Jak coś jest do wszystkiego... to jest to komórka!

Znalazłam dzisiaj przypadkowo w szufladzie stary budzik. Kurczę, w sumie nawet nie pamiętam już kiedy ja go ostatnio używałam - pamiętam tylko że baterie mu się skończyły, miałam kupić nowe, i jakoś tak nie wyszło... Nie było potrzeby, w końcu codziennie rano budzi mnie z powodzeniem komórka.

Jak coś jest do wszystkiego... to jest to komórka!
Kira Czarczyńska

21.11.2008 | aktual.: 21.11.2008 08:00

I po zastanowieniu stwierdzam, że nie tylko budzik odszedł w zasadzie na emeryturę - telefon wcale zaś nie jest telefonem ale kilkoma urządzeniami na raz.

Znalazłam dzisiaj przypadkowo w szufladzie stary budzik. Kurczę, w sumie nawet nie pamiętam już kiedy ja go ostatnio używałam - pamiętam tylko że baterie mu się skończyły, miałam kupić nowe, i jakoś tak nie wyszło... Nie było potrzeby, w końcu codziennie rano budzi mnie z powodzeniem komórka.

I po zastanowieniu stwierdzam, że nie tylko budzik odszedł w zasadzie na emeryturę - telefon wcale zaś nie jest telefonem ale kilkoma urządzeniami na raz.

Na rzecz komórki zrezygnowałam kilka miesięcy temu z telefonu stacjonarnego. Był za mało użyteczny stojąc jednak cały czas w jednym miejscu - a ponieważ pozbyłam się wraz z nim comiesięcznego abonamentu, koszt dzwonienia tylko z komórki jest całkowicie porównywalny z posiadaniem stacjonarki.

W telefonie mam też całkiem przyjemny aparat fotograficzny i funkcję kamerki. Owszem, jak jest jakaś szczególna okazja to zabieram zawsze ze sobą dużo porządniejszy aparat Canona bo jednak zdjęcia z niego maja jakość nieporównywalnie wyższą... ale to sporadycznie. Do pstryknięcia ciekawego zjawiska spotkanego gdzieś na mieście (ostatnio np. psa siedzącego na płocie), zrobienia sobie fotki z kumpelą czy też "skopiowania" jakiejś informacji typu rozkład jazdy - używam aparatu w komórce. Wystarcza w zupełności.

Telefon mam z czytnikiem kart Micro SD, w związku z czym przestałam też nosić przy sobie pendrive'a. Po co dodatkowy klamot, skoro wystarczy sobie do portfela wrzucić małą przejściówkę na USB, a kartę o sporej pojemności mam cały czas w komórce...?

Do lamusa nie przeszedł jeszcze do końca kalendarz książeczkowy, ale wszelkie ważne daty i terminy też mam w telefonie. Sam mi o nich ładnie przypomina ustaloną ilość czasu wcześniej, tak więc nie muszę nawet wertować kartek kalendarza - mam potrzebne informacje na wyświetlaczu.

Ba, w niektórych przypadkach używam też telefonu zamiast laptopa. Mogę się łączyć przez WiFi, toteż darmowe HotSpoty pozwalają mi sprawdzić sobie na szybko jakąś informację, odebrać maila na którego czekałam czy zamienić kilka zdań na Gadu-Gadu. Pewnie, że klepanie na małej klawiaturce nie jest szczególnie wygodne, więc jeszcze długo telefon nie zastąpi komputera - ale któregoś dnia ktoś wypuści na rynek komórkę z wbudowanym projektorem wirtualnej klawiatury, rozwiązując także ten problem...

Pozbyłam się też kodów-zdrapek autoryzując swoje transakcje za pomocą SMS. Dużo wygodniejsze i nie trzeba pamiętać żeby nosić przy sobie kartę; telefon ma się w kieszeni czy torebce niemal zawsze w końcu.

A wy jakich urządzeń i przedmiotów przestaliście używać, zastępując je komórką?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)