iTest: Moto X Mayhem

Gdy po raz pierwszy przeczytałem o Moto X Mayhem pomyślałem sobie, że oto w końcu pojawiła się iPhonowa inkarnacja popularnej Elastomani. Niestety, w kilka minut po odpaleniu gry zakrzyknąłem* „Orzeszku… ale popsuli grę!”*. Murowany kandydat na rozczarowanie roku, chociaż produkt Occamy Games posiada ogromny potencjał.

To chyba będzie jedna z najkrótszych recenzji na łamach Applemani. Nie ma bowiem zbyt wiele do opisania, a narzekać przesadnie też w końcu nie wypada przy tak krótkim produkcie.  To nie jest tak, że sam uwiozłem się na ten tytuł. Pokazałem go kilku znajomym, u wszystkich, po chwilowej euforii na twarzach malował się znak zapytania poprzedzony trzema literami WTF.

Pomysł był genialny. Przeniesienie na ekran iPhone’a popularnej gry internetowej mógł zakończyć się sukcesem, gdyby nie jeden szkopuł. Zbytnio skupiono się na opracowaniu wspomnianej unikatowej fizyki oraz sterowania. Zupełnie zaniedbano cały design gry, nie przygotowano leveli. Nie zbudowano niezbędnej otoczki, która mogła uczynić ten produkt naprawdę wielkim.

Podsumowanie wypada na niekorzyść Moto X Mayhem. Świetny pomysł, dobry silnik gry, ale zupełnie popsuty game design. Mała ilość plansz, niezbyt ładna oprawa graficzna. Całkiem fajne sterowanie. Jak widzicie mnóstwo tutaj kontrastów. Jestem przekonany, że czekają nas w najbliższej przyszłości kolejne update'y gry, które poprawią to i owo. Kto wie, może gra z brzydkiego kaczątka przerodzi się w pięknego łabędzia? Na razie jednak, plasuje się w środku naszej skali do oceniania. Zresztą, recenzje swoją drogą, a popularność gry to inna bajka. W chwili obecnej gra szturmuje Top 10 w App Store, być może niska cena ( 0,79 euro) jest tego przyczyną.