Ja, szary Kowalski, biorę sobie ciebie za smartfon...
04.12.2013 22:35, aktual.: 04.12.2013 23:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
...i ślubuję ci wierność po grób. Czyli o zjawisku fanatyzmu na rynku technologii mobilnych.
Wielu z nas ma swoje ulubione marki przeróżnych sprzętów mobilnych. Dla jednych będzie to Samsung ze względu na software, dla drugich Sony wybrany pod kątem jakości, a ktoś inny będzie uwielbiał myPhone za to, że mają tanie konstrukcje z dual sim. Wszystko zależy od potrzeb konsumenta i tak producentów oraz zalety ich produktów można wymieniać i wymieniać. Nie ma niczego złego w tym, że ktoś jest fanem lub po prostu lubi daną markę, ale złe jest gdy ktoś ostro przesadza.
Zjawisko fanatyzmu
Fanatyzm w świecie technologii mobilnych to nic innego jak uparta i ślepa, bezkrytyczna wiara w wyższość danego urządzenia, producenta lub marki i obrona swoich - najczęściej niesłusznych - racji w sposób aż nadto zaciekły i waleczny. Często również pozbawiony wiedzy i, co najgorsze, jakichkolwiek sensownych argumentów. Czy grozi to każdemu z nas? Wydawać by się mogło, że nie, ponieważ trzeba być naprawdę wybitnie topornym człowiekiem, aby wierzyć tylko w jedną markę i nie zwracać uwagi na inne. Niestety są to tylko pozory.
Jak rodzi się fanatyzm?
Zazwyczaj fanatyzm rodzi się w oparciu o trzy podstawowe zjawiska:
- "Jedyna słuszna marka na rynku" ze względu na jej pierwszeństwo, pionierstwo.
- "Jedyna słuszna marka na rynku" ze względu na jej nagłe wybicie się, innowacyjność.
- "Jedyna słuszna marka na rynku" ze względu na jej wyjątkowość, styl.
Wydawać by się mogło, że ktoś kto powie "ta marka jest najlepsza, bo ma świetnie wykonane smartfony" albo "ta marka jest najlepsza, bo ma genialne aparaty fotograficzne niespotykane nigdzie indziej" teoretycznie mógłby mieć rację, prawda? Nic bardziej mylnego - na bycie najlepszą składa się wiele czynników, a nie tylko jeden czy dwa. Nie można stwierdzić, że dana marka jest "jedyną słuszną" po tym, że ma jeden świetny smartfon czy tablet, skoro reszta może być naprawdę tragiczna pod kątem wykonania czy niezawodności. Znowuż czy można powiedzieć tak o marce, która ma same świetne urządzenia? Oczywiście, że tak, ale do pewnego czasu. Bo jeśli okaże się, że firma X stworzyła smartfony A, B i C, które są kapitalne, a po roku stworzy A1, B1 i C1, które nie są w żaden sposób lepsze od swoich poprzedników, a już nie mówiąc o konkurencji, to marka ta poddaje się stagnacji i braku rozwoju, a to przekłada się na utratę "najlepszości". I tutaj właśnie rodzi się fanatyzm absolutny, czyli ten niestety najgorszy.
W naszych powodach budowania się fanatyzmu brakuje pozornie czynnika, który powinien nań wpływać - niezawodność, jakoś wykonania, ogólne zadowolenie z telefonu. Bo nie wpływa. Jeśli ktoś jest po prostu zadowolony to staje się fanem, albo po prostu lubi daną markę czy konkretne urządzenie. Fanatyk za to zawsze znajdzie powód dla którego jego obiekt fanatyzmu jest lepszy.
Kiedy więc ten fanatyzm pojawił się w świecie smartfonów i tabletów? Ciężko nie krzyknąć od razu „IPHONE!!”, lecz Apple tylko powieliło pewien wzorzec, który swój początek miał już na początku telefonii komórkowej. Chodzi oczywiście o Nokię.
Nokia początkami fanatyzmu
Zdziwieni? Niesłusznie. Na pewno znacie kogoś w wieku co najmniej średnim kto zawsze mówi „tylko Nokia!”. Jak sądzicie? Jak to się stało, że do tej pory starzy użytkownicy telefonów tej firmy nie widzą siebie z żadnym innym logotypem na swoim telefonie? Przypomnijmy sobie trzy cechy rodzące fanatyzm: pionierstwo, innowacyjność, wyjątkowość. Dla tych ludzi Nokia 3310 była tak zjawiskowym telefonem z tak genialnymi rozwiązaniami, że chwila ich dzieliła od tego, aby stać się fanatykiem. Nokia była na dodatek pierwsza na rynku telefonii komórkowej, a to było nie wisienką na torcie obłędu na jej punkcie, ale przepysznym nadzieniem, okalającym go ciastem i wszystkimi dodatkami jednocześnie. Ludzie zobaczyli telefon komórkowy i to, że da się nim grać w piłkę nożną, a jak zleci nam z 5-ego piętra to nic się z nim nie stanie. Gdybyśmy dostali dziś takiego smartfona z najlepszą specyfikacją do tego, to również mielibyśmy właśnie takie odczucia. Nokia więc stała się idealnym producentem i sprawiła całkowicie niechcący, że do dziś odczuwamy piętno fanatyzmu na jej punkcie i to dlatego do tej pory na ekspozycjach w salonach sprzedaży sieci komórkowych widnieje cała gama klasycznych telefonów od Finów.
Czerpanie wzorców
Apple. Steve Jobs na scenie i prezentacja na ekranie, a na widowni tłum ludzi, którzy nie mają pojęcia czego się spodziewać. Muzyka? Internet? Telefon? Wszystko naraz, a do tego ekran o takiej czułości, że wszystkim szczeny opadają z zachwytu! I ten feeling i styl. Mamy więc pionierstwo, innowacyjność i wyjątkowość. Apple wypuściło smartfon, który wzbudzał tyle emocji co kultowe Nokie, a to równało się jedynie sukcesowi. Fanatyzm, jaki został stworzony przez Apple, sprawił, że pracownicy i następcy Jobsa nie musieli martwić się tym co wydadzą – ważne, aby utrzymywało choć jedną z trzech cech, które sprawią, że fanatycy nie znikną. Dopuścili się więc fanatyzmu absolutnego. Obojętnie co pojawiało się na rynku z nadgryzionym jabłkiem, stawało się przedmiotem kultu. Stała się jednak rzecz dość niespodziewana – kult został częściowo przerwany. Chodzi oczywiście o iPhone'a 5C i jego multi-kolorowe obudowy oraz serowo-dziurowane pokrowce, które sprawiły, że coś jednak przestało iść tak jak powinno. Produkcja tych telefonów ponoć stanęła, a sprzedaż ich jest na najniższym poziomie. Apple moim zdaniem staje się powoli zwyczajnym producentem smartfonów i to bez polotu, który do niedawna jeszcze przyświecał tej firmie. Fanatycy absolutni jednak nie zginęli, a pieniądze, które płacili przez te wszystkie lata za urządzenia z nadgryzionym jabłkiem, sprawiają, że jest nadzieja na nowy tor rozwoju lub po prostu utrzymanie tego, który już częściowo zniknął, mimo że był bardzo dobry.
Dziś żaden z producentów już nie czerpie wzorców, bo nie ma powodów, aby być marką taką jaką był – i dla wielu jeszcze jest – iPhone. Skończyła się bowiem era, w której każdy producent miał swój własny system operacyjny i wygrywał z konkurencją nowymi aktualizacjami, dzięki którym nasze telefony potrafiły jeszcze więcej i lepiej. Dziś, oprócz iOSa, mamy Androida i Windows Phone'a, z czego ten ostatni dopiero walczy o względy, a drugi to w większości Samsung, który zdobył ten rynek dzięki słabym urządzeniom za niską cenę. Fanatyzm więc teoretycznie wcale nie jest już wymagany, aby osiągnąć sukces, ale czy jednak na pewno już nie dotyka producentów i ich urządzeń? Czy to Apple jest ostatnią firmą kultu? A może nie zdajemy sobie sprawy, że sami staliśmy się fanatykami i pomagamy firmom w budowaniu ich pozycji na rynku...
A jednak Koreańczycy!
