LG G6 - test i recenzja

Utarło się, że LG prezentuje dobrego flagowca raz na dwa lata. Po średnio udanym LG G5 przyszła pora na LG G6, w którym wiele osób (w tym ja) pokładało spore nadzieje. Czy zostały one spełnione? Tego dowiecie się z poniższej recenzji.

LG G6 - test i recenzja
Źródło zdjęć: © fot. Marcela Kolasa
Łukasz Skałba

20.04.2017 | aktual.: 20.04.2017 19:32

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Cyferkofile będą zawiedzeni

Gdy porównamy specyfikację ubiegłorocznego LG G5 z najnowszym LG G6, dojdziemy do wniosku, że zmieniło się naprawdę niewiele. Praktycznie ten sam procesor, taka sama ilość pamięci RAM i ROM oraz ekran o podobnej rozdzielczości powodują, że patrząc na kartkę ze specyfikacją, aż ciężko uwierzyć, że premiery obu smartfonów dzieli rok.

Jeszcze ciekawiej robi się, gdy spojrzymy na aparaty. Dla większości ludzi liczba megapikseli nadal stanowi ważny czynnik przy wyborze smartfona. Zmniejszyła się ona z 16 do 13 Mpix w przypadku głównego aparatu oraz z 8 do 5 Mpix w przypadku przedniej kamerki.

LG G6
LG G6
ProducentLG
Model procesoraQualcomm Snapdragon 821
SegmentSmartfon flagowy
System operacyjnyAndroid 7.0
Przekątna ekranu5.7″
Rozdzielczość ekranu2880 x 1440
Maksymalna pamięć operacyjna4 GB RAM
Maksymalna pamięć wewnętrzna32 GB
Rozdzielczość matrycy13 Mpix
Pojemność akumulatora3300 mAh
Przejdź do pełnej specyfikacji

Ludzie uwielbiają patrzeć na cyferki. Czy mimo słabo wyglądającej tabelki ze specyfikacją LG zdoła przekonać ludzi, że G6 to smartfon godny zakupu? Właśnie na to pytanie postaram się odpowiedzieć w kolejnych akapitach recenzji.

LG G6 to porządny kawałek sprzętu

Myślą przewodnią recenzji LG G5, którą rok temu opublikował Miron, było stwierdzenie, że G5 zyskuje dopiero po bliższym poznaniu. Z G-szóstką jest zupełnie inaczej. Model ten łatwo polubić od razu. Wystarczy wziąć smartfona na chwilę do ręki, aby poczuć, że jest to sprzęt z najwyższej możliwej półki.

Został on wykonany ze szkła i metalu. Oba materiały połączone są perfekcyjnie i sprawiają wrażenie solidności. Obudowa smartfona spełnia zresztą militarny standard wytrzymałości G810, który sugeruje, że urządzenie przetrwa znacznie więcej niż konkurencyjne modele. I jestem skłonny w to uwierzyć. Bryła jest bardzo sztywna, a konstrukcja prosta. Oprócz tego LG uodporniło smartfona na wnikanie wody i pyłu (IP68). Może więc on pod tym względem konkurować z propozycją Samsunga.

Obraz
© fot. Marcela Kolasa

LG G6 wydaje się gruby

Smartfon ma co prawda wymiary zbliżone do Galaxy S8 (około 8 mm grubości), ale za sprawą prostopadłościennej bryły sprawia wrażenie bardziej masywnego. Nie ma tutaj żadnej opływowości i skosów. Smartfon na całej swojej szerokości ma więc taką samą maksymalną grubość.

Być może właśnie dzięki temu urządzenie bardzo dobrze leży w dłoni. Mówiąc kolokwialnie - jest za co chwycić. Dzięki nowym proporcjom wyświetlacza, mimo 5,7-calowej przekątnej smartfon zachował przyzwoitą szerokość. Wygodnie da się go więc obsłużyć jedną ręką. No chyba, że sytuacja wymaga dotknięcia ekranu w jednym z jego górnych narożników - wtedy trzeba się już będzie trochę nagimnastykować.

