iPad Pro zamiast komputera? Tima Cooka nieźle poniosło
W związku z rynkową premierą iPada Pro, Tim Cook wyruszył w świat, aby przekonywać wszystkich o wspaniałości najnowszego dziecka Apple’a. Chyba jednak trochę za bardzo wczuł się w rolę….
12.11.2015 | aktual.: 13.11.2015 09:24
Słowa, które wypłynęły z ust Tima Cooka podczas rozmowy z brytyjskim Telegraphem wywołały niemałą burzę i zapoczątkowały debatę "czy tablet może zastąpić komputer?". Zdania na ten temat są mocno podzielone. Adam Bednarek z Gadżetomanii zgadza się z CEO Apple'a, ale ja mam na ten temat zupełnie inne zdanie.
Problem z opinią Tima Cooka jest taki, że bardzo łatwo jest mu odbić piłeczkę na wszystkie kontrargumenty. Wystarczy zapytać: "do czego używasz peceta?". Do przeglądania sieci? Możesz to robić na iPadzie Pro. Do wysyłania maili? Możesz to robić na iPadzie Pro. Do grania w gry? Możesz to robić na iPadzie Pro. Do oglądania filmów? Możesz to robić na iPadzie Pro. Do edytowania zdjęć? Możesz to robić na iPadzie Pro. Do montowania wideo? Możesz to robić na iPadzie Pro. W zasadzie wszystko możesz robić na iPadzie Pro, więc szach-mat, teza obroniona. Tylko że nie, bo zjeżdżamy do poziomu "po co ci porsche? Fiat 126p też jeździ".
Dziś z urządzeń komputerowych korzystam zupełnie inaczej niż jeszcze 5-7 lat temu. Znacznie więcej czynności wykonuję z poziomu smartfona, a o ile peceta dawniej miałem wypchanego po brzegi plikami i aplikacjami, o tyle dziś przez 95% czasu nie wychodzę poza przeglądarkę i chmurę. Te 5% to jednak dla mnie wystarczająco dużo, bym do pracy kupił MacBooka Air, a nie Chromebooka. Mniej więcej te same 5% sprawiłoby, że nie byłbym w stanie przerzucić się na iPada Pro. Jeszcze długo będzie jakieś 5% i jeszcze długo teza "tablet może ci zastąpić komputer" nie przestanie mnie śmieszyć.
iOS na papierze może sprawiać wrażenie systemu, który funkcjonalnie dorównuje desktopowym platformom, ale w rzeczywistości jest tylko terminalem odpowiedzialnym za uruchamianie aplikacji
Co z tego, że mogę odpalić mobilnego Photoshopa i przyciąć grafikę, jeśli nie będę mógł nią sobie swobodnie żonglować po pulpitach i folderach? Co z tego, że mogę uruchomić dwie apki na współdzielonym ekranie, jak to tylko namiastka pracy na oknach? Co z tego, że mam fizyczną klawiaturę, jeśli nie skorzystam z arsenału skrótów klawiszowych, które ułatwiają mi korzystanie z komputera? Innymi słowy - iOS jest zbyt prymitywnym środowiskiem pracy. Przez "pracę" mam na myśli nie tylko zaawansowane czynności, ale i te najprostsze, bo nawet przeglądanie sieci na mobilnym Chromie czy Safari nie jest tak wygodne jak na okienkowej i wypełnionej ulubionymi rozszerzeniami przeglądarce na pececie czy notebooku.
Ok, zdaję sobie sprawę z tego, że po tym świecie chodzą ludzie, którym iPad Pro wystarczy i może i kupiłbym argument "po co ci komputer", gdyby tablet ten był tańszy od przeciętnego notebooka. Problem jednak w tym, że iPad Pro w podstawowej wersji kosztuje 3999 zł, a klawiatura Logitech Create (Apple Smart Keyboard nie jest dostępny w polskim sklepie) kolejne 619 zł. Za cały zestaw trzeba zatem zapłacić więcej niż za MacBooka Air, więc pozwolę sobie odwrócić postawione przez Tima Cooka pytanie i zapytam: