Lumia 950 XL - test i recenzja
Microsoft długo kazał czekać na nowe flagowe Lumie. Niemniej, gdy firma zdecydowała się już na ich premierę, dostaliśmy następcę nie tylko modelu 930, ale wielkiego phabletu 1520. Lumia 950 i Lumia 950 XL to prawdziwe high-endy z Windowsem 10 Mobile, a zarazem być może ostatnia szansa giganta z Redmond na ponowne zainteresowanie użytkowników mobilnymi okienkami. Czy firmie udało się wykorzystać tę okazję?
21.01.2016 | aktual.: 22.01.2016 10:26
Specyfikacja, zawartość zestawu i wykonanie
Prace nad Windowsem 10 Mobile nie przebiegały tak szybko, jak liczyli na to fani mobilnych okienek. W efekcie gigant z Redmond dość długo zwlekał z premierą następców Lumii 930 i 1520, a w międzyczasie „raczył” użytkowników kolejnymi tanimi smartfonami, którymi ciężko przykuć na dłużej uwagę użytkowników. Nie powinno więc dziwić, że oczekiwania wobec nowych flagowców Microsoftu były bardzo duże. Finalnie dostaliśmy dwa nowe urządzenia o dość zwyczajnym wyglądzie, które mogą pochwalić się topową specyfikacją oraz kilkoma autorskim i niedostępnymi w innych urządzeniach funkcjami. Czy to wystarczy, aby zachęcić użytkowników do mobilnego Windowsa 10? Śmiem wątpić, ale nie chcę uprzedzać faktów. Zapraszam więc do pełnego testu nowej Lumii 950 XL.
Specyfikacja
Topowe propozycje Microsoftu z Windowsem 10 Mobile zostały naprawdę dobrze wyposażone, dzięki czemu – przynajmniej na papierze – mogą śmiało konkurować z high-endowymi androidami. Lumia 950 XL jest nie tylko większym, ale i nieco mocniejszym z nowych smartfonów giganta. Sprzęt ma 5,7-calowy ekran AMOLED (również o rozdzielczości QHD), bardziej pojemną baterię (różnica 340 mAh) oraz mocniejszy układ Snapdragon 810. Warto dodać również, że chipset Qualcomma w Lumii 950 XL chłodzony jest cieczą, co jest dość innowacyjnym rozwiązaniem na rynku mobilnym.
Pełna specyfikacja modelu prezentuje się następująco:
- Wymiary i waga: 151,9 x 78,4 x 8,1 mm, 165 g;
- Ekran: 5,7-calowy panel AMOLED o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli, 518 PPI, ClearBlack, Gorilla Glass 4, powłoka oleofobowa;
- Układ: ośmiordzeniowy Snapdragon 810 (MSM8994), 4 x Cortex-A53 1,5 GHz, 4 x Cortex-A57 2 GHz, Adreno 430;
- Pamięć: 3 GB RAM, 32 GB wbudowanej, slot kart microSD (do 200 GB);
- Aparat główny: 20 Mpix, 1/2.4 cala, optyka Zeiss (26 mm), f/1.9, optyczna stabilizacja obrazu, potrójna lampa błyskowa (RGB), autofocus;
- Funkcje fotograficzne: technologia PureView, detekcja twarzy, HDR;
- Przednia kamera: 5 Mpix, f/2.4, nagrywanie 1080p;
- Nagrywanie wideo: do 2160p przy 30 kl/s, optyczna stabilizacja obrazu, nagrywanie dźwięku stereo;
- Łączność komórkowa: GSM/HSPA/LTE, karta nano-SIM;
- Komunikacja: Bluetooth 4.1 z A2DP, A-GPS/GLONASS/BDS, NFC, dwuzakresowe Wi-Fi a/b/g/n/ac, radio FM, jack 3,5 mm, USB 3.1 Type-C;
- Sensory: skaner siatkówki, akcelerometr, żyroskop, czujnik zbliżeniowy, barometr, cyfrowy kompas, technologia Sensor Core;
- Bateria: Li-Ion 3340 mAh, szybkie ładowanie, ładowanie bezprzewodowe (opcja),
- System: Widnows 10 Mobile.
Dostępność i zawartość zestawu
Standardowa wersję Lumii 950 XL można kupić już za ok. 2699 zł, a model obsługujący dwie kart SIM jest o mniej więcej 100 zł droższy. Sprzęt Microsoftu jest więc jednym z najdroższych flagowców, jakie dostępne są na naszym rynku. Dziwić może (a nawet powinno), że w zwykłym zestawie poza telefonem można znaleźć jedynie: skróconą instrukcję, gwarancję oraz ładowarkę sieciową i kabel USB do komunikacji z komputerem, który ma złącze typu C. Microsoft do topowego phabletu nie dodaje ani kabla, który można włożyć w starsze złącza USB AB (o czym więcej za chwilę), ani słuchawek. Wielka szkoda. Tym bardziej, że zestawy słuchawkowe w telefonach Nokii zawsze były co najmniej dobre.
Firma zadbała za to o sporą liczbę dodatkowych akcesoriów. Najważniejszym z nich jest Display Dock, który pozwala zamienić Lumię 950 XL w komputer. W pudełku wraz z nim można znaleźć kolejny kable USB typu C i zasilacz. Inne przydatne akcesoria to pokrywa baterii, którą częściowo wykonano ze skóry oraz różne ładowarki bezprzewodowe. Zestaw, który trafił na czas testów w moje ręce zawierał smartfona, myszkę Arc Touch, kompaktową klawiaturę Microsoftu, Display Docka, dwie ładowarki i pełne okablowanie (dwa kable na USB typu C, kabel USB C na AB, kabel HDMI). Naprawdę fajnie, gdyby tego typu zestaw pojawił się na sklepowych półkach. Oczywiście, o ile jego cena nie byłaby przesadzona.
Wykonanie i ergonomia
Sygnowane logo Nokii Windows Phone’y niemal zawsze charakteryzowały się ponadprzeciętną jakością wykonania oraz zwracającym uwagę wyglądem. Nie mogę niestety tego samego napisać o topowych nowościach, które wyszły spod ręki Microsoftu - Lumia 950 XL zawiodła moje oczekiwania, zarówno pod względem designu, jak i wykonania. W modelu tym próżno szukać śladów rąk projektantów, którzy pracowali na elegancką Lumią 930 czy stylową Lumią 1520.
Model 950 XL jest do bólu zwyczajny – zdecydowanie bardziej przypomina tanie androidy niż poprzednie flagowce Nokii. Nie oznacza to, że nowy phablet Microsoftu jest brzydki, ale sam jego wygląd oceniam co najwyżej na "schludny". Microsoftowi nie pomagają tu nawet ciekawie zaprojektowane elementy, jak otoczony srebrną obwódką moduł aparatu czy wyłącznik, który umieszczono między kontrolerami głośności. Po topowym urządzeniu należy oczekiwać charakterystycznego designu, który zwróci uwagę użytkowników. W Lumii 950 XL zdecydowanie tego zabrakło.
Na tym jednak nie koniec, gdyż - co gorsze - Microsoft nie popisał się też w kwestii samego wykonania. Nie, nie musicie się obawiać - Lumia 950 XL nie rozpadnie się w rękach. Kadłub urządzenia jest bardzo solidny, a przedni panel chroni warstwa Gorilla Glass 4. Szkło ma dodatkowo oleofobową powłokę, która zauważalnie zmniejsza liczbę zostawianych na ekranie śladów użytkowania i ułatwia ich usuwanie. Dużo gorzej prezentuje się jednak pokrywą baterii, która - delikatnie określając - został źle zaprojektowana.
Element ten w Lumii 950 XL zajmuje nie tylko cały tył smartfona, ale i nachodzi głęboko na jego boki. W pokrywę wkomponowane są również przyciski funkcyjne, a całość mocowana jest wieloma uchwytami. Mogłoby więc wydawać się, że będzie ona ściśle przylegać do kadłuba urządzenia. Niestety, jest inaczej. Plecki co prawda są mocno przymocowane i dość ciężko je ściągnąć, ale pokrywa podczas używania smartfona niemiłosiernie trzeszczy i skrzypi. Tyczy się to tak boków, jak i pleców smartfona, których fragment (na środku pod logo) ugina się pod lekkim naciskiem palców. Kolejnym minusem tego elementu są szpary między kadłubem a pokrywą, w których zbiera się kurz i inne drobiny.
Wisienkę na torcie jest logo Windowsa, które złożono z czterech metalowych płytek wkomponowanych w pokrywę. Każda z nich znajduje się w specjalnym wyżłobieniu i nie wystaje ponad powierzchnię. Już po kilku minutach korzystania z Lumii 950 XL okazało się jednak, że płytki tworzące logo Windowsa… mogą wypaść. Tak, dobrze przeczytaliście. Przesuwając telefonem po wewnętrznej części dłoni jedną z płytek pozostała na wewnętrznej części dłoni, a druga wyleciała, gdy przejechałem po logo palcem. Microsoft nie zdecydował się na zgrzewanie elementów logo z pozostałą częścią pokrywy, a jedynie przykleił je do niej. Może być to oczywiście wina testowego egzemplarza, którego poprzedni „właściciel” wyjął dwa elementy logo przy użyciu siły. Niemniej wypadające elementy logo w topowym urządzeniu to dość karygodna wada, która pokazuje, że czasy dbania o jakość wykonania Lumii mamy już chyba za sobą.
Aby być w pełni obiektywnym muszę wspomnieć o zaletach obudowy Lumii 950 XL, a jest ich co najmniej kilka. Phablet nieźle prezentuje się od strony ergonomii. Urządzenie dobrze spoczywa w dłoni, dzięki lekko wyprofilowanej pokrywie o matowej powierzchni, a proste boki zapewniają pewny chwyt. Microsoft nie zapomniał również o fizycznym spuście migawki aparatu, co w wielu warunkach ułatwia proces fotografowania. Szkło chroniące obiektyw i lampę błyskową jest teraz poniżej powierzchni osłony, dzięki czemu ciężej zarysować jego powierzchnię, gdy sprzęt leży ekranem do góry. Bardzo spodobało mi się rozwiązanie z wyłącznikiem umieszczonym między kontrolerami głośności. Mimo że początkowo nie mogłem się do niego przekonać, po paru dniach zacząłem uważać to ułożenie za rewelacyjne. Nie można zapomnieć także o podstawowej zalecie, która wynika z obecności zdejmowanej pokrywy baterii, czyli możliwości własnoręcznej wymiany baterii.
Jakby jednak nie patrzeć, nawet wiele zalet zastosowanej obudowy nie wpłynie na moją opinię. Po topowej Lumii oczekuje się pierwszorzędnej jakości wykonania. Tym bardziej, że androidowa konkurencja nie próżnowała i nawet Samsung może obecnie pochwalić się świetnie wykonanymi flagowcami.
