Wear OS to niewypał. Kupno zegarka z tym systemem okazało się fatalną decyzją

Zagadka. Co to jest: drogie, nie nadaje się zupełnie do niczego i jeździ na kółkach? Zegarek z systemem Wear OS. Kółka były dla zmyłki.

Wear OS to niewypał. Kupno zegarka z tym systemem okazało się fatalną decyzją
Miron Nurski

13.05.2019 | aktual.: 13.05.2019 13:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Gdy jesienią ubiegłego roku wymieniłem iPhone'a na telefon z Androidem, musiałem wymienić także Apple Watcha. Inteligentny zegarek to urządzenie, do którego zdążyłem się już przyzwyczaić i bez którego trudno wyobrazić mi sobie codzienne funkcjonowanie.

Okazja nadarzyła się w listopadzie; podczas podróży do Stanów mogłem kupić zegarek taniej, bez VAT-u. Wybór szybko zawęziłem do systemu Wear OS. Przede wszystkim dlatego, że zależało mi na obsłudze płatności mobilnych. W Polsce - wyjąwszy platformę Google'a - zostałby mi tylko Garmin, który robi jednak zegarki stricte sportowe.

Ostatecznie zdecydowałem się na model Fossil Q Explorist HR (4 gen.), który oczarował mnie swoim wyglądem, a na papierze zdawał się spełniać moje niespecjalnie wygórowane oczekiwania. Ale nie spełnił. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo żałowałem wydanych pieniędzy.

Bateria to istny dramat

Poza zapoznaniu się z zapewnieniami producenta i recenzjami, spodziewałem się dnia na jednym ładowaniu. Nie wiedziałem jednak, że przez "dzień" mam rozumieć nie dobę, lecz czas między wschodem a zachodem słońca...

Obraz

O 24 godzinach można zapomnieć. Na początku były to u mnie ok. 22 godziny, ale gdy wszystko sobie skonfigurowałem i zacząłem korzystać nieco bardziej intensywnie (ale bez wielkiej przesady), zrobiło się z tego jakieś 16-18 godzin.

Parę razy zdarzyło mi się wyjść z domu o 5 rano i wrócić o 22 tego samego dnia z rozładowanym zegarkiem. Z ładowarką praktycznie się nie rozstawałem, co zaczęło mnie zwyczajnie wykańczać. Koszmar.

Wydajność i komfort pracy? Wolne żarty

Wear OS bazuje na Androidzie, czyli - nie ukrywajmy - dość zasobożernym systemie. W efekcie zegarki wymagają do działania podzespołów o wydajności porównywalnej z tańszymi telefonami. No i Wear OS działa jak tani telefon. Bardzo tani telefon.

Lagi, spowolnienia i całkowite zwiechy wymagające restartu to norma, a - wierzcie mi - w przypadku smartwatcha irytują one potrójnie. Po to bowiem kupuje się dodatkowy gadżet, by mieć błyskawiczny dostęp do powiadomień czy prostych danych. Tymczasem na zegarku z Wear OS-em notatnik Keep potrafi się uruchamiać kilka, czasem nawet kilkanaście sekund. Albo się zawiesić i nie uruchomić wcale. Gdy w sklepie chcę rzucić okiem na listę zakupów, łatwiej jest mi wyjąć z kieszeni telefon niż walczyć ze smartwatchem. Przecież to absurd.

W systemie Wear OS ceniłem sobie możliwość zainstalowania apki Messenger i dyktowania wiadomości. Ceniłem do czasu, gdy Messenger działał, co trwało kilka tygodni. Któregoś dnia apka przestała się jednak uruchamiać i nie pomogły żadne reinstalacje i resety.

Mój fossil nie sprawdzał się nawet jako zegarek

Jak sprawdzić godzinę na zegarku z systemem Wear OS? Rzucić okiem na wskaźnik baterii. Jeśli jest rozładowana to znaczy, że jest już po 17:00.

A tak na serio - akurat tę kwestię producent przewidział, bo gdy bateria jest już na wyczerpaniu, system Fossila Q Explorist HR się wyłącza, a ekran zaczyna wyświetlać samą godzinę. To nie zmienia jednak faktu, że mówimy o naprawdę tragicznym zegarku.

Smartwatch potrafi się zawiesić nawet podczas wyświetlania godziny

Serio. Podczas półrocznego użytkowania zdarzyło się mi to raptem kilka razy, przy czym przynajmniej o jeden raz za dużo.

Któregoś rana szykując się na pociąg zerknąłem na zegarek, dowiadując się, że mam jeszcze sporo czasu. Kilka minut później spojrzałem na godzinę jeszcze raz i zorientowałem się, że coś jest nie tak. Okazało się, że smartwatch się zawiesił i wyświetlał czas sprzed kilkunastu minut. Spóźniłem się na autobus, a po zamówieniu taksówki ledwo zdążyłem na dworzec.

Nie wszystko mogę zwalić na producenta. Wear OS to zwyczajnie niedorobione oprogramowanie

Rozmawiałem z kilkoma innymi użytkownikami różnych zegarków z Wear OS-em i potwierdzili moje przypuszczenia. Ten system zwyczajnie bardziej przypomina wczesną betę niż gotowe oprogramowanie. Ciężko jest mi więc winić za fatalny produkt samego producenta.

Wręcz przeciwnie - o aspektach, przy których Google nie maczał palców, nie mogę powiedzieć złego słowa. To przepiękny zegarek o imponującej jakości wykonania. Nie mogę odżałować, że kontroluje go tak fatalne oprogramowanie.

Warto zresztą odnotować, że niedawno Google odkupił od Fossila smartwatchowe technologie za 40 milionów dolarów. Raczej nie zdecydowałby się na taki krok, gdyby Fossil robił złe zegarki.

Nie bez powodu firmy technologiczne odwracają się od Wear OS-u

Przed kilkoma laty własne smartwarche z Wear OS-em (który jeszcze wówczas nazywał się Android Wear) wypuściła cała technologiczna śmietanka: Samsung, LG, Huawei czy Motorola.

Obraz

Samsung szybko porzucił Wear OS na rzecz własnego Tizena. Huawei zakończył na tym polu współpracę z Google'em pod koniec ubiegłego roku, wypuszczając Watcha GT z autorskim oprogramowaniem. Motorola całkowicie porzuciła ten segment rynku. Jedynie LG od czasu do czasu wprowadzi nowy rynek.

Dziś Wear OS to głównie firmy z branży modowej, które nie mają zaplecza technologicznego, pozwalającego na opracowaniem własnego oprogramowania. Niemal każdy producent, który takie zaplecze ma, woli inwestować w autorskie rozwiązania. I wcale mnie to nie dziwi, bo Wear OS to niewypał.

Komentarze (90)