LG twierdzi, że G7 nie ma "wcięcia". Mnie argumentacja firmy przekonuje

LG G7 ThinQ - podobnie jak wiele innych smartfonów, które trafiły na rynek w ciągu kilku ostatnich miesięcy - ma wcięcie w górnej części ekranu. Zdaniem firmy nie jest jednak żadne "wcięcie". I w zasadzie się z tym zgadzam.

LG twierdzi, że G7 nie ma "wcięcia". Mnie argumentacja firmy przekonuje
Miron Nurski

05.05.2018 | aktual.: 05.05.2018 12:40

W informacji prasowej poświęconej LG G7 ThinQ znalazł się taki fragment:

Nowa odsłona drugiego ekranu smartfonu (New Second Screen) pozwala użytkownikom dopasować wyświetlacz do ich własnych potrzeb i preferencji. Wyświetlacz może być rozszerzony, by uzyskać efekt braku obramowania, lub utrzymany w stylu bardziej tradycyjnym, gdzie pasek powiadomień jest wówczas niewidoczny.

Gdy pierwszy raz zobaczyłem ten opis, potrzebowałem chwili, by załapać, o co w ogóle chodzi.

Drugi wyświetlacz? Jaki drugi wyświetlacz? Drugi wyświetlacz to miał LG V20, a w G7 ekran jest przecież jeden, tylko częściowo przysłonięty przez głośnik.

Trafiłem jednak na wywiad, który serwis The Investor przeprowadził z szefem działu mobilnego LG. Słowa Hwanga Jeong-hwana sprawiły, że wszystko stało się jasne.

"Nazywanie tego wcięciem sugeruje, że czegoś brakuje. Wolimy określenie drugi ekran, by podkreślić, że jest więcej do pokazania"

Dla mnie taka argumentacja jest całkiem logiczna. Sam zresztą zwróciłem na to uwagę już kilka miesięcy temu.

Zerknijmy na 2 ostatnie topowe smartfony LG - G7 ThinQ i V30.

LG G7 ThinQ i LG V30
LG G7 ThinQ i LG V30

Patrząc na te dwie telefony faktycznie można uznać, że to nie G7 jest tym, który ma jakieś "braki w ekranie". Wyświetlacz jest w nim wyższy i lepiej wypełnia wolne zakamarki.

Osoby krytykujące to rozwiązanie często zapominają o jego praktycznych atutach. Nie jest tak, że przez wcięcie traci się to:

Obraz

Dzięki wcięciu zyskuje się to:

Obraz

Alternatywą dla wcięcia nie jest bowiem ekran wypełniający cały przód. Alternatywą jest jednolita ramka u góry, która "zasłania" ekran nawet w miejscach, w których nie ma żadnych sensorów. I pasek stanu zajmujący cenne miejsce pod nią.

No i nie zapominajmy, że wcięcie można łatwo zamaskować

Jestem w stanie zrozumieć osoby, dla których wcięcie w ekranie jest zwyczajnie brzydkie. Ten argument w mojej ocenie stracił jednak na znaczeniu, od kiedy producenci coraz częściej decydują się na implementację funkcji maskującej "zakola" czarnym paskiem. Nie inaczej jest w przypadku G7. Nawet na niektórych zdjęciach promocyjnych smartfon ma "wyłączone" wcięcie.

Obraz

Taką funkcję można znaleźć też w Huaweiu P20 i P20 Pro. Wiadomo ponadto, że nie zabraknie jej w OnePlusie 6.

Mogę potwierdzić, że w przypadku P20 Pro to świetna sprawa. Wcięcie nie szpeci, a jego praktyczne walory zostają zachowane. Ba, godzina i pozostałe ikonki wyświetlane "na ramce" mają swój urok.

Huawei P20 Pro z zamaskowanym wcięciem
Huawei P20 Pro z zamaskowanym wcięciem

Zgadzam się więc z tym, że wcięcie więcej daje niż zabiera, więc określenie "drugi ekran" - choć może wydawać się głupie - nie jest pozbawione sensu.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)