iTest: Street Fighter IV

iTest: Street Fighter IV

iTest: Street Fighter IV
Zbigniew Kowal
30.05.2010 16:45, aktualizacja: 30.05.2010 18:45

Jakiś czas temu w jednym z komentarzy, czytelnik zarzucił nam że koncertujemy uwagę tylko na grach mało znanych, zupełnie odpuszczając produkcje klasowe. Jako przykład podał Street Fighter’a IV. Zaintrygowany tego typu wypowiedzią skorzystałem z obniżki na dzieło Capcomu, czego efektem jest dzisiejsza recenzja.

Jakiś czas temu w jednym z komentarzy, czytelnik zarzucił nam że koncertujemy uwagę tylko na grach mało znanych, zupełnie odpuszczając produkcje klasowe. Jako przykład podał Street Fighter’a IV. Zaintrygowany tego typu wypowiedzią skorzystałem z obniżki na dzieło Capcomu, czego efektem jest dzisiejsza recenzja.

To nie jest tak, że koncentrujemy uwagę tylko na aplikacjach i grach mało znanych. Wyszliśmy jednak z założenia, że Top 10 jest Wam doskonale znany. Nie mniej jednak, od dzisiaj postaramy się bardziej doceniać również i tę sferę App Store. Do dzieła więc.

Obraz

Do serii Street Fighter mam ogromny sentyment.  Zagrywałem się we wszystkie jej wersje, począwszy od jedynki z 1987 roku, aż po część czwartą na Xbox 360. Świat stworzony przez Capcom jest niesamowicie wciągający. Różnorodność stylów walki i ciekawych postaci przyczyniła się do niesamowitego sukcesu tej serii.

Wersja iPhonowa jest dość znacznie okrojona w stosunku do odsłony konsolowej. Nie ma tak wielu postaci oraz aren. Zupełnie inaczej wykonuje się kombosy oraz ciosy specjalne. Jest to jednak podyktowane ograniczeniami iPhone’a. To co jednak zostało zaimplementowane prezentuje się nad wyraz okazale, chociaż nie bez małych zgrzytów.

Obraz

Fanów serii z pewnością ciekawi jakie postacie są do wyboru, oto one: Abel, Blanka, Chun-Li, Ryu, M.Bizon, Dhalsim, Guile oraz Ken. Dla osób, które nie miały przyjemności zagrać jeszcze w część IV na jakiejkolwiek platformie, nowym może wydać się tylko Abel - francuski wojownik walczący rosyjską sztuką walki Sambo. Każda z wymienionych postaci ma swoją historię, własne powiedzenia, specjalne ciosy oraz umiejętności. Każdą z nich walczy się inaczej i przeciwko każdej trzeba dobierać odpowiednią taktykę walki.

Byłem ciekawy w jaki sposób Capcom rozwiąże problem z zadawaniem tylu ciosów bez gałek analogowych i przycisków. Okazuje się, że poradzono sobie z tym problemem bardzo dobrze. W lewym dolnym rogu mamy gałkę odpowiedzialna za poruszanie się (skosy również) natomiast z prawej strony mamy cztery przyciski. W opcjach gry, możemy ustawić gałkę oraz przyciski w dowolnym miejscu na ekranie.

Obraz

Docelowy rozkład przycisków nie zawsze się sprawdza. Czasami palcem przykrywamy kawałek ekranu. Próbowałem wiec majstrować w ustawieniach. Nie znalazłem jednak lepszego układu. Uznaje zatem, że w tej sferze zrobiono wszystko. Co ciekawe, ataki typu focus jak również ataki specjalne zadaje się poprzez stukniecie w odpowiednią ikonkę pod paskiem życia naszego fightera. Naturalnie, niektóre układy są dostępne dopiero po naładowaniu odpowiedniego wskaźnika.

Street Fighter IV to raczej gra dla pojedynczego gracza, gdyż nie zakładam aby znalazło się kilka osób w pobliżu, które za pomocą technologii Bluetooth będą ze sobą sparowały. Ja niestety nie znalazłem żadnego sparingpartnera, więc mogę jedynie odnotować fakt istnienia multiplayer’a. Jego działanie jest jednak dla mnie zagadką.

Obraz

Samotny gracz nie powinien się jednak nudzić. Zanim bowiem przystąpimy do turnieju (główny tryb) możemy najpierw zaznajomić się z grą w postaci wolnych treningów (przeciwnik nie oddaje nam ciosów) lub w pojedynczych walkach. To dobry sposób aby poznać skomplikowane miejscami sterowanie.

Następnie warto przejść całe Dojo – tryb w którym gracz otrzymuje szereg zadań do wykonania. Dla przykładu jedno z zadań prosi nas o wygranie walki tylko przy użyciu low kick’ów. Dzięki takim zabiegom. Po przejściu Dojo znamy wszystkie ciosy, ultra kombosy i specjalne techniki przeciwko każdej postaci w grze.

Obraz

Turniej to klasyczna nawalanka z pozostałymi siedmioma przeciwnikami. Przed każdym turniejem ustawiamy poziom trudności oraz liczbę rund dla pojedynczego pojedynku. Po pokonaniu wszystkich przeciwników poznajemy historię każdego z wojowników w postaci krótkiego filmiku. Na końcu gry schowany jest również swoisty trailer Super Street Fighter’a, który najprawdopodobniej również trafi do App Store w przyszłości. Ciekawostką po walkach mogą być powtórki, które możemy później odtwarzać, aby chwalić się naszymi poczynaniami przed przyjaciółmi.

Oprawa graficzna została żywcem skopiowana z wersji konsolowej. Wygląda to naprawdę wyśmienicie. Pierwsze wrażenie jest takie, że Capcom zamknął Xbox’a 360 w malutkim iPhonie. Wprawne oko dostrzeże jednak, że tła nie są tak dobrze animowane jak na zielonookiej konsoli Microsoftu. Ciekawsze animacje są widoczne dopiero przy okazji ciosów specjalnych walczących zawodników, podczas których liczba wyświetlanych klatek na sekundę spada.

Street Fighter IV on iPhone - Starting a Match (Off-Screen)

Jeśli chodzi o warstwę muzyczną to w Street Fighter IV znajdziecie wszystko to, czego się spodziewacie. Słychać każdy cios, postacie pokrzykują i wypowiadają zwycięskie kwestie. Nie brakuje oldschoolowych odgłosów znanych z automatów do gier. Jednym słowem, nie ma się do czego doczepić. Perfekcyjne wykonanie pod każdym względem.

Wady? Nie widzę żadnych. Dzieło Capcomu pokazuje co tak naprawdę można wycisnąć z iPhone’a. W jakim kierunku mogą rozwijać się gry mobilne. Ja wiem, że być może to stwierdzenie na wyrost, ale z takimi grami iPhone zamienia się w kieszonkową konsolkę pokroju PSP czy Nintendo DS. Z punktu widzenia polskich graczy, jedyną wadą może być cena gry. Koszt zakupu Street Fighter IV to dziesięć dolarów amerykańskich. Po przeliczeniu na złotówki, daje nam to około 33 złote. Czy jesteście gotowi wydać taka kwotę na iPhonową grę?

Obraz
Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
iTest: Medieval
iTest: Medieval
Zbigniew Kowal
iTest: Fortis
iTest: Fortis
Zbigniew Kowal
iTest: Crash Course
iTest: Crash Course
Zbigniew Kowal
Komentarze (0)