Jak sprzedaje się AirTag? Apple zaliczył umiarkowany sukces
Lokalizator Apple'a wylądował w milionach kieszeni, ale na tle innych produktów tej marki wyniki sprzedaży są bardzo skromne.
20.06.2022 | aktual.: 20.06.2022 19:58
AirTag miał swoją premierę w kwietniu 2021. Po grubo ponad roku produkt ten zdaje się być mocno zapomniany. W internetowym sklepie producenta akcesorium jest dość mocno zakopany, wciąż nie doczekało się kolejnej generacji, a podczas imprezy otwierającej WWDC 2022 Apple nie zająknął się nawet na temat jakichkolwiek nowych funkcji czy usprawnień.
Znamienne jest także to, że AirTag wciąż nie ma zbyt wielkiej konkurencji. Co prawda Samsung zdążył wcześniej wprowadzić na rynek swojego SmartTaga, ale reszta androidowych gigantów czeka. Nie bez powodu.
AirTag: wyniki sprzedaży raczej Apple'a nie zachwycają
Według cenionego analityka Ming-Chi Kuo, w 2021 roku Apple dostarczył 20 mln AirTagów. Oczekuje się, że w 2022 będzie to łącznie 35 mln sztuk.
Choć w ostatnich miesiącach popularność AirTaga zdaje się rosnąć, wciąż nie są to raczej liczby, o jakich Apple marzył. Dość wspomnieć, że - jak wynika z danych firm analitycznych Counterpoint oraz IDC - w 2021 roku Apple dostarczył ok.:
- 237,9 mln iPhone'ów;
- 57,8 mln iPadów;
- 76,8 mln słuchawek TWS;
- 38,25 mln Apple Watchów.
Wyceniony na 159 zł AirTag jest produktem najtańszym, ale mimo tego sprzedaje się gorzej od znacznie droższych słuchawek czy zegarków.
Warto przy tym pamiętać, że o ile jeden użytkownik iPhone'a nie potrzebuje więcej niż jednej pary słuchawek i jednego zegarka, o tyle nic nie stoi na przeszkodzie, by jednocześnie używać wielu lokalizatorów. Apple wręcz do tego zachęca, sprzedając AirTagi w czteropakach.
AirTag jest OK, ale mam z nim dwa problemy
Dlaczego AirTag - mimo relatywnie niskiego progu wejścia i wysokiej użyteczności - sprzedaje się gorzej od innych produktów Apple'a? W mojej ocenie przyczyny są dwie.
Po pierwsze, lokalizatory zgubionych rzeczy to specyficzna kategoria produktowa, bo... nikt nie lubi gubić rzeczy. Nowymi słuchawkami czy zegarkiem można się cieszyć od razu po rozpakowaniu, a AirTaga kupuje się z nadzieją, że nigdy się nie przyda. A tu utrudnia podjęcie decyzji o wydaniu pieniędzy.
Po drugie, AirTag został - w mojej ocenie - zaprojektowany w sposób karygodny. Apple rekomenduje przyczepienie go do kluczy, ale urządzenie samo w sobie nie ma żadnej zawieszki czy nawet otworu, przez który można by przewlec breloczek. Aby użyć go zgodnie z przeznaczeniem, należy dokupić kolejne akcesorium, a te kosztują często więcej niż sam AirTag.
Moim zdaniem to połączenie tych dwóch czynników sprawia, że AirTag - jakkolwiek skuteczny by nie był - może się wydawać zakupem wyjątkowo mało atrakcyjnym.
Zobacz także:
Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii