iOS7 - Apple robi swoje, a ryzyko jest Twoje

Od niespełna tygodnia używam najnowszego mobilnego systemu Apple'a. Przeszedłem już różne etapy: zachwyt, niepewność, wiele wątpliwości, skończywszy na szacunku. Dzisiaj myślę, że Jonathan Ive (projektant systemu) nie jest kretynem, a na designie zna się dużo lepiej od setek naśmiewających się z niego internautów.

iOS7 - Apple robi swoje, a ryzyko jest Twoje
Krzysztof Kurek

Obraz

Na myśl przychodzi mi tu mentalność Kalego, którą w swej historii popisywał się też koncern z Cupertino. Gdy MY “pożyczamy” od innych, to dobrze. Gdy INNI “pożyczają” od nas, liczyć muszą się z równoczesnym wypowiedzeniem wojny. Mnie cieszyło, gdy do androidowego flagowego telefonu Samsunga trafił z iPhone'a tryb "Nie przeszkadzać", gdzie blokowane są powiadomienia i telefony. Tak samo teraz uśmiecham się, że do iOS7 trafił pasek szybkiej zmiany ustawień (włączania np. bluetooth, WiFi), znany od lat w świecie Androida. Radość będzie również, gdy Microsoft skopiuje do Windows Phone'a pasek powiadomień. Z “pożyczania” jestem zadowolony, bo w ten sposób dobre rozwiązania szybko się rozprzestrzeniają, a korzystać może z nich każdy.

Kolory kontra konsekwencja

Gdy iOS7 używałem przez blisko dwie doby i musiałem na chwilę wrócić do iPada ze starym systemem, doznałem szoku. W takim dopiero porównaniu widać, jak mocno “zestarzał się” poprzedni mobilny system Apple'a. Do tej pory firma z Cupertino była mocno konsekwentna. Pamiętać należy, że 6 lat temu, gdy powstawał pierwszy iPhone, sprzęt projektowało się inaczej. Dla wiernych użytkowników urządzeń z nadgryzionym jabłkiem, przesiadka na jesieni do kolorowego iOS7 będzie niewątpliwie kolosalną zmianą. Mam jednak nadzieje, graniczącą z pewnością, że nie udręką. Bo, choć zamiast konsekwencji tym razem Apple postawiło na drastyczną zmianę wyglądu, to jest spora szansa, że ten ruch korporacji się opłaci.

Nie ma róży bez kolców

iOS7 nie jest oczywiście systemem idealnym. Przeszkadza mi, gdy otwieram folder z aplikacjami i widzę mniej niż wcześniej, a pół ekranu zajmuje pusta przestrzeń. W widoku miesięcznym kalendarza, nie ma kropek w dniach, gdzie zaplanowałem jakieś wydarzenia. Wreszcie, mój telefon non stop nagrzewał się tak mocno, że można było smażyć na nim jajka, dopóki nie wyłączyłem wielu ustawień lokalizacji. Ale to przecież wersja beta, czyli oprogramowanie, które będzie poprawiane i optymalizowane. Wiele rzeczy może się zmienić. Po to są testy, by użytkownicy mogli wskazać firmie swoje uwagi, zaś deweloperzy dostosować aplikacje.

Obraz

Po tych kilku dniach z iOS7 jedno wiem na pewno, nie jestem designerem i w tej sprawie bardziej niż sobie, ufam ekspertom. Jonathan Ive już wiele razy pokazał, że proponowane przez niego rozwiązania wytrzymują próbę czasu. Teraz znów ma szansę udowodnić swoją wartość i nas, użytkowników do odmienionego iOS przekonać.

Autorem tekstu jest: Krzysztof Kurek / Radio Zet /Technologika

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)