Huawei P9 - pierwsze wrażenia
Polska premiera flagowego Huaweia na rok 2016 już za nami. Na ściance z logo chińskiego producenta pojawiło się sporo osób znanych z tego, że są znani, a imprezę zwieńczył koncert Ani Dąbrowskiej. Nie ona była jednak gwiazdą wieczor
Porządny kawałek smartfona
Huawei P9 prezentuje się naprawdę dobrze. Niestety na premierze do jego tyłu były doczepione duże zabezpieczenia, więc ciężko mi określić, czy dobrze leży w dłoni. Wiem jednak na pewno, że materiał, z którego został wykonany jest śliski, więc przy korzystaniu (szczególnie z większego modelu) trzeba zachować ostrożność lub sprawić sobie gumowe plecki.
Ekrany? Po prostu dobre
Ekran podstawowego modelu P9 jest wykonany w technologii IPS LCD i ma przekątną 5,2 cali i rozdzielczość 1080p. Jest on oczywiście bardzo dobry, ale pośród innych tegorocznych flagowców jednak trochę ginie. Nie chodzi nawet o to, że jest słaby, bo pewnie nie jest. Po prostu jest prawidłowy - nie wyróżnia się zupełnie niczym.
Prawdę mówiąc, wyświetlacz z P9 Plus wywarł na mnie bardzo podobne wrażenie. Niby mamy tu już technologię AMOLED, jednak nie jest to wyświetlacz z kategorii tych wywołujących niemy okrzyk “wow”.
Ramki wokół wyświetlacza to z kolei dosyć spory zawód. Nie mają one praktycznie nic wspólnego z tymi ukazanymi na grafikach promocyjnych. Tam ekran zajmuje całą szerokość przedniego panelu. W rzeczywistości między bocznymi ramkami, a właściwym wyświetlaczem, mamy jeszcze czarny pasek, który niestety nie wyświetla obrazu jak to jest pokazane na renderach.
Aparat to mistrzostwo marketingu
Aparaty Huaweia P9 powstały przy współpracy z Leicą. Wie to chyba każdy, bo producent przykłada do tego ogromną wagę. Co z tego, że obiektywy te mają jasność f/2.2… Ważne jest to, że mają podpis Leiki!
Trudno mi teraz oceniać aspekty fotograficzne tego smartfona, bo na premierze nie było zbyt dobrych warunków do jego przetestowania. Wydaje mi się jednak, że w tej kwestii, największym osiągnięciem Huaweia, jest bardzo skutecznie prowadzona kampania marketingowa.
iOS-owe oprogramowanie
Co do wydajności i oprogramowania, to praktycznie nic się nie zmieniło - nadal mamy bardzo dobrze zoptymalizowany system, pod niektórymi względami nawiązujący do iOS-u. W “nowym” EMUI nadal brakuje osobnego app drawera.
Świetna wycena
I to by było na tyle. Po tym krótkim kontakcie z nowym flagowcem Huaweia stwierdzam, że jego największą zaletą jest cena. Byłem nastawiony na to, że ujrzę urządzenie pod pewnymi względami wyjątkowe. Tymczasem Huawei P9 jest po prostu porządnym, świetnie wykonanym flagowcem, z dobrym aparatem, niezłym ekranem i płynną nakładką. Gdyby jednak kosztował 3 tysiące złotych prawdopodobnie zginąłby wśród konkurencji.
Huaweiowi należą się więc gratulacje za dwie rzeczy - świetnie poprowadzone działania marketingowe (chociażby kampania z Robertem Lewandowskim) oraz bardzo rozsądną wycenę na poziomie 2399 zł.