iTest: Crash Course

iTest: Crash Course
Zbigniew Kowal

20.04.2010 05:00, aktual.: 20.04.2010 07:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Gdzie znajduje się kolebka polskich firm zajmujących się produkcją gier na iPhone’a? W Warszawie? W Krakowie? Nie! Bezapelacyjnym centrum stały się Gliwice! To już kolejna firma z tego śląskiego miasta, która zaskakuje doskonałym projektem. Jeśli jeszcze nie słyszeliście o Crash Course, to czas najwyższy nadrobić tę zaległość. Takiego space shooter’a jeszcze nie widzieliście!

No może przesadzam z tym niewidzeniem. Pomysł na grę polscy programiści „zapożyczyli” sobie bowiem z platformy Playstation 3. Posiadacze konsoli Sony z pewnością kojarzą grę Super Stardust HD, w której sterujemy małym statkiem na orbicie pięknej planety. Okazuje się jednak, że równie pięknie gra tego typu może wyglądać na iPhonie.

Obraz

Zasadniczo, swoje recenzje zaczynam od opisu fabuły, ale dzisiaj zrobię wyjątek. Rozpoczniemy od grafiki, która jest w Crash Course najważniejsza i stanowi jej największą wartość. Główna plansza przedstawia trójwymiarowy model planety, wokół której możemy latać małym statkiem kosmicznym. Kamera podąża za nami dynamicznie, potęgując wrażenie trójwymiarowości. Jeśli dorzucicie do tego spektakularne eksplozje, zaginanie toru lotów lecących pocisków oraz  efekty świetlne to uzyskacie pełen obraz tego fenomenalnego shootera. Gdyby sam opis Wam nie wystarczył, proponuje zerknąć na materiał filmowy oraz screenshooty. One mówią same za siebie.

Jedyną rzeczą która nieco mierzi mnie od strony graficznej, to fakt że główne menu wygląda dość prosto. Szkoda że nie pokuszono się o przygotowanie czegoś ładnego, opartego o silnik Unity. Takie przewijane menu na trójwymiarowej planecie mógłby zrobić szał. Na uwagę zasługuje również liczba opcji graficznych jakie możemy ustawić. W zależności czy posiadamy iPhone’a 3GS lub 3G, można doprecyzować efekty i liczbę detali jakie chcemy wyświetlać. Warto się nimi pobawić, tym bardziej że na wersji low, gra się nieco prościej.

Obraz

A teraz słów kilka o fabule. Według opisu w iTunes (niestety nie ma story screenów w grze) kilka planet kolonijnych zamieszkanych przez ludzi, zostaje najechany przez armadę kosmitów. Wraz z wrogimi statkami na orbicie planet pojawiły się również meteoryty. Ty drogi graczu, jako pilot ostatniego zdolnego wzbić się w atmosferę myśliwca, wyruszasz na samotną misje przeciwko całej masie kosmicznych wrogów. Czy podołasz temu zadaniu?

No właśnie, już dzisiaj mogę Wam powiedzieć że są na to nikłe szanse. Należę do tej grupy graczy, która zjadła już niejeden komplet zębów na grach. Uwielbiam gry ambitne i wymagające. Tutaj jednak poziom trudności został źle zbalansowany. Praktycznie druga i trzecia plansza z pierwszej planety okazuje się być nie do przejścia.  Gdyby nie tryb treningu, nie wiedziałbym co dzieje się dalej. Nie udało mi się odblokować wszystkich pięciu planet. Po prostu poległem na pierwszych misjach.

Obraz

Początkowy entuzjazm, przerodził się później w frustracje. O ile przyjemność z obcowania z świetną grafiką do gry przyciąga, o tyle sam gameplay odpycha po kilkunastu próbach pobicia tego samego poziomu. Na usprawiedliwienie dodam, że firma Digital Forge Creations temat ma już namierzony. Nie tylko mnie gra sprawia duże trudności. Już niedługo w App Store pojawi się aktualizacja, która przyniesie z sobą zwykły poziom trudności.