Jest kilka wkurzających drobiazgów

Tradycyjnie drażni mnie brak symetrii na przednim panelu. Gdyby dolna ramka była równie wąska co górna, byłbym zachwycony. Niestety inżynierom LG nie udało się tego dokonać. Plus dla Galaxy S8 za właściwe ogarnięcie tematu.

Kolejną sprawą jest przycisk odpowiedzialny za wybudzanie telefonu. Uważam, że najlepszym miejscem dla niego jest przestrzeń pod ekranem. Możemy wtedy włączyć smartfona niezależnie od tego, czy spoczywa on w naszej dłoni, w uchwycie samochodowym czy leży na stole. Niezłym umiejscowieniem takiego przycisku jest też bok telefonu. Niestety w LG G6 przycisk znajdziemy na pleckach smartfona.

Jeśli więc chcę odblokować smartfona za pomocą czytnika linii papilarnych (zintegrowany z przyciskiem), muszę wziąć go do ręki. W innym wypadku pozostaje dwukrotne tapnięcie wyświetlacza i wpisanie kodu PIN. Umiejscowienie przycisków głośności jest lepsze, ale te z kolei lekko chwieją się na boki, co psuje nieco obraz tej flagowej konstrukcji.

Obraz
© fot. Marcela Kolasa

Czytnik linii papilarnych jest średni

Czytnik linii papilarnych w Galaxy S8 jest umiejscowiony w miejscu tragicznym. W przypadku LG G6 jest znacznie lepiej, ale również nie idealnie. Smartfon jest długi, przez co czytnik znajduje się według mnie odrobinę za wysoko. Aby odblokować smartfon, trzeba więc całkowicie wyprostować palec wskazujący.

Samo działanie czytnika jest niezłe, ale wielokrotnie miałem do czynienia z precyzyjniejszymi i szybszymi skanerami. Jest dobrze, ale jak na flagową konstrukcję mogłoby być jeszcze lepiej.

Ciekawe wersje kolorystyczne

Kończąc pierwszą część recenzji nie sposób nie wspomnieć o wersjach kolorystycznych smartfona. Różnią się one bowiem nie tylko samym kolorem. O ile obudowa czarnego i białego wariantu rzeczywiście wygląda na szklaną, o tyle testowany przeze mnie wariant platynowy prezentuje się już zupełnie inaczej.

Ma on pod szkłem specjalną teksturę, która do złudzenia przypomina szczotkowany metal. Dopiero gdy się smartfon dotknie, czuć, że jednak jest to bardziej kruchy materiał. Moim zdaniem jest to bardzo fajna zmyłka i urozmaicenie, tym bardziej, że materiał ten mieni się różnymi odcieniami w zależności od światła i kąta patrzenia. Czasami szarość przechodzi nawet w błękit.

O wydajność układu nie trzeba się martwić

Tegoroczny flagowiec z ubiegłorocznym procesorem? Wiele osób czuje z tego powodu pewien niesmak. No bo skoro płaci się ponad trzy tysiące złotych za flagowego smartfona, to chciałoby się mieć wszystko co najlepsze, łącznie z procesorem. Snapdragon 821 jest tymczasem dosyć dojrzałym zawodnikiem, którego pod każdym względem przewyższa tegoroczny Snapdragon 835.

Efekt psychologiczny odstawmy jednak na chwilę na bok. Najważniejsze jest przecież to, jak LG G6 sprawuje się na co dzień. Myślę, że nie będzie dla was wielkim zaskoczeniem stwierdzenie, że urządzenie sprawuje się świetnie.

Snpadragon 821 to nadal jedna z najwydajniejszych jednostek na rynku. Aplikacje uruchamiają się więc bardzo szybko, a animacje (zawsze!) są idealnie płynne. Co prawda benchmarki wskazują na nieco niższą syntetyczną wydajność urządzenia od tych z wbudowanym Snapdragonem 835. Jak już jednak wspomniałem, bardzo trudno dostrzec różnice w praktyce.

