LuMee, czyli selfie stick to przeszłość. Pojawiła się zupełnie nowa moda…
Przednie aparaty w smartfonach są świetne. Nie zmienia to jednak faktu, że można je skutecznie udoskonalić zewnętrznymi akcesoriami, takimi jak chociażby kijek do selfie umożliwiający zrobienie stabilnego ujęcia o szerszej perspektywie. Na tym nie koniec.
15.03.2016 | aktual.: 15.03.2016 14:35
Kijek do selfie powoli staje się zbędny, gdyż coraz więcej producentów decyduje się na montowanie na przednim panelu szerokokątnych obiektywów. Optyka ta jednak, mimo że coraz lepsza, nadal nie radzi sobie z rejestrowaniem odpowiedniej ilości szczegółów w słabszych warunkach oświetleniowych. Zdjęcia są zaszumione, poruszone lub po prostu zbyt ciemne.
Trzeba więc je jakoś doświetlić. Jak wykorzystać zastane światło pisałem ostatnio w poradniku. Są jednak również inne alternatywy. Chociażby smartfony z przednią diodą doświetlającą. Jednym z nich - HTC Eye miałem okazję pobawić się dłużej, więc wiem, że skuteczność takiego rozwiązania jest całkiem niezła. Jednakże jak na razie jest to raczej rzadko spotykane rozwiązanie.
Alternatywą jest doświetlenie się ekranem. Można pobrać aplikację, która błyśnie nim w odpowiednim momencie lub też będzie świecić ciągle wyświetlając nam w okienku podgląd obecnego kadru. Jest też iPhone 6s, który ma pod ekranem zamontowany specjalny moduł, który w momencie uwolnienia spustu migawki na ułamek sekundy podświetla ekran trzy razy mocniej od jego domyślnej maksymalnej jasności.
Ty-Lite - Protective, LED-Lighted Phone Case
Niedawno pojawiło się jednak inne, zupełnie nowe rozwiązanie (nie mylić z innowacyjnym!). Ktoś wpadł na genialny pomysł… a właściwie dwa. Pierwszym było wymyślenie obudowy do smartfona z dodatkowym źródłem światła. Po bokach ma ona dwa pasy diod LED, które w razie potrzeby doświetlają twarz światłem ciągłym. Obudowa o nazwie LuMee umożliwia płynną regulację natężenia światła. Jest też wersja Ty-Lite w której diody umieszczone są również na górnej krawędzi smartfona. W tym przypadku killer-featurem jest możliwość wyboru jednego z trzech odcieni światła - ciepłego, chłodnego i… brylantowego.
Jeszcze lepszym posunięciem niż samo wymyślenie, bądź co bądź, dosyć absurdalnego gadżetu, było zatrudnienie do kampanii reklamowej gwiazd znanych z serwisów społecznościowych jako królowe selfie. I tak na przykład twarzą LuMee jest nie kto inny jak Kim Kardashian, a Ty-Lite - piosenkarka Beyonce. W tym drugim przypadku, kampania rzeczywiście odniosła całkiem niezły sukces. Przez pierwsze dwa tygodnie strona zarejestrowała 500 tysięcy odsłon. Czy to oznacza, że już niedługo zobaczymy pod polskimi szkołami nastolatków ze świecącymi obudowami…?
Nawet jeśli koszty takich działań marketingowych były ogromne, to uważam to za dobrą decyzję. Gwiazdy te mają miliony obserwatorów i już nieraz wyznaczały nowe trendy w bezmyślnym środowisku social media. Myślę, że tak będzie i tym razem. Jeśli chcecie iść z duchem czasu możecie nabyć obudowę LuMee za równowartość około 200 zł lub Ty-Lite w cenie 300 zł...