Lepiej nie róbcie zdjęć w angielskich sądach
Nie wiem jak mogliśmy żyć w czas przed Twitterem, ale wiem jak wtedy unikaliśmy oskarżeń o obrazę sądu. Nie robiliśmy fotek komórkami tam gdzie robić tego nie wolno.
Komik Jimmy Carr był ostatnio gościem sądu w Sudbury, małej, angielskiej mieścinie w hrabstwie Suffolk. Sprawa dotyczyła zwykłego przekroczenia prędkości o 10 mil na godzinę i rozeszła się po kościach. Co innego kwestia fotografii zakazu robienia zdjęć, którą Carr wrzucił na swój Twitter.
Komik Jimmy Carr był ostatnio gościem sądu w Sudbury, małej, angielskiej mieścinie w hrabstwie Suffolk. Sprawa dotyczyła zwykłego przekroczenia prędkości o 10 mil na godzinę i rozeszła się po kościach. Co innego kwestia fotografii zakazu robienia zdjęć, którą Carr wrzucił na swój Twitter.
Zauważyłem to i poczułem się w obowiązku by pokazać dalej - napisał komik przy linku do powyższego zdjęcia. *Dziwne, że ochrona prosiła o zdjęcia. Byli bardzo przyjaźni.
Robienie zdjęć w budynkach angielskich sądów uchodzi płazem tylko jeśli macie na to pozwolenie. Inaczej, od 1925 roku, można za to odstać po łapach. Przewidywany "mandacik" to 1000 funtów, ale można nawet wylądować w areszcie.
Lisa Crane, rzeczniczka policji w Suffolk, potwierdziła, że kwestia jest im znana.
Wiemy o tym zdjęciu i badamy sprawę. Na tym etapie nie możemy udzielić żadnego komentarza.
Tak czy inaczej jeśli będziecie kiedyś gośćmi tego czy innego sądu i zobaczycie zakaz robienia zdjęć, to powstrzymajcie naturalny odruch i nie róbcie mu fotki... albo ewentualnie wrzućcie do sieci anonimowo.
Źródło: telegraph • twitter.com/jimmycarr