iPhone przeleżał 10 miesięcy w rzece. Jak to zniósł? Właściciel był zaskoczony
W wielu przypadkach, gdy smartfon wpada użytkownikowi do rzeki czy basenu, często ulega uszkodzeniu nie do naprawienia. Czasami jednak zdarzają się sytuacje, w których telefon po wyłowieniu nie tylko trafia do pierwotnego właściciela, ale także dalej funkcjonuje.
25.06.2022 | aktual.: 25.06.2022 11:41
O niezwykłym przypadku w Wielkiej Brytanii informuje serwis GizChina. Owain Davies miał upuścić swojego iPhone'a podczas spływu kajakowego na wieczorze kawalerskim w Cinderford w Gloucestershire w sierpniu 2021 roku. Mężczyzna razem ze swoim kolegą płynął dwuosobowym kajakiem, aż w pewnym momencie kajak wywrócił się, a oni wpadli do rzeki. Wtedy właśnie stracił swój telefon, który przechowywał w tylnej kieszeni.
Mężczyzna miał jednak sporo szczęścia. Na początku tego miesiąca iPhone został odnaleziony. Miguel Pacheco zauważył go podczas spływu kajakowego ze swoją rodziną. Uznając, że na pewno pierwotny właściciel chciałby odzyskać sprzęt, zdecydował się go wysuszyć i sprawdzić, czy działa. Okazało się, że smartfon udało się uruchomić, toteż Pacheco opublikował zdjęcia w Internecie, aby spróbować wyśledzić właściciela.
Przyjaciele Owaina rozpoznali go na opublikowanym zdjęciu, które zostało udostępnione ponad 4 tysiące razy. Ostatecznie iPhone, który aż przez 10 miesięcy leżał na dnie rzeki, wrócił do właściciela. Najnowsze telefony mają stopień ochrony IP68 pod względem odporności na kurz i wodę, więc teoretycznie mogą wytrzymać do 30 minut w wodzie o głębokości do 1,5 metra. Jak widać, tym razem jednak producent nie doszacował możliwości swojego sprzętu.
Karolina Kowasz, dziennikarz Komórkomanii