Wiedźmin: Pogromca Potworów po dwóch tygodniach. Jest potencjał, ale gra wymaga usprawnień
05.08.2021 14:01, aktual.: 06.08.2021 00:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W Wiedźmina: Pogromcę Potworów zacząłem grać kilka dni przed oficjalną premierą, więc obecnie zdążyłem poznać już dość dobrze ten tytuł i mam kilka przemyśleń.
Na początku muszę wspomnieć, że od samego początku gram również w Pokemon GO, więc siłą rzeczy często porównuję te produkcje. Wiedźmin: Pogromca Potworów to również gra bazująca na lokalizacji i mimo wielu różnic, jest także sporo elementów wspólnych.
Wiedźmin: Pogromca Potworów kupił mnie fabułą
Moim zdaniem jedną z największych zalet mobilnego Wieśka jest fabuła, którą stworzyli twórcy. Nie wiem, czy graliście w Wiedźmina na komputerze lub konsoli, ale mi w tej grze najbardziej podobała się historia oraz zadania, jakie dostawaliśmy. Często mogłem być zmęczony lub nawet znużony samą rozgrywką, ale nie mogłem powstrzymać ciekawości i grałem dalej, żeby zobaczyć co się stanie.
W mobilnym tytule nie jest to oczywiście aż tak rozbudowane, ale również dostajemy zadania, w których to historia jest kluczowa. To spora różnica względem Pokemon GO, gdyż tam fabuła również jest, ale raczej mało kto zwraca na nią uwagę. Opisy zadań czy historii nic nie wnoszą, nie ma tam trudnych wyborów, po prostu się dostaje zadania i tyle. W "Wieśku" mamy dylematy, różne zakończenia czy sposoby na rozwiązanie misji. Nie jest to tytuł, w którym możemy przeklikać wszystkie dialogi, gdyż często kompletnie nie zrozumiemy co mamy robić.
Każdy medal (a nawet medalion) ma dwie strony. Niektóre zadania nie są moim zdaniem idealnie przemyślane. Przy grze widnieje ograniczenie PEGI 16, jednak możemy założyć, że sporo młodszych osób również gra w ten tytuł. W Pokemon GO twórcy robią co mogą, żeby ograniczyć granie nocą. Oczywiście ze względu bezpieczeństwa użytkowników.
Wiedźmin Pogromca Potworów jest całkowicie inny pod tym względem. Spokko — studio odpowiedzialne za ten tytuł — wręcz zachęca do polowania na monstra nocą, Na swoich mediach społecznościowych pokazują, że po zmierzchu pojawiają się inne potwory i zachęcają, żebyśmy się z nimi zmierzyli.
W jednym zadaniu musimy udać się w konkretne miejsce po zmierzchu oraz o świcie, co również zmusza nas do gry w ściśle określonych godzinach. Ten element ma moim zdaniem wpływ na jeszcze jeden ważny aspekt tego tytułu.
Wiedźmin Pogromca Potworów jest trudny
Jeśli podobnie jak ja, macie kilka lat doświadczenia w Pokemon GO i liczyliście na podobny poziom trudności w Witcher Monster Slayer, spotka was spore zaskoczenie. Pokemony mogę często łapać nawet nie patrząc na ekran, a już od samego początku rozgrywki spokojnie próbowałem swoich sił z najmocniejszymi stworkami. Oczywiście mając lepsze wyposażenie czy odznaki, łatwiej się łapie silne Pokemony, ale bez tego to również jest możliwe.
W Wiedźminie nie ma tak łatwo. Tak naprawdę od samego początku jedynie monstra bez żadnej czaszki — tak na mapie jest oznaczona siła/trudność danego potwora, od 0 do 3 czaszek — są w naszym zasięgu. Do silniejszych nie mamy co podchodzić, gdyż szybko zginiemy. Obecnie zbliżam się do 15 poziomu doświadczenia i bez jakiegokolwiek przygotowania nawet 1-czaszkowi przeciwnicy mogą stanowić dla mnie problem.
Same czaszki też nie do końca dobrze określają poziom trudności, gdyż niektóre monstra z dwoma pokonuje bez problemu, za to męczę się z tymi teoretycznie słabszymi. W dużym skrócie, do niektórych potworów będziecie podchodzić kilkukrotnie, zanim nauczycie się jak atakują, żeby móc perfekcyjnie parować ich ciosy (co jest kluczowe przy walkach z silniejszymi monstrami).