Wspomniałem wyżej, że Samsung zdobył większość rynku dzięki tanim konstrukcjom, ale okazuje się, że nie zrobiłby tego, gdyby nie zjawisko fanatyzmu. Zastanówmy się - gdy ktoś planuje kupić jakikolwiek nowy telefon to jego pierwszą myślą zazwyczaj są flagowce Samsunga, a później dopiero alternatywy, na którą go stać. Kto choć raz nie wyobrażał sobie, że posiada najnowszy i najlepszy smartfon tych Azjatów? I oto w zamian za np. Galaxy S III aktualnie mamy Galaxy Core, który wygląda z daleka niemal identycznie, czy choćby wszelkie wersje „mini” najlepszych pozycji w port folio Samsunga. Firma ta, zaraz obok Apple, stała się przedmiotem kultu wielu gadżeciaży, którzy chcieliby mieć ekstra wypasioną eS4-kę, albo Nołta Tży nie patrząc tak naprawdę, że to po prostu Samsung Galaxy S4 oraz Note 3, które są zwykłymi smartfonami i dla których można znaleźć naprawdę świetne zamienniki. Oni nie chcą zamienników. Ostatnio spotkałem pewnego znajomego, który stwierdził, że musi kupić sobie jakiś świetny smartfon i spytał mnie który Samsung jest najlepszy. Nie spytał on „który smartfon?” tylko „który Samsung?”. Odparłem „a może LG albo Sony? Mają aktualnie dwa najlepsze smartfony na rynku”, lecz ten przerwał i powiedział – „tylko Samsung!, LG nie lubię, a Sony.. nie.” Brzmi to bardzo podobnie do znanego „tylko Nokia!” czy „tylko iPhone!” i to właśnie dziś jest najlepszy moment, aby zauważyć własne fanaberie bez pokrycia, ponieważ w końcu to nie Samsung ma najlepsze urządzenia na rynku, lecz wspomniani LG oraz Sony, a i inne firmy – nawet czysto chińskie – świetnie dają sobie radę w gonitwie na najciekawszy sprzęt mobilny. Pamiętacie premiery Galaxy S i Galaxy SII? Sam korzystałem z tego drugiego – piękny sprzęt. Dziś już nie mamy innowacyjności i nowoczesności w słuchawkach tego producenta. Mamy to samo co stało się z Apple, czyli widzimy coraz to nowsze modele, które są jedynie szybsze, bardziej dopasowane do upodobań i/lub marzeń szarej masy oraz nafaszerowane chwytami marketingowymi, a to wszystko po to, aby fanatyzm nie zniknął, a jedynie przerodził się w fanatyzm absolutny, z którego już praktycznie nie da się wyjść. To właśnie to zjawisko daje świetną sprzedaż urządzeniom dwóch największych firm produkujących urządzenia mobilne.
Przyszłość innych producentów
Jestem święcie przekonany, że to jednak zmierza w dobrą stronę. Inni producenci muszą starać się podwójnie, a to sprawia, że powoli zauważamy jak zjawisko fanatyzmu oddziałuje na nas samych. Spójrzmy na Sony – kapitalny marketing, niezłe reklamy i świetne urządzenia, które wprowadzają ogromną świeżość na rynku smartfonów i tabletów. A LG? Praktycznie najlepszy i najciekawszy smartfon ze wszystkich flagowców, czyli G2 – również innowacyjny ze względu na choćby tak cienkie ramki ekranu po bokach i genialną stabilizacją w aparacie. Do tej pory Samsung i Apple nie musieli się starać, a teraz? Proszę bardzo! Nowe procesory i bardzo sprawny czytnik linii papilarnych w iPhone 5S oraz przyznanie się Koreańczyków do problemów z ich – mimo wszystko dobrym, ale niezoptymalizowanym – softwarem sprawiają, że widzimy jak nawet giganci uginają się pod siłą tych firm, których fanatyzm klientów nie dotknął. To nowa nadzieja na rynku mobilnym, że już niedługo będziemy znów mogli wybierać spośród naprawdę ciekawych urządzeń, a nie tylko spośród marek producentów, bo do tej pory wszystko i tak było tym samym co wcześniej lub tym co widzieliśmy u konkurencji.