Obraz

Równie dobrze działa układ graficzny, który nie dość, że zapewnia idealnie płynną rozgrywkę w praktycznie każdej dostępnej obecnie grze, to nie nagrzewa zbytnio smartfona. Po 30 minutach intensywnej rozgrywki jest on co najwyżej przyjemnie ciepławy.

Drodzy producenci, 4 GB pamięci RAM to za mało!

Galaxy S8, Huawei P10, Sony Xperia XZ Premium, czy w końcu LG G6. Bardzo różne smartfony, które łączy jedna wspólna cecha - 4 GB pamięci operacyjnej. W przypadku testowanego smartfona rzadko kiedy wolnej pamięci jest więcej niż 1 GB. Zazwyczaj jest to 600 - 700 MB. Gdy zamkniemy wszystkie aplikacje działające w tle, nadal ponad 2 GB pamięci RAM będzie na dzień dobry zajęte.

O ile większość niedawno otwartych apek otwiera się błyskawicznie i nie musi być wczytywana ponownie, o tyle z grami jest już zupełnie inaczej. W RAM-ie zmieszczą się maksymalnie dwie wymagające produkcje. Gdy po rozgrywce zechcemy wrócić do jakiejś aplikacji, ta będzie musiała załadować się od nowa.

Tak więc procesor procesorem, ale jeśli coś tu spowalnia smartfona, to raczej będzie to niewystarczająca jak na flagowca ilość pamięci RAM.

LG wycisnęło z technologii IPS LCD ostatnie soki

Oczywistym jest fakt, że technologia AMOLED jest dużo bardziej przyszłościowa i że oferuje kilka cech, o których posiadacze urządzeń z ekranem IPS mogą tylko pomarzyć. Idealna czerń, nieskończony kontrast i świetnie nasycone kolory to tylko kilka przykładów. Nie znaczy to jednak, że ekran IPS musi być pod każdym względem gorszy.

Obraz
© fot. Marcela Kolasa

Panel zamontowany w LG G6 ma perfekcyjną ostrość i idealne kąty widoczności. Zarówno maksymalna jak i minimalna jasność wyświetlacza również zasługują na pochwałę. Podobnie jest z odwzorowaniem kolorów i kontrastem. Szczególnie zaskoczyło mnie odwzorowanie czerni. To, że nie mamy do czynienia z panelem OLED, da się zobaczyć dopiero przy wysokich ustawieniach jasności.

Wyświetlacz ten jest kompatybilny ze standardem Dolby Vision oraz HDR 10. Niestety nie miałem okazji obejrzeć na nim żadnych materiałów nagranych w ten sposób. Jestem jednak skłonny uwierzyć w to, że rzeczywiście panel G-szóstki jest w stanie bardzo dokładnie odwzorować kolory i zapewnić rozszerzoną rozpiętość tonalną. Ciężko mi znaleźć jakikolwiek jego słaby punkt.

Nowe proporcje ekranu to strzał w dziesiątkę, ale...

Ekran ma przekątną o długości 5,7 cala i proporcje 2:1. Jego powierzchnia jest więc mniejsza niż powierzchnia tradycyjnego panelu o tej przekątnej. Nietypowy stosunek boków pociąga jednak za sobą szereg zalet.

Po pierwsze multimedia stają się bardziej wciągające. Duża część filmów na Netflixie jest nagrywana w proporcjach 21:9 lub właśnie 2:1. Gdy materiał wideo wypełni 100 proc. panelu, wrażenia wizualne są naprawdę genialne.

Obraz

Niestety, w przeciwieństwie do Samsunga, LG nie zadbało o kompatybilność nowych proporcji z YouTube'em. Filmików z tego serwisu nie da się bowiem, tak jak w S-ósemce, rozciągnąć na cały ekran. W przypadku materiałów 16:9 będziemy więc skazani na czarne pasy po bokach wyświetlacza.

Gorzej została zrealizowana również praca na dwóch aplikacjach równocześnie. Po pierwsze pasek przycisków funkcyjnych jest zbyt szeroki, w rezultacie czego dwa obszary robocze wcale nie są kwadratowe.

Po drugie gdy na dole otworzymy wybrany komunikator, a na górze na przykład YouTube’a, to po wysunięciu się z dołu klawiatury, z oglądania YouTube’a nici. Komunikator zostaje rozciągnięty na większość ekranu i nie pozwala na dalsze oglądanie filmiku. W przypadku Galaxy S8, którego ekran jest odrobinę dłuższy, sprawa wygląda inaczej. Szkoda.

Obraz
© fot. Marcela Kolasa

Oprogramowanie z ładną i funkcjonalną nakładką

Smartfon działa na Androidzie 7.0 Nougat przykrytym nakładką LG. Jest ona bardzo dobrze zoptymalizowana, dzięki czemu animacje są perfekcyjnie płynne, szybkość działania - stabilna.

Nakładka obsługuje motywy, daje sporo możliwości personalizacji i wygląda przy tym całkiem estetycznie. Domyślnie nie mamy tutaj osobnego ekranu z aplikacjami i wszystkie ikonki znajdziemy w jednym z folderów na ekranie głównym. Można to jednak bardzo łatwo zmienić w ustawieniach, aktywując funkcję “Szuflada z aplikacjami”.

Obraz

Fajna wydaje się również funkcja “Kosz na aplikacje”. Gdy jakąś odinstalujemy, będziemy ją mogli w ciągu 24 godzin bezpiecznie przywrócić właśnie ze wspomnianego kosza.

Nie zabrakło również funkcji Always On Display. Na zablokowanym ekranie wyświetlają się podstawowe informacje takie jak data i godzina, poziom naładowania baterii oraz ikonki różnych powiadomień. Funkcji tej sprzyja bardzo niski poziom “świecenia” czerni.

Szerokokątny obiektyw to jest to!

W LG G6 producent zastosował system fotograficzny złożony z dwóch elementów. Jeden aparat ma obiektyw szerokokątny o polu widzenia 125 stopni, a drugi standardowy o polu widzenia 71 stopni.

Warto zauważyć, że pole widzenia obiektywu szerokokątnego pomniejszyło się względem tego z G-piątki o 10 stopni. Dzięki temu zdjęcia zrobione za pomocą dodatkowego aparatu są mniej zniekształcone. Z moich testów wynika, że efekt rybiego oka rzeczywiście występuje w bardzo ograniczonym stopniu. O fotach pochodzących z LG G5 nie można było tego powiedzieć.

Główny obiektyw również ma mniejsze pole widzenia. Jest ono nieznacznie węższe niż w większości konkurencyjnych smartfonów. Między innymi właśnie z tego powodu często przełączałem się na obiektyw szerokokątny.

Fotografowanie nim daje sporo frajdy i otwiera przed użytkownikiem dużo nowych możliwości. Tym bardziej, że w tym roku LG postanowiło w obu aparatach zastosować tę samą matrycę (Sony IMX258), które charakteryzują się rozdzielczością 13 Mpix. Różnice między zdjęciami wykonanymi w wąskim i szerokim kącie nie powinny być więc tak drastyczne jak w przypadku G5, którego dodatkowy obiektyw oferował jedynie 8 Mpix.

Nie są to jednak aparaty identyczne. Obiektyw szerokokątny odznacza się znacznie niższą jasnością (f/2,4 zamiast f/1,8) oraz nie jest stabilizowany optycznie. Jak wpływa to na jakość?

Obraz
© fot. Marcela Kolasa

Jak na zastosowany hardware, jakość zdjęć jest świetna

Matryca Sony IMX258 nie należy do najlepszych na rynku. Producenci stosują ją zazwyczaj w smartfonach ze średniej półki cenowej. Popularnymi modelami, w których ją znajdziemy, są chociażby Meizu M3E czy Xiaomi Mi4c i Redmi Note 4X.

