O wartości smartfona decydują małe, pozornie nieistotne rzeczy

Moto X Play
Moto X Play
Źródło zdjęć: © Motorola
Redakcja Komórkomanii

16.01.2016 12:51, aktual.: 16.01.2016 13:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jaka cecha smartfona jest najważniejsza? Ekran? Aparat? Procesor? Każdy na to pytanie odpowie inaczej, ale nawet najlepsze wyposażenie będzie niczym, jeśli producent nie zatroszczy się o często niewidoczne na pierwszy rzut oka drobnostki. Koniec końców to one decydują o tym, czy korzystanie z jakiegoś produktu jest przyjemnością czy katorgą.

Jeśli chodzi o software, jestem strasznie wyczulony na punkcie detali. Dotyczy to nie tylko całych systemów operacyjnych, ale i nawet pojedynczych aplikacji. Gdy przykładowo szukam interaktywnej mapy metra w mieście, do którego się wybieram, nie zadowala mnie sam fakt, że taka apka istnieje. Za nisko osadzone przyciski albo wyszukiwarka wymagająca ode mnie jednego kliknięcia za dużo? Szukam dalej, aż znajdę coś, z czego korzystać mi się będzie dobrze.

Dokładnie tak samo mam z telefonami i z tego też powodu nigdy nie byłem zwolennikiem smartfonów z czystym, pozbawionym dodatków producenta Androidem. Wydawać by się mogło, że pod względem możliwości zielony system w niczym nie ustępuje popularnym nakładkom i... w zasadzie jest to prawda. Sęk jednak w tym, że istotne jest nie tylko to, na zrobienie czego dane urządzenie pozwala, ale i to, jak wygodnie pozwala to zrobić.

Weźmy na ten przykład zapoczątkowane przez Nokię i szybko podchwycone przez innych producentów wybudzanie ekranu dwukrotnym stuknięciem w jego powierzchnię. Błahostka oszczędzająca dosłownie ułamek sekundy, który trzeba by poświęcić na kliknięcie przycisku zasilania, ale nie znam nikogo, kto by się w tej funkcji nie zakochał i komu by jej nie brakowało po ewentualnej przesiadce na inny telefon.

Nokia N9 i wybudzanie ekranu dwukrotnym stuknięciem
Nokia N9 i wybudzanie ekranu dwukrotnym stuknięciem

W samsungach fajne jest natomiast to, że podniesiony z biurka telefon wibruje, jeśli ma się jakieś nieodebrane połączenia lub nieprzeczytane wiadomości. Dzięki temu nie trzeba zerkać na ekran blokady za każdym razem, gdy bierze się telefon do ręki, a jedynie wtedy, gdy powinno się coś odczytać.

Wybrane telefony tego producenta wyświetlają ponadto szacowany czas do pełnego naładowania baterii po podłączeniu kabla. Niby drobiazg, a jednak bardzo ułatwia życie. Szkoda, że czegoś takiego nie ma we wszystkich telefonach.

Cieszy również fakt, że coraz więcej telefonów - nawet mniej znanych producentów - wykorzystuje wbudowane sensory do automatycznego odbieranie połączeń po przyłożeniu dzwoniącego telefonu do ucha. Kolejna mała rzecz, do której łatwo się przyzwyczaić. Zwłaszcza w przypadku dużych smartfonów, gdy w pośpiechu łatwo upuścić telefon podczas przesuwania wirtualnego suwaka odpowiedzialnego za odbieranie połączeń.

Potęgę przywiązania wagi do detali najlepiej widać chyba po smartfonach Moto. Telefony z serii Moto mają bowiem niemalże czystego Androida, ale uzbrojonego w pozornie drobne, ale w praktyce bardzo ułatwiające życie dodatki. Przykład? Błyskawiczne uruchamianie aparatu dwukrotnym obróceniem nadgarstka. To jedna z takich funkcji, o której najpierw myślisz "e tam, przecież odpalanie aparatu ze skrótu na ekranie blokady trwa sekundę", a po kilku dniach Twój pogląd zmienia się w: "jak ja mogłem do tej pory klikać w jakieś ikonki jak jakiś neandertalczyk?!". Zaoszczędzona sekunda w przypadku wielokrotnie powtarzanych czynności naprawdę robi różnicę.

Moto X i uruchamianie aparatu gestem
Moto X i uruchamianie aparatu gestem© Motorola

Kolejny przykład: latarka. Niemal każdy smartfon ma diodę doświetlającą, ale wykorzystanie jej w roli latarki nie zawsze jest takie proste. Niektórzy producenci nie myślą o tym w ogóle skazując tym samym użytkowników na doinstalowanie dodatkowych aplikacji, inni dorzucają możliwy do umieszczenia na pulpicie widget, a kilku pomyślało o skrócie w panelu powiadomień. To wszystko i tak bez znaczenia, bo gdy upuścisz klucze na spowitej mrokiem klatce schodowej, chcesz je znaleźć natychmiast, a nie wędrować po interfejsie w poszukiwaniu latarki. Efekt? Multum osób w takiej sytuacji doświetliłoby sobie otoczenie ekranem smartfona. Tymczasem w Moto do odpalenia znacznie skuteczniejszej diody wystarczy potrząśnięcie telefonem.

Świetna jest także funkcja Active Display, która wyświetla napływające powiadomienia bezpośrednio na zablokowanym ekranie. Te pojawiają się same po wyjęciu telefonu z kieszeni, dzięki czemu do rzucenia okiem na wiadomość nie jest potrzebne tapnięcie żadnego przycisku.

Moto G trzeciej generacji i Active Display
Moto G trzeciej generacji i Active Display© Motorola

W zasadzie nie trzeba w ogóle dotykać telefonu, bo dzięki wykorzystaniu czujników zbliżeniowych do wyświetlenia aktywnego ekranu lub odrzucenia połączenia wystarczy machnięcie ręki nad ekranem. Przydatne, gdy akurat ma się brudne ręce.

Funkcją, która działa, a której nie widać jest także Moto Assist. Tryb ten - wykorzystując wbudowane czujniki - rozpoznaje, gdy użytkownik jedzie samochodem i podczas jazdy odczytuje SMS-y oraz nazwiska osób dzwoniących. Moto Assist potrafi także sam wyciszyć powiadomienia podczas snu oraz spotkań, o których wie dzięki dostępowi do kalendarza. To apka, której nie trzeba uruchamiać i o której się nie myśli, a której jednocześnie wielu osobom bardzo brakuje po przesiadce na inny telefon.

Dzięki takim drobnostkom czuć, że oprogramowanie przygotował ktoś, kto projektowanego przez siebie smartfona używa nie tylko w siedzibie działu R&D w godzinach pracy, ale i w prawdziwym życiu. Ktoś, kto chciał kiedyś szybko sfotografować przebiegającą przez ulicę wiewiórkę. Ktoś, kto choć raz zgubił kluczyki do samochodu spacerując wieczorem po lesie. Ktoś, kto próbował kiedyś przeczytać SMS-a z leżącego na stole telefonu podczas jedzenia trzymanego w rękach kurczaka. Ktoś, kogo irytuje każdorazowe wciskanie przycisków na ekranie w celu sprawdzenia godziny czy powiadomień. Wystarczy zresztą zerknąć na to, co w recenzji Moto G trzeciej generacji pisał Jacek Klimkowicz.

Jacek Klimkowicz:

Można powiedzieć, że są to drobiazgi, niemniej działają dobrze i do ich obecności przyzwyczaiłem się na tyle, że będzie mi ich brakować w moim Nocie 4.

A jakie drobnostki w oprogramowaniu Waszych smartfonów lubicie Wy? A może jakichś Wam brakuje? Komentarza pozostają do Waszej dyspozycji.

Materiał powstał we współpracy z firmą

Obraz
Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także