W chwili obecnej gracz może rozpocząć zabawę w opcji treningu (5 plansz z pierwszej planety) gdzie autentycznie można wytrenować odpowiednie schematy działań. Bez obaw o stracone życie. Jest ich tutaj dużo. Natomiast w trybie Arcade trzeba zwracać uwagę na życia (startujemy z trzema) oraz spadające co jakiś czas bonusy, które mogą na krótszą lub dłuższą chwilkę dopakować nasz statek.

Obraz

Sterowanie zostało rozwiązane w bardzo intuicyjny sposób. Przypomina nieco te, zastosowane w iDracula. Otóż lewą gałką wyznaczamy kierunki w jakich statek się porusza, natomiast prawym d-padem wskazujemy kierunek strzelania. Dodatkowo, na ekranie mamy trzy przyciski. Jeden służy do odpalania bomby atomowej (czyści wszystko wokół nas) drugi do uruchomienia dopalacza. Podczas gdy lecimy z prędkością turbo, spokojnie możemy rozbijać latające wokół planety meteoryty. Trzeci przycisk odpowiada za zmianę broni, które zbieramy z powierzchni planety – każda z trzech dostępnych dysponuje kilkukrotnym ulepszeniem. Warto więc zdecydować się na coś już na początku gry.

Po co zbijamy statki i kosmiczne śmiecie? Po co przechodzimy do kolejnej planety? Po to, aby uzyskać jak najlepszy wynik punktowy. Nasze punkty trafiają na globalną listę wyników. Nadmienić należy, że jest to autorski system. Gra nie korzysta bowiem z OpenFeinta. Zapomnijcie wiec o integracji z Facebookiem lub Twitterem. Brakuje też osiągnięć.

Obraz

Co ciekawe jednak (ten patent bardzo mi się spodobał) gra potrafi wyświetlać na żywo nasze miejsce w rankingu. Z każdym zestrzelonym statkiem, widzimy jak zdobywamy kolejne miejsca na liście. Czasami zbyt częste zerkanie na licznik, powoduje że się dekoncentrujemy i przegrywamy walkę. Wystarczy odpuścić trzy razy i koniec gry.

Ostatni akapit przed podsumowaniem poświęćmy oprawie audio oraz lokalizacji. Standardowo już Polacy nawet nie pofatygowali się o polski język. W prawdzie w grze niema zbyt wiele do czytania, ale mimo wszystko brakuje rodzimych tekstów. Wszak jest to gra od naszych rodaków, czyż nie?. Jeśli chodzi o muzykę, to nieco mnie drażniła. Wołałbym zdecydowanie coś bardziej spokojniejszego i mniej inwazyjnego. Na pochwałę z pewnością zasługują dźwięki – one prezentują się świetnie. Aby mieć jednak pewność, że się rozumiemy. Chciałbym dodać, że są to drobne niuanse, nie mające dużego wpływu na ostateczny odbiór gry.

Crash Course gameplay 1

Podsumujmy więc. Crash Course to znakomity polski produkt w App Store. Niecodzienna i dopracowana grafika zapewne zrobi wrażenie na nie jednym z Was. Gra jest trudna i od strony fabularnej widać braki w game designie. Nie zmienia to jednak faktu, że produkt „Cyfrowej Kużni” mogę Wam z czystym sumieniem polecić. Jeśli ekipa z Gliwic nie zatraci swojego zapału i wyda kolejne aktualizacje, to jestem pewien że mogą powalczyć o dobre noty w US App Store. Czego oczywiście producentowi życzę. W chwili obecnej za aplikacje należy zapłacić 0,79 euro. Taniej już z pewnością nie będzie!

Obraz

P.S – W App Store pojawił się już update, który niweluje problemy z grywalnoscią. Tryb Casual jest znacznie prostszy. Jeśli rozważacie zakup tej aplikacji, to teraz możecie do ostatecznej oceny dodać 10%. Miłego grania![block position="inside"]1954[/block]

Źródło artykułu:WP Komórkomania
appleaplikacjetesty