LG zdziałało jednak cuda i z przeciętnego sensora wyciągnęło zaskakująco dużo. Producent dopracował wszelkie algorytmy przetwarzania obrazu do tego stopnia, że foty charakteryzują się jakością na poziomie innych tegorocznych flagowców.

Zdjęcia pochodzące z głównego aparatu są szczegółowe i mają dobrze nasycone kolory. Automatyka działa bardzo sprawnie, podobnie jak autofocus. Zaskoczyło mnie jak skutecznie wykrywa on w kadrze twarze i utrzymuje na nich ostrość nawet gdy są w ruchu. Cieszy również automatyczny tryb HDR, który daje dobre rezultaty.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/15]

Szerokokątny aparat ma gorsze parametry na papierze. Jak można się było spodziewać, przekładają się one na praktykę. Gorsza wydaje mi się chociażby rozpiętość tonalna zdjęcia. I nie chodzi mi tu nawet o wartości skrajne, a o przejścia tonalne w przypadku poszczególnych kolorów. Fotografie z szerokokątnego aparatu są ponadto odrobinę mniej kontrastowe.

Jeszcze słabiej robi się w nocy, gdy niższa jasność obiektywu i brak stabilizacji w drugim aparacie dają o sobie znać. Zdjęcia są trochę bardziej zaszumione i wydają się bardziej płaskie. Warto wspomnieć, że dodatkowy aparat nie oferuje również autofocusu, więc nici z fot z rozmazanym tłem. Nici również z fotografowania bliskich obiektów - będą one po prostu nieostre.

Jeśli chodzi o zdjęcia nocne, to znacznie lepiej sprawuje się główny aparat. Automatyka sprawnie ustawia ostrość i celnie dobiera balans bieli. Ilość szczegółów na zdjęciach oraz poziom szumu również stoją na przyzwoitym poziomie. Zasługa w tym przede wszystkim jasnego szkła oraz stabilizacji OIS.

Biorąc jednak pod uwagę różnice sprzętowe dzielące oba aparaty, jestem i tak pozytywnie zaskoczony tym, jak mała różnica jest między poszczególnymi zdjęciami. Algorytmy powodują, że szerokie fotografie są tylko odrobinę gorsze niż te z aparatu głównego. Do tego stopnia, że przeciętny użytkownik nie zauważy żadnej różnicy.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/16]

LG G6 nagrywa również filmy 4K w bardzo dobrej jakości (szkoda, że szeroki obiektyw nie ma stabilizacji, która działa świetnie w przypadku wąskiego) oraz robi selfie, które są raczej przeciętne - zarówno pod względem szczegółowości, jak i odwzorowania kolorów. Mogłyby być one nieco mocniej nasycone.

Zanim przejdę do kolejnego akapitu, trzeba jeszcze wspomnieć o jednej istotnej rzeczy. Nie wszystkie zewnętrzne aplikacje wspierają podwójny aparat. Dobrym przykładem jest chociażby Snapchat, w którego przypadku jesteśmy skazani na wąski obiektyw. A szkoda, bo do apki, w której ludzi pokazują swoją codzienność i świat widziany swoimi oczami, wybitnie pasowałby mi szeroki kąt.

Fotograficzne oprogramowanie wykorzystuje nowe proporcje ekranu

Aplikacja aparatu jest fajnie zbudowana. Działa szybko, a jej obsługa jest w miarę intuicyjna. Świetny jest tryb ręczny, który nie tylko pozwala na manualną regulację wszystkich ustawień, ale również wyświetla w czasie rzeczywistym histogram zdjęcia. Jeszcze lepszy jest manualny tryb filmowania, w którym użytkownik może dowolnie wszystko dostosować - łącznie z ustawieniami dźwięku.

Obraz

LG w pomysłowy sposób wykorzystało nowe proporcje ekranu, i fakt, że można go podzielić na dwa identyczne kwadraty. Do dyspozycji dostajemy więc cztery tryby wykorzystujące te właściwości. Ich szczegółowe opisy znajdziecie na zrzucie ekranu powyżej. Od siebie dodam, że wszystkie tryby działają dobrze, i gdybym miał większy talent fotograficzny, to z chęcią pochwaliłbym się osiągniętymi efektami. No ale cóż…

W trybie automatycznym, również wykorzystywane są szersze proporcje ekranu. Gdy ustawimy proporcje robionych zdjęć na 4:3 lub 16:9 (możliwe jest również 18:9), po boku ekranu widać będzie rolkę ze zrobionymi ostatnio zdjęciami. Dzięki temu, kadrując kolejne zdjęcia, widzimy równocześnie te zrobione chwilę wcześniej.

Zastosowany głośniczek to pomyłka

O ile sygnał na wyjściu słuchawkowym oraz głośniczek do rozmów jest bardzo dobry, o tyle głośniczek multimedialny to nieśmieszny żart. Lepiej gra większość średniaków, co nie napawa optymizmem, patrząc na cenę G-szóstki.

Obraz
© fot. Marcela Kolasa

Głośność maksymalna jest przeciętna, basów nie ma w ogóle, a o szerokości sceny nie ma nawet co mówić. Hałas, hałas, hałas… No chyba, że zasłonimy głośniczek palcem. Wtedy hałasu nie będzie.

Bateria nie zaskakuje

Co tu dużo mówić. LG G6 to potężny smartfon, który wymaga do działania sporej porcji energii. Jest ona magazynowana w akumulatorku o pojemności 3300 mAh. Czy jest to wartość wystarczająca?

Tak, o ile zadowala was jeden dzień pracy. Jest on osiągalny bez większych problemów, ale na noc telefon trzeba podłączyć. Średni czas włączonego ekranu wyniósł u mnie 5 godzin, co jest wynikiem jak najbardziej akceptowalnym. Urządzenia używałem głównie do social media, internetu i słuchania muzyki.

Obraz

LG odrobiło pracę domową

LG G6 oferuje bardzo dobrą wydajność, świetny ekran i bardzo porządną obudowę, która zniesie więcej niż konstrukcje konkurencji. Dodatkowy szerokokątny aparat daje zaskakująco dużo frajdy, a zdjęcia jakie generuje mają zbliżoną jakość do tych cykanych aparatem głównym, czyli bardzo dobrą.

Jeśli chodzi o wady, to nieśmiesznym żartem jest głośniczek multimedialny oraz software’owe zaniedbania niewykorzystujące szerszych proporcji ekranu (filmów na YouTube nie da się rozciągnąć, a dwie aplikacje na podzielonym ekranie mogłyby zostać zoptymalizowane lepiej). Trochę mało jest również pamięci RAM, ale jest to przypadłość większości tegorocznych flagowców.

Obraz
© fot. Marcela Kolasa

Życzenia w stosunku do LG G7? Aparaty o identycznych parametrach, symetryczny przód i podzespoły nieodbiegające od konkurencji. Właśnie tych cech brakuje mi najbardziej w tegorocznym LG G6.

Nasza ocena LG G6 - test i recenzja:
8/ 10
Plusy
  • porządna i ergonomiczna obudowa
  • świetny ekran IPS LCD
  • wysoka wydajność
  • dobra kultura pracy
  • dodatkowy aparat daje dużo możliwości
  • świetne fotograficzne oprogramowanie
Minusy
  • beznadziejny głośniczek multimedialny
  • dolna ramka szersza od górnej
  • nienajlepsze umiejscowienie czytnika linii papilarnych
  • gorsze parametry dodatkowego aparatu
  • brak możliwości wykorzystania szerokiego aparatu w niektórych aplikacjach
  • nie wykorzystany potencjał trybu podzielonego ekranu

Zobacz także:

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Komentarze (0)