 10 Pro ma w rogu ekranu podłużny otwór, w którym ulokowano dwa niezależne aparaty do selfie. Są to:

• aparat do selfie 60 Mpix z ultraszerokokątnym obiektywem f/2,4;
• aparat 8 Mpix z 2-krotnym przybliżeniem optycznym i przysłoną f/2,2 (tylko w nova 10 Pro).

Podczas robienia selfie można przełączać się między aparatami. Ta dodatkowa dzięki aż 2-krotnemu przybliżeniu optycznemu naturalnie wymusza oddalenie telefonu od twarzy, co zapobiega jej zniekształcaniu.

Różnice są naprawdę gigantyczne. Poniższe zdjęcia zrobiłem aparatem 2x trzymanym w wyciągniętej ręce oraz znajdującym się przy twarzy aparatem 1x.

Nic dziwnego, że w testach Huaweia nova 10 Pro robione za jego pomocą autoportrety wypadają ponadprzeciętnie dobrze.

Konkurencja ma się uczyć. Tryby wymuszające oddalenie aparatu od twarzy - czy to dzięki przybliżeniu optycznemu, czy cyfrowemu - powinny być standardem.