Ekran
Microsoft całe szczęście nie zawiódł w innym elemencie smartfona, z których znane były Lumie. Model 950 XL został bowiem wyposażony w świetny 5,7-calowy panel AMOLED. Pracuje on w rozdzielczości WQHD, czyli 2560 x 1440 pikseli, co przekłada się na gęstość pikseli wynoszącą aż 518 PPI. Nie zapomniano również o powłoce ClearBlack, która zwiększa widoczność w słońcu (zmniejszenie liczby refleksów), i wielu autorskich funkcjach wspierających działanie panelu. Użytkownicy dostają tryby „wysokiej jasności” i „polepszenia widoczności w świetle słonecznym”, dzięki którym jasność panelu może wynieść nawet ponad 700 nitów (przy automatycznym zarządzaniu podświetleniem). Miłym dodatkiem jest funkcja Glance Screen, dzięki której na wygaszonym ekranie wyświetlana jest godzina, data, informacje z kalendarza i powiadomienia o połączeniach, mailach czy SMS-ach.
Odnosząc się do jakości AMOLED-a z Lumii 950 XL, charakteryzuje się on wysoką ostrością, dobrymi kątami widoczności i świetną widocznością w każdych warunkach oświetleniowych. Na słowo pochwały zasługuje również bardzo dobre odwzorowanie rzeczywistych kolorów, chociaż nie każdemu musi podobać się standardowa kalibracja panelu. Osoby, które chcą aby wyświetlane kolory były jeszcze żywsze, mogą sięgnąć do funkcji Profile kolorów. Pozwala ona na dobranie jednego z trzech gotowych profili lub własnoręczną zmianę temperatury, odcienia i nasycenia wyświetlanych kolorów. Jedyną wadą jakiej dopatrzyłem się podczas testów jest nikła niebiesko-zielona poświata, którą widać, gdy na ekran patrzy się z boku. Nie jest to nic wielkiego i nikogo nie powinno dziwić, że ekran Lumii 950 XL określę mianem jednego z najlepszych na rynku mobilnym. Może on uznać wyższość jedynie wyświetlaczy z topowych samsungów.
Phablet Microsoftu nie zawodzi również, gdy weźmie się pod uwagę jego reakcję na dotyk. Jak przystało na sprzęt z mobilnym Windowsem, jest ona bardzo szybka i precyzyjna. Ekran Lumii 950 XL reaguje nawet na lekkie muśnięcie powierzchni, a sytuacje w których należy dwukrotnie wykonać daną czynność, aby system zareagował, zdarzają się niezwykle rzadko. Nawet osoby z dużymi palcami nie powinny mieć żadnych problemów z klikaniem w linki na stronach WWW bez powiększania ekranu. Szkoda więc, że Microsoft nie zdecydował się na lepsze wykorzystanie panelu, dodając większą liczbę gestów do systemu Windows 10 Mobile.
Komunikacja
O ile w przypadku poprzednich modeli Lumii można było mieć pewne zastrzeżenia do oferowanych opcji komunikacji, tak teraz Microsoft odrobił większość zaległych lekcji. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że firma poszła o jeden krok za daleko. Wszystko za sprawą postawienia na nowe złącze USB 3.1 typu C. Nie chodzi jednak o to, że nowy port jest złym rozwiązaniem. Jest wręcz przeciwnie. Standard USB 3.1 zapewnia dużo szybszą transmisję danych, dzięki czemu możliwe jest transmitowanie materiału w wysokiej rozdzielczości (bez złącza HDMI czy MHL), co wykorzystywane jest choćby w trybie Continuum. Dostępny w Lumii 950 XL port daje ponadto możliwość szybszego ładowania urządzenia, co jest bardzo odczuwalne podczas codziennego korzystania z telefonu. Złącze typu C ponadto jest nie tylko mniejsze, ale i można jest dowolnie wkładać. Szkoda jednak, że Microsoft zapomniał o użytkownikach, którzy w komputerach nie mają nowego złącza. Firma w standardowym zestawie nie oferuje bowiem przejściówki z USB typu C na starszy standard (AB). Użytkownicy sami muszą zaopatrzyć się w odpowiedni adapter.
Jeżeli idzie o łączność bezprzewodową, Lumia 950 XL prezentuje się bez zarzutów. Telefon obsługuje standard HSPA+ i LTE kat. 6, które zapewniają szybką transmisję danych w sieciach komórkowych. Sprzęt nie ma problemu z łączeniem się z sieciami o słabym zasięgu. Bardzo dobrze działa moduł Wi-Fi, a mobilny Windows umożliwia szybkie automatyczne łączenie się z zapamiętanymi sieciami. Na pochwałę zasługuje obsługa standardu ac, a także wsparcie dla technologii MIMO. Lumia 950 XL obsługuje NFC, które można wykorzystać do parowania urządzeń, udostępniania danych czy dokonywania płatności mobilnych. Microsoft usprawnił również obsługę łączności Bluetooth – sprzęt oferuje wsparcie dla profilu HID (Human Interface Device), który zapewnia obsługę bezprzewodowych akcesoriów. Szkoda jedynie, że nie zadbano o obsługę standardu aptX, który podnosi jakość transmitowanego po Bluetooth dźwięku.
Jakość połączeń
Podobnie jak w smartfonach Nokii, tak w przypadku topowej propozycji Microsoftu nie można narzekać na jakość dźwięku podczas rozmów. Umieszczony na przednim panelu mikrofon bardzo dobrze „zbiera” wypowiadane słowa, a zastosowany system redukcji szumów poprawnie oddziela je od hałasów dochodzących z otoczenia. Przedni głośnik do rozmów ma wysoki poziom głośności. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że Lumia 950 XL pod tym względem jest jednym z najlepszych smartfonów na rynku. Rozmówca jest słyszalny nawet w trudnych warunkach, a jego głos nie jest zniekształcony. Należy wziąć jednak pod uwagę, że wysoka głośność ma też wady – wybór jej maksymalnego poziomu sprawi, że osoby znajdujące się w pobliżu nie będą miały problemów z podsłuchaniem tego, co mówi rozmówca.
Podobnie jak przedni głośnik, tak i główny – umieszczony u dołu tylnego panelu - może pochwalić się bardzo wysokim poziomem głośności. Wydobywający się z niego dźwięk jest czysty, ale niestety brakuje mu głębi. Do tego, przy wyższych poziomach głośności zdarza się, że z głośnika wydobywają się charczące dźwięki. Element ten ocenię na plus, ale wolałbym aby Microsoft wzorem wielu producentów androidów zdecydował się na zastosowanie głośników stereo w swoim topowych phablecie. Tym bardziej, że na sporym przednim panelu bez problemu znalazło by się dla nich miejsce.
System
Fanom okienek dość długo przyszło czekać na pojawienie się Windowsa 10 Mobile, który na rynku zadebiutował wraz z Lumiami 950 i 950 XL. Zasadne jest więc pytanie, czy liczba i jakość zmian i nowości w pełni zrekompensowała długie miesiące oczekiwania. Microsoft tworząc Windowsa 10 skupił się na wielu aspektach systemu, ale najważniejszą z nowych funkcji jest zdecydowanie tryb Continuum. Umożliwia on zmianę smartfona w komputer stacjonarny. Rozwiązanie to na papierze prezentuje się interesująco, ale w praktyce – przynajmniej na chwilę obecną - ma kilka sporych ograniczeń, o których wspominał już Janek w teście tej funkcji na modelu Lumia 950.
Dzień w pracy z telefonem zamiast komputera. Czy Continuum działa?
Continuum na Lumii 950 XL działa jednak lepiej, w czym zasługa mocniejszego Snapdragona 810. Sprzęt lepiej radzi sobie z obsługą gier i ciężkich stron WWW, a korzystanie z Office'a jest bardzo wygodne. W żadnej mierze nie zmieni to jednak faktu, że tryb ten można nazwać jedynie namiastką pełnego Windowsa. Użytkownicy mają bowiem możliwość instalacji jedynie aplikacji pod układy ARM, których nie ma zbyt wiele. Jeżeli zmieni się to w przyszłości, kto wie, czy Continuum nie będzie największą zaletą kolejnych Lumii.
Jedno spojrzenie = telefon odblokowany. To działa
Inną dużą nowością w systemie jest funkcja Windows Hello, która współpracuje ze skanerem siatkówki. Umożliwia ona szybkie odblokowanie telefonu jedynie za pomocą spojrzenia na jego ekran. Konfiguracja tej opcji jest bardzo prosta i ogranicza się do utrzymywania telefonu przez niecałą minutę przed twarzą. Mimo że funkcja ta dostępna jest dopiero w wersji beta, jej działanie robi wrażenie, o czym również możecie przekonać się z materiału Janka.
Windows Hello działa bardzo dobrze, nawet w całkowitych ciemnościach. Podczas testów zdarzało się, że funkcji nie udało się mnie rozpoznać. Były to jednak sporadyczne przypadki, które w żaden sposób nie irytowały. Czasami, gdy chcemy szybko skorzystać z urządzenia, denerwować mogą komunikaty o przybliżeniu twarzy czy lekkim jej obróceniu, co znacznie wydłuża czas odblokowywania telefonu. Nie mam jednak tego za złe Microsoftowi – Windows Hello ma służyć do zabezpieczenia dostępu do smartfona, a nie najszybszemu jego odblokowywaniu.
Zarówno Continuum, jak i Windows Hello to ciekawe nowości, które mogą przypaść do gustu wielu użytkownikom. Zdecydowanie nie są to jednak kluczowe dodatki, które mogłyby skłonić do wyboru Lumii 950 XL.
Microsoft na potrzeby nowej platformy zmodyfikował nieco ekran główny, na którym dostępne są teraz nowe formy kafelków (w ustawieniach można zwiększyć liczbę ich kolumn) i tapeta, która wyświetlana jest pod nimi (istnieje możliwość własnoręcznego dostosowania przezroczystości kafli). Tło widoczne jest teraz również w menu z aplikacjami, a sama lista zainstalowanych pozycji została lepiej zaprojektowana. Gigant dodał również nowe pole wyszukiwarki aplikacji oraz belkę, pod którą widoczne są ostatnio pobierane tytuły.
Kosmetyczne zmiany nie ominęły również centrum powiadomień, w którym można rozwijać przyciski szybkiego dostępu (trzy rzędy zamiast jednego). Będąc przy powiadomieniach nie można zapomnieć o użytecznej opcji szybkiej odpowiedzi na nowe wiadomości, która przypomina rozwiązanie znane już z iOS. Funkcja działa poprawnie, ale niestety nie pozwala na interakcję ze wszystkimi programami – nie można np. odpowiadać na wiadomości z Facebook Messengera. Najbardziej ucieszyły mnie jednak zmiany w ustawieniach telefonu, które zostały na nowo posegregowane w szersze kategorie. Microsoftowi dzięki temu udało się nieco uporządkować chaos jaki panował w ustawieniach we wcześniejszych wersjach systemu.
Omawiając Windowsa 10 Mobile nie można zapomnieć także o odświeżonych aplikacjach, którymi firma chwaliła się już na kilka miesięcy przed finalną premierą systemu. Sztandarową pozycją jest oczywiście mobilny pakiet Office i OneDrive, które dostał nowy interfejs. Microsoft zadbał również o kilka przydatnych funkcji, w tym możliwość drukowania dokumentów z chmury. Office i OneDrive obsługują tryb Continuum – ich interfejs i dostępne funkcje są niemal identyczne jak w przypadku desktopowych wersji. Na tym jednak nie koniec - inne warte uwagi odświeżone aplikacje to:
- klient pocztowy Outlook – ma nie tylko nowy interfejs, ale i wiele nowych opcji. Szczególnie użyteczna jest możliwość szybkiego przechodzenia między kilkoma skrzynkami pocztowymi czy zarządzania mailami poprzez przesuwanie ich poziomie (na wzór Gmaila z Androida);
- Kalendarz Outlook – program jest teraz bardziej czytelny, a do tego umożliwia wygodniejsze zarządzanie zadaniami;
- Galeria - teraz lepiej segreguje zdjęcia i umożliwia łatwiejsze tworzenie albumów;
- Kontakty i dialer - karty kontaktów są dużo bardziej czytelne, a w dialerze dostępne jest wyszukiwanie po T9, czego brakowało od pierwszych wersji mobilnego Windowsa;
- Alarm - poza zmienionym wyglądem, dodano zegar światowy i nowe opcje zarządzania alarmami (m.in. drzemką).
Warto wspomnieć jeszcze o nowych aplikacjach, które dodał gigant z Redmond. Wśród nich można znaleźć: Groove Music, czyli dostępny na wiele różnych typów urządzeń (komputery, konsole, przeglądarka) program do streamingu muzyki, ulepszoną pogodynkę, agregator wiadomości Microsoftu oraz przeglądarkę Edge. Najważniejszą z nich jest ostatnia pozycja, gdyż to główne narzędzie do przeglądania stron WWW w Windows 10 Mobile (także w trybie Continuum). Przeglądarka na pierwszy rzut oka przypomina starego i poczciwego Internet Explorera, ale wystarczy przejść do zakładki z otwartymi kartami, aby przekonać się, że jej interfejs jest nowocześniejszy. Edge oferuje także dużo więcej funkcji, w tym dobrze działające wyszukiwarkę haseł na stronie czy tryb czytania (wyświetla tylko tekst i zdjęcia).
Windows 10 Mobile wprowadza wiele przydatnych nowości, które wpływają ma poprawę komfortu korzystania z telefonu. Bardzo pozytywnie oceniam odświeżone wersje systemowych aplikacji, zmiany w wyglądzie interfejsu czy nowe ustawienia. Szkoda nieco, że cały czas nie mamy dostępu do polskiej wersji Cortany, a tryb Continuum to na razie tylko ciekawostka. Liczę jednak, że w przyszłości się to zmieni. Pytanie jednak, czy nowości są w stanie zrównoważyć największą wadę systemu, czyli brak wielu popularnych gier i aplikacji, które dostępne są na Androida i iOS. W moim odczuciu niestety nie. W sklepie Microsoftu co prawda systematycznie pojawiają się brakujące pozycje, ale tempo ich dodawania jest zbyt małe. Tym bardziej, że deweloperzy nie śpią i cały czas wydają nowe programy, które w większości trafiają do konkurencyjnych sklepów.
Wydajność
W przeciwieństwie do standardowej wersji flagowca, Lumia 950 XL została oparta nie na Snapdragonie 808, a ośmiordzeniowym modelu 810. Układ ten wykorzystuje cztery rdzenie Cortex-A57 2 GHz, cztery Cortexy A-53 1,5 GHz, grafikę Adreno 430, a do tego współpracuje z 3 GB pamięci RAM. Rozwiązanie Qualcomma to jeden z najmocniejszych układów na rynku, ale nie cieszy się wielkim uznaniem producentów przez problemy związane z nadmiernym nagrzewaniem się. Lumia 950 XL jako jeden ze niewielu smartfonów na rynku wyposażona jest jednak w dedykowany system chłodzenia, który bazuje na technologii hybrydowego chłodzenia cieczą z tabletów Surface.
W teorii rozwiązanie ma zapewniać dużo lepsze odprowadzanie ciepła z mocno nagrzewającego się układu, dzięki czemu nie jest konieczne jego detaktowanie. W praktyce nie oznacza to, że Lumia 950 XL nie nagrzewa się do wyższych temperatur – po uruchomieniu wymagających gier lewa środkowa część urządzenia potrafi wyraźnie się nagrzać tak z przodu, jak i tyłu. Niemniej nawet dłuższa rozgrywka w wymagające tytuły nie sprawia, że korzystanie z urządzenia jest niekomfortowe – nie tylko bez problemu można trzymać je w dłoni, a do tego nie uruchamia się mechanizm thermal throttlingu. Obudowa Lumii 950 XL do wyższych temperatur nagrzewa się przy ładowaniu, ale określenie sprzętu jako gorący możliwe jest tylko, gdy korzysta się z niego w trybie Continuum – phablet jednocześnie przetwarza dane i wysyła obraz w wysokiej rozdzielczości, a do tego cały czas jest doładowywany. Biorąc jednak pod uwagę, że sprzęt przez większość czasu w tym trybie leży na biurku, nie jest to wielkim problemem.
Porównywanie wydajności topowych Lumii z urządzeniami opartymi na androidzie zawsze było problematyczne i w tej kwestii nic nie zmieniło się z wejściem Windowsa 10. Dostępne syntetyczne benchmarki wciąż nie obsługują tych samych funkcji na różnych systemach, więc mogą one służyć co najwyżej do przybliżonej oceny wydajności zastosowanych układów lub porównania mocy obliczeniowej poszczególnych Lumii. Zaskoczeniem nie powinien być fakt, że Lumia 950 XL jest najszybszym z dostępnych na rynku modeli z mobilnymi okienkami. W teście wykonanym w programie AnTuTu 0.8 beta sprzęt osiągnął wynik na poziomie 30 tys. punktów, co jest nawet o 15-20% lepszym niż w przypadku mniejszej Lumii 950. Warto dodać dla porównania, że słabsze modele Microsoftu, jak Lumia 640 XL, w tym samym teście osiągają około 11,5 tys. punktów. Program Basemark OS 2.0, w którym sprzęt zdobył ok. 1500 punktów, jasno wskazuje, że model XL jest mocniejszy niż zwykła wersja (ta zdobywa około 1250-1300 punktów), a przy tym oferuje rdzenie o tylko nieco mniejszej wydajności niż te z Galaxy S6. W Basemark X, który mierzy wydajność układu graficznego, Lumia 950 XL zdobyła z kolei ok. 32-33 tys. punktów. Potwierdza to, że Adreno 430 jest dużo szybsze niż Adreno 418 z Lumii 950 (ok. 26-27 tys. punktów) i wolniejsze niż Mali-860 MP8 z topowych Samsungów (ponad 35-36 tys. punktów).
Od syntetycznych testów ważniejsze są jednak odczucia z codziennego używania, które w przypadku topowych smartfonów Nokii z mobilnymi okienkami zawsze były bardzo dobre. Podobnie sprawy mają się z Lumią 950 XL, chociaż kilka razy zdarzyło się, że phablet mnie nieco rozczarował. Sprzęt szybko i sprawnie uruchamia dostępne aplikacje, dużo szybciej niż poprzednicy przetwarza zdjęcia i świetnie radzi sobie z wymagającymi grami (Dungeon Hunter 5, Asphalt 8 czy Halo: Spartan Assault), które działają bez najmniejszych opóźnień. Mimo to system czasami łapie krótkie zadyszki. Zdarza się, że mając uruchomionych ponad 10 kart w przeglądarce Edge, system potrzebuje kilku sekund na załadowanie samego okna z kartami. Sekundowe opóźnienia pojawiają się także sporadycznie nawet przy otwieraniu mniej wymagających aplikacji – system potrzebuje chwili zanim uruchomi startową animację. Te drobne problemy z wydajnością Lumii 950 XL nie wpływają szczególnie na komfort korzystania z urządzenia, ale czasami mogą być nieco irytujące.
Inaczej sprawy mają się z trybem Continuum. W przypadku Lumii 950 XL działa on lepiej niż w Lumii 950, na której funkcję tę sprawdzał Janek. Smartfon nie ma żadnych problemów z transmisją obrazu poprzez Display Port, a do tego radzi sobie naprawdę nieźle z dostępnymi grami czy edycją plików w pakiecie Office. Pewne problemy stwarza jednak przeglądarka Edge, której daleko do programów znanych z desktopów. Nowa i mocno promowana aplikacja giganta z Redmond nie tylko nie ma najlepszego silnika do renderowania stron WWW, ale nie radzi sobie najlepiej z wieloma otwartymi pełnowymiarowymi stronami, na których uruchamiane są różne skrypty. Podczas testów zdarzało się, że phablet łapał małe zadyszki podczas surfowania po stronach internetowych, mimo że miał żadnych problemów z obsługą wymagającej gry. Stawiam jednak, że nie wynikają one z braku mocy obliczeniowej smartfona, a słabszej optymalizacji systemu Windows 10 (w tym trybu Continuum). Jest to w końcu nowa platforma i można liczyć, że z każdą aktualizacją te drobne niedociągnięcia będą eliminowane, a przeglądarka Edge będzie bardziej wydajna.
Aparat
Aparaty od zawsze były mocną stroną wszystkich topowych smartfonów Lumia, a model 950 XL wprowadza na rynek najnowszą odsłonę technologii PureView. Nikogo nie powinno więc dziwić, że topowy sprzęt Microsoftu ma jeden z najlepszych aparatów w segmencie smartfonów. Wyposażony został on w: 20-megapikselowy sensor BSI o wielkości 1/2,4 cala, 6-elementową, szerokokątną (26 mm) optykę firmy ZEISS o jasności f/1.9, system optycznej stabilizacji obrazu (OIS) oraz nową potrójną diodową lampę błyskową RGB. Microsoft nie zapomniał również o fizycznym dwustopniowym spuście migawki aparatu, który został umieszczony na prawej krawędzi.
Szybkie i komfortowe robienie zdjęć ma zapewnić aplikacja Aparat, która wykorzystuje interfejs znany z Lumia Camera. Program standardowo robi zdjęcia z wykorzystaniem ustawień automatycznych, ale wystarczy ruch palca (przesunięcie ikonki aparatu w lewo), by wysunąć charakterystyczne półpierścienie, które pozwalają na ręczną zmianę parametrów zdjęć. W aplikacji Microsoftu można ustawiać: balans bieli, pomiar ostrości, ISO, szybkość migawki i ekspozycję. Na dostępnej u góry belce można znaleźć ponadto przyciski, które pozwalają zarządzać lampą błyskową i trybem Rich Capture. Aplikacja Aparat – podobnie jak Lumia Camera – jest prosta i intuicyjna, a przy tym oferuje dostęp do wielu ustawień. Dzięki temu użytkownicy mogą wybrać odpowiedni format zdjęć (16:9, 4:3), dobrać ramkę do kadrowania, zmieniać rozmiar zdjęć czy rozdzielczość i szybkość nagrań wideo.
Najważniejszą elementem aplikacji jest wspomniane już Rich Capture, które ma sprawić, że robione zdjęcia będą jeszcze lepsze. W tym celu oprogramowanie wykorzystuje kilka różnych funkcji – może działać ono jako tryb HDR albo robić kilka zdjęć i składać z nich obraz o wyższej ostrości. Opcja Dynamic Flash wykonuje z kolei kilka fotek przy różnych ustawieniach lampy błyskowej, aby użytkownik sam mógł wybrać jak finalnie doświetlone ma być zdjęcie. Zdarza się również, że zastosowany algorytm uznaje, że w danych warunkach nie trzeba korzystać z dodatkowych funkcji i nie wprowadza żadnych zmian. Szkoda, że użytkownicy nie mają wpływu na zachowanie Rich Capture - działa ono całkowicie automatycznie i nie ma możliwości jej ręcznego uruchomienia. Microsoft nie zdecydował się również na wyraźne zaznaczanie, które zdjęcia zostały zrobione w trybie Rich Capture. Można to bowiem sprawdzić dopiero w galerii – dostępny jest dodatkowy przycisk edycji.
Microsoft nie zapomniał o wsparciu dla formatu DNG RAW, dzięki czemu zdjęcia można wywoływać z wykorzystaniem Adobe Photoshopa – zapisywane są one w rozdzielczości 16 Mpix (razem ze standardowymi fotkami 8 Mpix). Inną opcją znaną z wcześniejszych Lumii jest bezstratny zoom cyfrowy, który pozwala na dwukrotne przybliżenie obrazu przy zdjęciach o rozmiarze 8 Mpix lub nagraniach w jakości 1080p bez wyraźnego spadku ich jakości. Ciekawostką są żywe zdjęcia, które prezentują kilkusekundowe nagrania. Można oglądać je niestety tylko w galerii Microsoftu (w każdym innym wyświetlany jest statyczny obraz).
Galeria zdjęć wykonanych Lumią 950 XL przy dziennym świetle
Aparat w Lumii 950 XL może pochwalić się oczywiście nie tylko sporą liczbą funkcji. Jego głównym atutem jest świetna jakość zdjęć. W warunkach dobrego oświetlenia sprzęt robi szczegółowe fotki o dobrym odwzorowaniu kolorów i niskim poziomie szumów. Lumia 950 XL nie ma też problemów z kontrastem, a do tego jeszcze lepiej niż poprzednicy radzi sobie z ustawieniem odpowiedniego balansu bieli przy robieniu zdjęć przy sztucznym oświetleniu. Jedynie czasami przy sztucznym oświetleniu zdarzają się problemy z ostrością zdjęć.
Galeria zdjęć wykonanych Lumią 950 XL przy sztucznym oświetleniu
Dzięki optycznej stabilizacji obrazu Lumia 950 XL dobrze radzi sobie również w warunkach gorszego oświetlenia i w nocy, kiedy to pomocna okazuje się też mocna potrójna lampa błyskowa. W efekcie sprzęt nawet po zmroku robi dość szczegółowe zdjęcia o niskim poziomie szumów. Phablet nieźle radzi sobie też z odwzorowaniem kolorów, a wszelkie trudności pomaga rozwiązać technologia Rich Capture.
Galeria zdjęć wyknanych Lumią 950 XL w nocy
Do pełni szczęścia zabrakło mi jedynie lepiej działającego ostrzenia. W nocy dość często zdarzało się, że sprzęt nie był w stanie szybko ustawić ostrości na niezbyt dobrze oświetlonych obiektach. Przez to, gdy próbowałem szybko zrobić zdjęcie, wychodziło ono kompletnie nieostre – Lumia 950 XL pod tym względem przegrywa z topowymi propozycjami Samsunga czy LG. Dodam, że problem występował zarówno, gdy korzystałem z fizycznego spustu migawki, jak i przycisku na ekranie dotykowym.
Topowy phablet Microsoftu może pochwalić się również świetnie działającą kamerą. Sprzęt oferuje wsparcie dla nagrań 4K (3840 x 2160 pikseli), które rejestrowane są z szybkością do 30 kl/s. Standardowa rozdzielczość to FullHD, gdzie do wyboru jest kilka szybkości – 60 kl/s, 30 kl/s, 25 kl/s i 24 kl/s. Lumią 950 XL można nagrywać również w jakości HD (720p) – nagrania w mniejszej rozdzielczości można wykorzystać, gdy konieczny jest większy, 4-krotny zoom bezstratny. Poniżej przykładowe nagrania w różnych jakościach.
Nagranie z Lumii 950 XL w jakości FullHD (30 kl/s) w nocy
Nagranie z Lumii 950 XL w jakości 4K (30 kl/s) w dobrych warunkach
Nagranie z Lumii 950 XL w jakości FullHD (60 kl/s) w pomieszczeniu
Podczas nagrywania na zewnątrz – w każdej rozdzielczości – materiały wideo z Lumii 950 XL charakteryzują się bardzo dobrym odwzorowaniem kolorów, poprawnym balansem bieli, dobrym kontrastem i niskim poziomem szumu. Materiał 4K ma dobry poziom szczegółów, ale detale równie dobrze (a czasami nawet lepiej) widoczne są w standardowych nagraniach FullHD. Smartfon wykorzystuje do tego system czterech działających w parach mikrofonów, które obsługuje technologia Rich Recording. Zapewnia ona rejestrację dźwięku wysokiej jakości w trybie stereo, a do tego ogranicza ilość szumów dochodzących z otoczenia. Jedyną wadą, jakie dopatrzyłem się w przypadku nagrań, są problemy z poprawnym balansem bieli, gdy materiał nagrywany jest przy sztucznym oświetleniu w pomieszczeniach. Poprzednie flagowce z mobilnym Windowsem również miały ten problem.
Bateria
Lumia 950 XL w porównaniu do standardowego modelu 950 ma nie tylko większy ekran, ale także wykorzystuje mocniejszy i bardziej energożerny układ Snapdragon 810. Microsoft wyposażył więc sprzęt w baterię o pojemności 3340 mAh, czyli o 340 mAh większą niż w przypadku zwykłej wersji flagowca. Jak sprawdza się zastosowane ogniwo? Jest całkiem nieźle. Smartfon jest w stanie przez nieco ponad 10 godz. odtwarzać materiał wideo w jakości HD oraz przez ok. 8 godz. streamować materiał wideo z sieci. Największym wyzwaniem dla Lumii 950 XL są oczywiście zaawansowane gry 3D, ale w tym wypadku smartfon jest w stanie zapewnić nawet do 5-6 godz. rozgrywki (w zależności od zaawansowania odpalonego tytuły). Podczas codziennego wykorzystania urządzenia działało ono bez problemu przez 12-14 godz., nawet gdy często korzystałem z przeglądarki, streamingu i usług społecznościowych. Przy mniej intensywnym wykorzystaniu topowej Lumii, bez większych problemów wytrzymywała całą noc – telefon odpięty od ładowarki ok. 10:00 musiałem podpinać dopiero ok. 11:00 dnia następnego.
Nieco ponad pół dobry działania na pojedynczym ładowaniu przy intensywnym wykorzystaniu smartfona nie jest wynikiem rewelacyjnym, ale pod tym względem Lumia 950 XL nie odbiega szczególnie od innych topowych nowości z ubiegłego roku. Sprzęt Microsoftu nad wieloma konkurentami ma jednak jedną ważną przewagę. Jest nią wspomniane już wcześniej złącze USB 3.0 typu C, które zapewnia szybsze ładowanie urządzenia. W parze z ulepszoną technologią szybkiego ładowania, umożliwia ono błyskawiczne doładowywanie telefonu. Smartfon od ok. 10-15% pozostałej pojemności baterii do pełna ładuje się w około 100 minut, co jest wynikiem rewelacyjnym. Na tym jednak nie koniec, gdyż doładowanie baterii od 35-40% do 70-80% zajmuje jedynie ok. 30 min (wiele zależy od czynności, które są aktualnie wykonywane na telefonie). Tak szybkie ładowanie telefonu pozwala w zasadzie nie przejmować się zużyciem baterii. Problemem mogą być sytuacje, których jesteśmy odcięci od gniazdek kontaktowych, ale nie pozostaje nic innego jako korzystanie z power banków. Należy jedynie pamiętać, aby zabrać ze sobą przejściówkę na UBS typu C.
Jest nieźle, ale powinno być dużo lepiej
Najnowszy phablet Microsoftu to kawał świetnego urządzenia od strony sprzętowej. Sprzęt oferuje: świetny ekran AMOLED o rozdzielczości WQHD, wydajny układ, który chłodzony jest cieczą, pojemną baterię, którą można błyskawicznie ładować oraz nowy aparat PureView, który robi świetne zdjęcia i nagrywa wideo w jakości 4K. Lumia 950 XL w zasadzie nie ustępuje nawet najmocniejszym androidom, które dostępne są na rynku. Niestety, mocna specyfikacja to nie wszystko.
Smartfony Nokii od zawsze kojarzone były z ciekawym, charakterystycznym wyglądem oraz świetną jakością wykonania. Lumia 950 nie dość, że nie przykuwa uwagi jak model 930, to do tego ma źle zaprojektowaną pokrywę baterii, która trzeszczy i skrzypi. Jest to wręcz niewybaczalna wada jak na sprzęt za ponad 2500 zł. Tym bardziej, że obecnie oparta na Androidzie konkurencja jest naprawdę dobre wykona. Ratunkiem może okazać się wymiana pokrywą na alternatywną, która wykonana jest częściowo ze skóry, ale wiąże się to z dodatkowym wydatkiem. Znaczny spadek jakości wykonania topowej Lumii boli tym bardziej, że z tego urządzenia korzystało mi się naprawdę dobrze.
Po powrocie na wysłużoną Lumię 1520 brakuje mi szczególnie odświeżonego wyglądu systemu, nowych aplikacji i ulepszonych ustawień. Windowsa 10 Mobile oceniam więc bardzo dobrze, chociaż do ideału jeszcze brakuje. Pozytywne odświeżenie wyglądu systemu i masa nowych funkcji nie rekompensuje bowiem braków w sklepie Microsoftu. Nawet dobrze działające i mające duży potencjał Continuum nie jest w stanie przechylić szali na stronę giganta. Tym bardziej, że funkcja ta w żadnej mierze nie zastąpi na razie prawdziwych desktopowych okienek. Szkoda również, że MS wciąż nie myśli o polskiej wersji językowej Cortany. Inteligentny asystent głosowy mógłby być wielką zaletą Lumii, ale firma z Redmond przegrywa wyraźnie z kolegami z Mountain View, którzy stale usprawniają głosową obsługę Androida.
Reasumując, Lumia 950 XL to bardzo dobre urządzenie, z którego korzystało mi się świetnie. Smartfon jednak ma kilka znacznych wady, które sprawiają, że ciężko mu konkurować z topowymi androidami - high-endowe modele Samsunga, Huaweia czy LG nie tylko mają więcej aplikacji, ale i są lepiej wykonane oraz (w większości) zauważalnie tańsze. Microsoft raczej nie wykorzystał szansy jaką dawała nowa, głośna odsłona Windowsa. Nie skreślałbym jeszcze giganta, gdyż Windows 10 Mobile ma potencjał, ale firma w przyszłości będzie musiała się jeszcze bardziej postarać.
PLUSY
[plus] świetny ekran AMOLED o wysokiej czułości
[plus] (na ogół) bardzo dobra wydajność
[plus] bardzo szybkie ładowanie baterii
[plus] świetny aparat PureView z funkcją Rich Capture
[plus] tryb Continuum
[plus] odświeżony interfejs systemu i aplikacji
[plus] bardzo dobra jakość połączeń głosowych
MINUSY
[minus] fatalnie zaprojektowana pokrywa baterii
[minus] chwilowe problemy z opóźnieniami
[minus] brak słuchawek w zestawie
[minus] brak przejściówki z USB C na AB w zestawie
[minus] wciąż są braki w aplikacjach względem Androida i iOS