Twórcy jednej z najpopularniejszych gier ubiegłego roku ujawniają skalę piractwa. Dane są szokujące

Nie od dziś wiadomo, że nie żyjemy w idealnym świecie, w którym każdy płaci za cyfrowe treści. Straszne jest jednak to, jak niewiele osób w ogóle stara się ten idealny świat zbudować.

Zmodyfikowane zdjęcie: Pirat
Zmodyfikowane zdjęcie: Pirat
Źródło zdjęć: © Shutterstock
Miron Nurski

07.01.2015 | aktual.: 12.01.2015 01:03

Monument Valley to gra, która znalazła się w przygotowanych przez Google'a i Apple'a zestawieniach najlepszych mobilnych produkcji ubiegłego roku. Może się ona ponadto poszczycić bardzo dobrą opinią wśród recenzentów i wysokimi ocenami w mobilnych sklepach z aplikacjami. Ze wszystkich graczy, którzy mieli okazję się z tym tytułem zapoznać, do wspomnianych sklepów zajrzała jednak zdecydowana mniejszość.

Studio ustwo poinformowało na Twitterze, że androidowi gracze zapłacili jedynie za 5% kopii gry. 5%! Oznacza to, że 19 na 20 osób pobrało tę grę z "alternatywnych źródeł". Ciężko sobie wyobrazić, że skala piractwa może być aż tak duża.

Dużo lepiej (choć w tym przypadku "lepiej" nie oznacza "dobrze) jest w przypadku iOS-u. Tutaj 40% graczy zdecydowało się uszczuplić swoje portfele. To niesamowite, że jest to wynik ośmiokrotnie lepszy od androidowego, a wciąż nie mówimy nawet o połowie kopii.

Problem z piractwem jest taki, że mimo znajomości tych statystyk i ceny gry (15 zł - Android, 1,59 euro - iOS) wciąż nie możemy oszacować, ile na piractwie stracili twórcy gry. Ba, nie możemy mieć nawet pewności, czy stracili w ogóle.

W kontekście piractwa często używany jest nieracjonalny przelicznik "pobrał plik warty złotówkę, ukradł twórcy złotówkę". Tak niestety nie jest, bo gdyby nie można było pobrać kopii gry za darmo, lwia część graczy najpewniej nie pobrałaby jej w ogóle. Poza tym widzimy jak na tacy, że Monument Valley swoją popularność zawdzięcza w znakomitej większości piratom, a to ogromna popularność sprawia przecież, że mimo wszystko setki tysięcy graczy decyduje się za ten tytuł zapłacić.

Oczywiście nie mam zamiaru bronić piractwa, bo koniec końców im więcej osób za treści płaci, tym lepiej dla wszystkich. Ja sam nie mam na telefonie żadnej gry i aplikacji, która nie byłaby pobrana ze Sklepu Play lub Amazon Appstore'a. Wszystkie tytuły kupuję zresztą nie tylko z przyzwoitości, ale czystej wygody, jaką daje mi pobieranie i późniejsze aktualizowanie apek pobranych z autoryzowanych źródeł. Takie podejście również i Wam polecam.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)