Kupiłem iPhone'a, ale z zazdrością patrzę na smartfony z Androidem...

Kupiłem iPhone'a, ale z zazdrością patrzę na smartfony z Androidem...

Kupiłem iPhone'a, ale z zazdrością patrzę na smartfony z Androidem...
Konrad Błaszak
04.06.2021 13:48, aktualizacja: 06.03.2024 22:12

Mój opis na Instagramie to "Androidowiec z iPhone’em w kieszeni" i chyba zaczyna powoli mnie denerwować to, co mam w tej kieszeni. Nie będę ukrywać, to chyba zazdrość, ponieważ smartfony z systemem Google'a mają obecnie dużo więcej ciekawych rozwiązań.

Po kilku mniej lub bardziej udanych latach z Androidem stwierdziłem, że potrzebuję czegoś nowego, a obecnie jedyną alternatywą jest iOS. Długo nie szukałem, ponieważ najlepszym wyborem w moim budżecie był iPhone 11. Pod wieloma względami to jest naprawdę świetny sprzęt, ale jednak z coraz większą zazdrością patrzę na konkurencję i moim następnym sprzętem niekoniecznie będzie produkt Apple.

Duże baterie, szybkie ładowanie...

Wśród smartfonów z Androidem baterie o pojemności 5000 mAh nie robią już takiego wrażenia. Coraz więcej urządzeń jest wyposażonych w takie lub nawet większe ogniwa, a w moim iPhonie 11 jest dość mizerne 3110 mAh (co ciekawe w następcy, czyli iPhonie 12, znajdziemy jedynie 2815 mah). Nawet wersje Max nie przekraczają 4000 mAh (3969 mAh - 11 Pro Max, 3687 - 12 Pro Max).

Apple może nie wyposażyło swoich urządzeń w największe akumulatory, ale zapewne ładują się one błyskawicznie, prawda? No cóż, również nie do końca. Mój smartfon obsługuje ładowarki 18 W, a najnowsza seria poradzi sobie z 20 W. Patrząc na rynek sprzętów z Androidem, gdzie w chińskich markach standardem powoli staje się 60 W, czuć lekkie ukłucie wstydu.

iPhone podłączony pod powerbank
iPhone podłączony pod powerbank© Fot. Steve Johnson (Unsplash)

Zanim jednak przejdę do kolejnego punktu, muszę jeszcze wspomnieć o jednym elemencie. Przed kupnem iPhone'a byłem przekonany, że te wszystkie minusy rekompensuje z nawiązką optymalizacja i jakość ogniw, przez co mój iPhone 11 zachowa początkowy czas pracy przez wiele miesięcy. Tutaj również nie jest tak kolorowo. Kupiłem telefon z sierpniu i do grudnia nie miałem żadnych problemów z czasem pracy, jednak potem kondycja baterii zaczęła nagle spadać i obecnie wynosi 90 proc.

Szczytem był dzień, gdy odłączyłem telefon przed 5 rano, a przez 14:00 miał już 15% baterii. Co istotne, SoT wyniósł niecałe 4 godziny, a większość baterii zjadło mi Spotify.

W tym miejscu dodam, że skorzystałem ze zdalnej diagnozy Apple'a i z moją baterią jest wszystko w porządku, a do serwisu mam się udać jak ogniwo spadnie poniżej 80 proc. No cóż, trochę słaba ta bateria.

Szybkie odświeżanie ekranu, tryby pro w aparacie...

To nie koniec mojego potoku słów spowodowanych zazdrością względem sprzętów z Androidem. Testując regularnie nowe produkty z tym systemem, widzę, w jakim idzie kierunku i co oferuje. Mógłbym chociażby napisać kilka akapitów o składanych urządzeniach, ale takie smartfony są ciekawostką również dla wielu fanów systemu Google'a, więc ten element pominę.

Nie mogę jednak odpuścić faktu, że Apple znowu zaspał i zapomniał wprowadzić do swoich urządzeń szybszego odświeżania ekranu. Wiem, że to już jest w iPadach i ma pojawić się w iPhone'ach z numerkiem 13, ale ani moje urządzenie, ani żaden z przedstawicieli aktualnej generacji nie doczekały się tej funkcji.

Z ciekawości przejrzałem ofertę jednego z polskich sklepów z elektroniką i najtańszym smartfonem z Androidem mającym większe odświeżanie ekranu jest Samsung Galaxy M12 (90 Hz), który kosztuje 769 złotych!

Z pewną zazdrością patrzę również na coraz bardziej zaawansowane aparaty w sprzętach konkurencji. Xiaomi kombinuje z płynną soczewką, kilku producentów bierze udział w wyścigu na najbardziej absurdalny ZOOM w telefonie, a vivo pokazuje gimbal w smartfonie.

Nawet Sharp, który u nas raczej nie jest znany z produkcji smartfonów, ostatnio zaskoczył pokazując telefon z 1-calową matrycą. Tymczasem Apple cały czas dopracowuje to co już było i raczej ciężko zarzucić mu innowacyjność.

iPhone
iPhone© Fot. Josh Power (Unsplash)

Dla mnie jednak najistotniejsze jest to, że w iPhone'ach nadal brakuje systemowego trybu profesjonalnego z prawdziwego zdarzenia. Świetnym przykładem jest opcja dłuższego naświetlania. Co prawda jest tryb nocny, który go imituje, ale pokazuje się dopiero wtedy, gdy telefon sam uzna, że jest to potrzebne. Co więcej, jeżeli moja 11-stka stwierdzi, że nie jest jeszcze dostatecznie ciemno, będę mógł skorzystać tylko z 3-, 5-, 6-sekundowego naświetlania. Dopiero gdy czujnik światła przestanie odbierać niemal cokolwiek, będę mógł zwiększyć ten czas do 10 sekund.

Nie zrozumcie mnie źle, iPhone'y robią świetnie zdjęcie w trybie automatycznym. Sam bardzo chwalę możliwości fotograficzne 11-stki i wiem, że w większości przypadków ten model mnie po prostu nie zawiedzie. Czasem jednak chciałbym wyciągnąć z tego smartfona coś więcej, nieco pobawić się ustawieniami i spróbować uchwycić choć w połowie tak dobrze nocne niebo, jak robią to Pixele. Jedyną szansą na namiastkę takich możliwości są inne aplikacje aparatu, a na Androidzie to jest standardem i mogę zarówno spędzić długie godziny na grzebaniu w ustawieniach, jak i szybko uchwycić jakiś kadr.

iPhone to smartfon, a smartfon z Androidem to komputer?

Dawno, dawno temu korzystałem z Lumii 950 oraz Continuum i było to dość nieudane doświadczenie. Ostatnio miałem przyjemność zapoznać z Motorolą G100 oraz platformą ready for i tutaj było zdecydowanie lepiej. W dużym skrócie powiem tylko, że korzystając z tego rozwiązania, bez problemu napisałem cały tekst na blogu.

Motorola Moto G100 i ready for
Motorola Moto G100 i ready for© fot. Konrad Błaszak

Możecie mieć inne zdanie, ale iPhone'y wydają się być idealnymi sprzętami do pracy w takim właśnie trybie. Mają sporą moc, dobrą optymalizację i teoretyczne zaplecze w postaci systemów iPadOS oraz MacOS. Już od jakiegoś czasu mówi się, że tablety z jabłkiem mogłyby dostać system z komputerów, więc czemu nie mógłby on być dodatkową opcją również na smartfonach? Zakładam, że stoją za tym spore pieniądze, których Apple nie chce się pozbyć, gdyż takie rozwiązanie mogłoby wpłynąć negatywnie na sprzedaż iPadów i Maców. To jednak kolejny element, w którym Android jest z przodu.

Może to śmiała wizja, ale za kilka lat smartfon może być nie tylko telefonem, ale i dla wielu osób pełnoprawnym komputerem. Motorola, Samsung czy Huawei już teraz przygotowują się do takiej przyszłości, a zapewne i inne firmy pracują nad podobnymi rozwiązaniami. Apple jak to ma w zwyczaju, rozwija się swoim tempem i zdaje się nie widzieć potencjalnych dróg rozwoju.

Ja lubię swojego iPhone'a, ale...

No właśnie, ja bardzo lubię swojego iPhone'a 11 i cenię go za wiele elementów. Po prostu patrzę na rynek, obserwuję konkurencję i czasem aż mnie w technologicznym sercu zakłuje, że to, co jest standardem w Androidach za 1000 złotych, nie trafia do smartfonów Apple'a kosztujących wielokrotnie więcej.

Chętnie zobaczyłbym powyższe funkcje w nowym jabłuszku, nawet jeśli w pełnej krasie trafiłyby jedynie do wariantów z dopiskiem Pro. Może nawet rozbiłbym wtedy skarbonkę, żeby dopłacić za taki model. Tylko czy iPhone z takimi funkcjami nie będzie jeszcze droższy?

Zobacz także:

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)