Koniec fragmentacji androida?
Jeśli polityka giganta z Mountain View dojdzie do skutku, prawdopodobnie w najbliższym czasie premiery będą miały urządzenia tylko z najnowszą wersją Androida.
12.03.2014 | aktual.: 13.03.2014 18:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wiadomo od dawna, że największym problemem Google Android jest jego fragmentacja. Do tej pory chińskie smartfony, sygnowane polskimi logami producentów wypuszczane są na rynek z przestarzałą wersją systemu operacyjnego. Dla użytkownika jest to problem znikomy, lecz dla Google sytuacja staje się niekorzystna z każdym sprzedanym urządzeniem. Wszakże wiadomo, że ciężko rozwijać środowisko, gdy jest podzielone na co najmniej 6 obszarów. Sama wersja JellyBean to trzy różne płaszczyzny (4.1; 4.2.2; 4.3), doliczyć należy do tego KitKat (4.4.2), IceCreanSandwich (4.0.4) i wciąż popularny Gingerbread (2.3.6).
Zaradzić temu zjawisku ma być certyfikacja urządzeń z daną wersją androida, tylko w określonych ramach czasowych. Jeśli użytkownik nie będzie tego przestrzegał (celowe nie aktualizowanie na czas lub downgrade OSu) utraci dostęp do platformy Google wraz ze wszystkimi składowymi. Blokada Google Mobile Services, to także blokada sklepu play, który jest "jedynym słusznym" źródłem pochodzenia aplikacji. Polityka Google zdaje się być nie tyle dobrowolnym wyborem pozostawionym użytkownikowi, co nakazem aktualizowania systemu na czas lub utrata funkcji.
Jest to jedynie plotka, jednak może być w niej ziarnko prawdy. Problem z fragmentacją zdaje się być znany od dawna, dodatkowo Google już co raz rzadziej udostępnia informacje na temat udziału procentowego każdej wersji androida w całym środowisku. Nie ma się czym chwalić, więc po cichu warto wprowadzać innowacje. Dla nas jako użytkowników - niewolników jest to pozytywne zjawisko, które będzie zmuszało producentów do częstszego aktualizowania swoich urządzeń. Jest jednak druga strona medalu - w razie napotkania problemów przez producentów, mogą porzucać prace nad danymi modelami urządzeń, pozostawiając użytkowników na pastwę losu. To rozwiązanie zdaje się być przysłowiowym "strzałem w stopę", jednak większość małych marek po prostu może nie dać sobie rady z dostarczaniem na czas aktualizacji.