Motorola Fire XT - odświeżony HTC Wildfire [pierwsze wrażenia]
Na początku grudnia do Polski, bez większego rozgłosu, trafił nowy model Motoroli - Fire XT. Telefon z niższej półki cenowej na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym. Czy na rynku jest miejsce dla kolejnego przeciętniaka?
Na początku grudnia do Polski, bez większego rozgłosu, trafił nowy model Motoroli - Fire XT. Telefon z niższej półki cenowej na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym. Czy na rynku jest miejsce dla kolejnego przeciętniaka?
Wygląd i wykonanie
Motorola Fire XT wygląda nieźle, chociaż na pewno nie jest to wysoki poziom designu. Uroku dodaje metalowa ramka otaczająca przedni panel. Mam jednak wrażenie, że tę powierzchnię można byłoby wykorzystać bardziej efektywnie.
Zgodnie z tradycją amerykańskiego producenta pod ekranem znajdują się 4 przyciski, a miłym dodatkiem jest przednia kamerka do wideorozmów. Z lewej strony usytuowano wejście microUSB, a po przeciwnej - klawisze głośności oraz dwustopniowy spust aparatu. U góry ulokowano przycisk odblokowania (który na razie sprawuje się bardzo słabo) i wejście minijack 3,5 mm.
Tylna część obudowy jest bardziej elegancka. Znajdują się na niej podłużny głośnik, centralnie umieszczone logo Motoroli, aparat oraz flesz. Zdejmowanie tego panelu to prawdziwa mordęga - do tej pory nie opanowałem tej sztuki.
Tylna pokrywa jest elastyczna - gdyby nie ta cecha, nie wiem, jak bym wymienił kartę SIM. Dodatkowo wykonana jest z antypoślizgowego materiału. W połączeniu z metalową ramką oraz dokładnym dopasowaniem elementów urządzenie wydaje się bardzo solidne.
A nagle... piksele
Ale to nie koniec, bo technologia ekranu to zwykłe TFT. Chociaż kąty widzenia są niezłe, to odwzorowanie kolorów leży i kwiczy. Wiem, że nie jest to telefon z wyższej półki i nie można wymagać zbyt wiele, ale mamy rok 2012, a ja od wielu miesięcy nie widziałem tak słabego wyświetlacza. Aby naprawdę wygodnie korzystać z telefonu, jasność musi być ustawiona na maksymalną wartość. Ekran to poważna wada Motoroli Fire XT.
Software
Najpierw zaleta: nakładka Motoroli wygląda ciekawie. Nie zmienia znacząco systemu Google'a, dodaje tylko kilka elementów. Grupy w siatce aplikacji i przełącznik trybów, które opiszę dokładniej w pełnej recenzji, można uznać za przydatne rozwiązania.
Jest też druga strona medalu: telefon działa wolno. Procesor Qualcomma o częstotliwości 800 MHz nie jest demonem szybkości, jednak są pewne granice. Przechodzenie między pulpitami aż kłuje w oczy, a przewijanie siatki aplikacji przypomina czasy pierwszych urządzeń z Androidem. Jeśli po ekranie jeszcze można było się spodziewać niskiej jakości, to wydajność systemu bardzo mnie zawiodła.
Podsumowanie
Słaby ekran, rozczarowująca wydajność - niewielką rekompensatą może być software dopracowany pod kątem designu i użyteczności. Tylko czy nawet najbardziej intuicyjne oprogramowanie ma prawo bytu bez optymalizacji?
Na razie jestem zdecydowanie na nie. W pełnym teście postaram się odpowiedzieć, czy poleciłbym to urządzenie jakiejś konkretnej grupie odbiorców.