Oto Lenovo P70, czyli 4000 mAh w 5‑calowcu. Ma działać nawet 34 dni na jednym ładowaniu
"Stworzony, by działać, działać i działać" - przekonuje nas hasło promujące nowego smartfona Lenovo. Jeśli zapewnienia producenta choćby z grubsza pokrywają się z rzeczywistością, to faktycznie możemy mówić o prawdziwym długodystansowcu.
10.02.2015 | aktual.: 11.02.2015 01:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mowa o Lenovo P70, czyli 5-calowym smartfonie, w którego obudowie producent upchnął baterię o imponującej pojemności 4000 mAh. Co przy tym istotne, wspomniana obudowa wcale nie jest tak gruba, jak mogłoby się wydawać, bo mówimy o 8,9 mm.
Dla porównania Galaxy S5 mierzy 8,1 mm grubości (bateria 2800 mAh), a Nexus 5 ma obudowę 8,6-milimetrową (bateria 2300 mAh). Oczywiście nie są to przykłady najsmuklejszych 5-calowców świata (wiem, wiem, S5 ma 5,1 cala), ale ciężko też nazwać którekolwiek z tych urządzeń (włącznie z P70) przesadnie grubym.
Nowy smartfon Lenovo ma ponadto ekran o przyjaznej baterii rozdzielczości 720p. Efekt? P70 ma działać w trybie czuwania kolejno 34 dni (2G), 29 dni (3G) lub 30,5 dnia (4G). Jeśli chodzi o czas rozmów, to mówimy o 46 godzinach w sieci 2G oraz 18 godzinach przez 3G. Całkiem niezłe wyniki (o ile oczywiście nie zostały podkoloryzowane), więc nawet w codziennym użytkowaniu zalety płynące z zastosowania większego akumulatora powinny być odczuwalne.
Czym ponadto Lenovo P70 może się poszczycić?
- Android 4.4 KitKat;
- 5-calowy ekran IPS o rozdzielczości 1280 x 720 (294 ppi)
- MediaTek MT6752 (8 x 1,7 GHz);
- 2 GB pamięci RAM;
- 16 GB pamięci wewnętrznej;
- slot na kartę microSD (do 32 GB);
- aparat główny 13 Mpix;
- aparat przedni 5 Mpix;
- LTE;
- dual SIM;
- Bluetooth 4.0;
- WiFi 802.11 b/g/n;
- wymiary: 142 x 71,8 x 8,9;
- waga: 149 gramów.
Całość wyceniono na 1399 juanów, czyli równowartość 830 zł. Niestety - jak już zapewne zdążyliście się zorientować po walucie - na razie telefon dostępny jest wyłącznie w Chinach. Nie wiadomo zatem, czy kiedykolwiek zobaczymy go na Starym Kontynencie. A szkoda, bo z pewnością znalazłby swoich zwolenników.
Źródło: Lenovo