Kupujesz smartfon? Teraz sklepom trudniej będzie zrobić cię w bambuko
1 stycznia 2023 w życie weszły nowe przepisy, których zadaniem jest ochrona polskich konsumentów przed fałszywymi promocjami.
02.01.2023 | aktual.: 03.01.2023 11:55
Zmiany w polskim prawie podyktowane są unijną dyrektywą Omnibus. Wraz z początkiem 2023 roku na sprzedawców został nałożony obowiązek bardziej transparentnego komunikowania obniżek cen.
Jeśli sklep ogłasza wyprzedaż, musi teraz podawać także najniższą cenę z 30 dni poprzedzających start promocji. Dzięki temu klientom łatwiej będzie odróżnić atrakcyjne okazje od fałszywych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dyrektywa Omnibus. Jak zmienia się sposób prezentowania promocyjnych cen?
Załóżmy, że 1 maja sklep rusza z promocją, w ramach której cena telefonu zostanie obniżona ze standardowego poziomu 999 zł na 799 zł. Wówczas oferta musi zawierać również najniższą cenę, która obowiązywała między 1 a 30 kwietnia.
Jeśli miesiąc przed promocją telefon kosztował nie mniej niż 999 zł, klient dostaje informację, że ma do czynienia z faktyczną obniżką. Może się jednak zdarzyć, że ten sam telefon kosztował 3 kwietnia 699 zł. Wówczas będzie wiedział, że nie robi interesu życia, bo kupowany produkt dało się niedawno kupić taniej.
To tyle teorii, a teraz przejdźmy do praktyki. W Media Expert trwa właśnie noworoczna wyprzedaż, w ramach której taniej można kupić m.in. telefony OnePlusa. Jak widać, model Nord CE 2 można aktualnie kupić za 1449 zł. Miesiąc przed startem promocji kosztował nie mniej niż 1699 zł, więc mamy do czynienia z faktyczną obniżką ceny o 250 zł.
Inaczej wygląda sprawa np. z Samsungiem Galaxy A13. Według informacji na stronie, cena została obniżona z 849 na 799 zł. Z zamieszczonej adnotacji dowiadujemy się jednak, że przed wyprzedażą ten sam telefon można było kupić za 739 zł.
Trzeba mieć świadomość, że taka rozbieżność cenowa nie zawsze musi wynikać z chęci świadomego kreowania fałszywych promocji. Być może przed Świętami sklep postanowił chwilowo obniżyć cenę bardziej niż z okazji noworocznej wyprzedaży, ale nowa promocyjna cena wciąż jest niższa od regularnej. Ważne jednak, że klient dostaje czytelny komunikat, że nie jest to okazja stulecia, bo taniej już było.
Czy to oznacza, że wreszcie czeka nas prawdziwe Black Friday? Cóż, w świetle nowych przepisów sprzedawcy mają teraz tak naprawdę dwie opcje: albo kusić klientów wyłącznie uczciwymi przecenami, albo podnieść ceny przynajmniej miesiąc przed startem wyprzedaży.
Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii