iPadOS? Lubię to
Przyszłość iPada rysuje się w jasnych barwach.
04.06.2019 | aktual.: 04.06.2019 11:57
W okolicach 2016 sprzedaż smartfonów i - przede wszystkim - tabletów zaczęła zwalniać. Ktoś w Apple'u wpadł wówczas na pomysł "hej, skoro ludzie nie chcą już iPadów, to podbijmy cenę dwukrotnie i wmówmy ludziom, że to komputer". Z perspektywy czasu trudno mi uwierzyć, że było inaczej. Że iPad Pro nie był tylko próbą wydojenia do końca umierającej krowy.
Ja wizji iPada w roli komputera nie kupowałem. Wciąż była mowa tylko o przerośniętym smartfon z mobilnym i ograniczonym systemem operacyjnym. Ale.
iPadOS zmienia postać rzeczy
I nawet nie chodzi wyłącznie o listę nowych funkcji (choć o to również), ale o... nazwę. Już w poprzednich latach iPady dostawały w aktualizacjach więcej nowości niż iPhone'y. Fakt, że Apple po wielu latach postanowił rozdzielić system na telefony i tablety pokazuje, że firma ma w związku z tą umierającą przecież kategorią produktów bardzo poważne plany.
Daje to też nadzieję na to, że Apple nie porzuci tabletów za 2-3 lata, a w chwili premiery pierwszego iPada Pro nie można było być tego pewnym.
No i iPadOS jest bardziej desktopowy niż kiedykolwiek wcześniej
OK, przyznaję, że rozwój tego systemu może wzbudzać uśmiech politowania w kontekście tego, jak bardzo Apple stara się promować iPada jako komputer. Wygodniejsza praca w oknach? Gęstsza siatka aplikacji? Obsługa myszy? Skróty klawiszowe w przeglądarce? Obsługa zewnętrznych nośników danych? Pod wieloma względami iPadOS dopiero dogania Windowsa 95. A mówimy o systemie firmy, która ma świetną desktopową platformę macOS.
Trzeba jednak pamiętać, że iPadOS wyrósł z mobilnego systemu, stworzonego z myślą o jego telefonach i cały czas zachowuje jego największe zalety. Jest bajecznie prosty w obsłudze, niezasobożerny, niemal bezawaryjny, przyjazny baterii i dający dostęp do tysięcy świetnej jakości gier i aplikacji. A jednocześnie możliwościami coraz bardziej zbliża się do dużych OS-ów.
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że kupno iPada było dobrym wyborem
Kilka tygodni temu kupiłem iPada z 2018 roku. Głównie dlatego, że potrzebowałem czegoś lekkiego, co mógłbym na wszelki wypadek wrzucić do plecaka i w awaryjnych sytuacjach na tym popracować. Słowem - alternatywy dla 1,5-kilogramowego laptopa.
Przez myśl przeszło mi kupno jakiegoś taniego tabletu z Windowsem, ale jednak za iPadem przemawiały wspomniane wcześniej zalety. Owszem, mobilny system Apple'a jest bardziej prymitywny, ale działa żwawiej i dłużej na jednym ładowaniu niż Windows na jakimkolwiek znanym mi urządzeniu z tej półki cenowej (ok. 1400 zł). Już samym tym iPad nadrabia większość wad.
Teraz, gdy iPadOS wnosi całą masę fajnych funkcji, wliczając w to gesty usprawniające pracę z tekstem, wiem, że decyzja była dobra. A sam iPad - urządzenie firmy, która kasuje 1000 dolarów za podstawkę pod monitor - staje się wręcz śmiesznie tani, uwzględniając jego wszechstronność.
Biorąc pod uwagę tempo wdrażania nowości, zaczynam się zastanawiać, czy za 2-3 lata będę potrzebował czegoś innego niż tani iPad.