Do trudności można również zaliczyć rozmieszczenie zadań, choć to sprawa mocno indywidualna. W Pogromcy Potworów kolejne etapy misji pojawiają się w losowych miejscach, nieco oddalonych od punktu gdzie aktualnie przebywamy. Czasem zdarza się, że trzeba się mocno nachodzić, żeby dotrzeć do wskazanej lokacji, a czasem bywa to niemożliwe. Z racji losowości, zadania pokazują się również na terenach zamkniętych czy niedostępnych. W grze istnieje opcja ich przeniesienia, ale należy mocno oddalić się do punktu.
W Pokemon GO większość zadań możemy wykonywać wszędzie, co znacząco ułatwia rozgrywkę. Nie trzeba iść/jechać w konkretne miejsca, a mieszkając w mieście, czasem w ogóle nie trzeba ruszać się z domu. Wiedźmin Pogromca Potworów zdecydowanie bardziej wymusza na nas poruszanie, ale jednocześnie nie nagradza nas w żaden specjalny sposób (jest bibelot za 2000 km, ale to tyle), przez co po kilku dniach można odczuć pewne znużenie czy zmęczenie pokonywaniem kolejnym kilometrów. W Pokemonach możemy zdobywać cukierki dla swoich stworków, wysiadywać jajka czy też dostawać więcej odznak, co dużo bardziej motywuje do ruszenia się z domu.
Szkoda, że Wiedźmin: Pogromca Potworów jest grą dla jednego gracza
Moim chyba największym zarzutem wobec tego tytułu jest fakt, że to gra dla jednego gracza. Możemy co prawda dodawać znajomych i wymieniać się z nimi paczkami, ale jak na razie to jedyny sposób na interakcję z innymi osobami.
W Pokemon GO gram nadal głównie dlatego, że mogę to robić ze znajomymi. Oczywiście Niantic wiele z tych mechanik, jak wymiana stworków, walki PvP czy wspólne rajdy, wprowadziło po latach, więc i w tym przypadku może być podobnie, ale ich brak jest bardzo odczuwalny.
Aktualnie zostało mi jeszcze kilka zadań do zrobienia, ale mam również buga, który zablokował mi wykonanie jednego (a to prowadzi do kolejnego, które też mam przez to niedostępne). Gdy tylko je wykonam, będę musiał czekać na kolejny sezon — który ma być dostępny w tym roku — i dopiero wtedy będę miał coś w Wiedźminie do zrobienia. Do tego czasu pozostanie mi zabijanie znowu tych samych potworów i podnoszenie swojego poziomu, co po pewnym czasie jest po prostu nużące.
Gdyby w Pokemon GO nie było interakcji z innymi, a nowe zadania byłyby raz na kilka miesięcy, włączałbym aplikację raz na kilka miesięcy. Z Wiedźminem może być podobnie.
Wiedźmin Pogromca Potworów ma ogromny potencjał, ale musi dziać się dużo więcej
Twórcy Pokemon GO również nie spieszyli się z wieloma rzeczami i mają swoje za uszami, ale w ostatnich miesiącach co chwile coś się dzieje. Nawet jakbym chciał sobie odpuścić, to gram, ponieważ nowe stworki, wyzwania czy jeszcze inne bonusy pojawiają się bardzo często i szkoda byłoby je odpuścić. Tak, zdarza się, że gram nie dlatego, że chcę, ale ponieważ nie chcę czegoś stracić.
W Wiedźminie obecnie większość rzeczy już zrobiłem i teraz czekam aż twórcy naprawią mi błąd z zadaniem, a resztę zrobię przy okazji. Jak gdzieś idę, to oczywiście odpalam sobie grę, zabijam potwory czy oczyszczam Nemetony, żeby zdobyć gotówkę, ale nie mam już tak dużej chęci do gry, jak na początku.
To trochę dziwne, ponieważ ten tytuł dopiero wszedł na rynek. Myślałem, że jeszcze przez miesiąc, a może nawet dłużej, nie będę mógł spać, bo ciekawość będzie mnie zżerać. Przy Wiedźminie 3 trochę tak miałem i chyba w pewnym stopniu oczekiwałem tego samego, od gry mobilnej. W końcu to fabuła miała być głównym wyróżnikiem tego tytułu. I jest! Tylko liczyłem chyba na coś więcej.
P.S. Niewątpliwym atutem Wieśka jest to, że można do ogrodu zaprosić, chociażby takiego pieska: