Nie tylko Android i iOS: Świat w chmurze
Cloud computing jest przedstawiany jako świetlana przyszłość informatyki. Coraz modniejsze staje się przenoszenie niemal wszystkich usług do chmury. Jakie są z tego realne korzyści? A może to tylko kolejny chwyt reklamowy? W tej części cyklu „Nie tylko Android i iOS” kilka słów o roli chmury w mobilnym ekosystemie.
29.04.2013 | aktual.: 29.04.2013 13:25
Chmury prywatne są rozwiązaniem przeznaczonym dla biznesu. Zwykli użytkownicy na co dzień korzystają z chmur publicznych oferowanych przez takie firmy jak Google czy Microsoft. Możemy wyróżnić trzy najpopularniejsze modele chmur: SaaS, PaaS i IaaS.
SaaS (Software as a Service) to usługa zapewniająca dostęp do konkretnych programów, np. klienta poczty e-mail, za pośrednictwem Internetu. Pliki programu oraz dane użytkownika znajdują się na serwerze, a klient za pomocą przeglądarki uruchamia aplikację. Zaletami tego rozwiązania są łatwość aktualizacji czy przeniesienie ciężaru przetwarzania danych z komputera na zewnętrzny serwer.
Warto zaznaczyć, że do niedawna aplikacje webowe były postrzegane wyłącznie jako usługi online. Wraz z rozwojem technologii termin ten stał się bardziej pojemny, obejmuje też programy napisane w HTML5 działające offline. Z takiego rozwiązania korzysta np. Firefox OS.
PaaS (Platform as a Service) jest usługą adresowaną do deweloperów. Usługodawca dostarcza wirtualne środowisko pracy, które umożliwia tworzenie aplikacji. Przykłady to Microsoft Azure Services Platform czy Google App Engine. IaaS (Infrastructure as a Service) dostarcza infrastrukturę (sprzęt, oprogramowanie i serwisowanie), reszta leży po stronie użytkownika. Do tego typu usług zaliczają się dedykowane serwery oraz wirtualne maszyny, jak np. chmury Amazon EC2.
Inne modele chmur to m.in. DaaS (Desktop as a Service), CaaS (Communizations as a Service) czy BaaS (backend as a service). W tym wpisie skupię się na modelu najbliższemu zwykłym użytkownikom – SaaS.
Nowa rzeczywistość, nowe wymagania
Obecnie sprzedaż pecetów spada, a użytkownicy coraz częściej sięgają po tablety. Ten trend powinien się utrzymać m.in. dzięki urządzeniom mobilnym. Nie znaczy to jednak, że stary dobry PC umiera - po prostu zmienia się jego rola.
Komputery stacjonarne mają w najbliższej przyszłości pozostać domeną stacji roboczych i użytkowników domowych o konkretnych wymaganiach. Klienci o mniejszych potrzebach mają wybierać laptopy oraz tablety. Smartfony mają stać się najczęściej używanym komputerami. W takim świecie będzie potrzebne dodatkowe medium – chmura obliczeniowa, która zapewni synchronizację i dostęp do najważniejszych usług na każdym urządzeniu.
A przynajmniej tak widzą to wielcy gracze rynku komputerowego. Można powiedzieć, że już zaczął się wyścig o zapewnienie kompleksowego ekosystemu usług. Oprócz komputerów, tabletów i telefonów walka będzie się toczyć o systemy telewizji SmartTV, konsole do gier, układu pokładowe IVI czy urządzenia takie jak Google Glass. Właśnie dlatego rośnie znaczenie standardu HTML5 (technologia uniwersalna nie tylko między systemami operacyjnymi, ale też architekturami sprzętowymi).
W moim odczuciu chmura nie zastąpi aplikacji natywnych, tylko będzie stanowić ważne uzupełnienie ekosystemu urządzeń. Z biegiem czasu część użytkowników może całkowicie przejść na usługi w chmurze. Już teraz można zauważyć starania zamknięcia nas w chmurach konkretnych firm.
Microsoft, Google czy Apple nie poprzestają na dostarczeniu urządzeń, systemów operacyjnych czy zamkniętych ekosystemów aplikacji. Firmy zapraszają do przeniesienia na ich serwery coraz większego obszaru naszej aktywności.
Microsoft oferuje pakiet biurowy Office 365, pocztę, kalendarz i książkę kontaktową w Outlooku (wraz z serwerami Exchange) oraz komunikator Skype. Wszystko to zintegrowane z hostingiem plików SkyDrive. Xbox to już nie tylko konsola do gier, ale platforma Live umożliwiająca grę z przyjaciółmi i zapis stanów gry w chmurze pomiędzy różnymi urządzeniami. Xbox Music i Video pozwala na strumieniowanie plików audio i wideo między urządzeniami Microsoftu. Wraz z nadejściem nowej generacji konsoli pojawi się Cloud TV dla Xboxa. Nawet poczciwy Windows przenosi się do chmury. Od wejścia ósemki mamy możliwość wykorzystania konta online, a Windows Blue ma rozszerzyć opcje synchronizacji.
Wydaje się jednak, że najlepszą pozycję ma Google. Nie dość, że ma bardzo popularne usługi, jak Gmail, Google Drive, YouTube, czy blogger, to jeszcze rzuca wyzwanie Microsoftowi własnym pakietem biurowym – Google Doc. Są jeszcze aplikacje Chrome Web Store.
Dla użytkowników urządzeń marki Apple najlepszą opcją pozostanie iCloud. Synchronizacja kontaktów, dokumentów, aplikacji, kart i zakładek z Safari, książek z iBookstore, strumieniowanie muzyki z iTunes czy backup systemu to tylko część możliwości chmury Apple'a. Game Center zapewniający dostęp do opcji multiplayer uzupełnia ekosystem.
Samsung, największy producent słuchawek z Androidem, który niedługo zadebiutuje z Tizenem, również oferuje własną chmurę – S Cloud. Możemy się spodziewać, że Koreańczycy będą promować swoje rozwiązania również w integracji z własnymi telewizorami SmartTV.
Nawet dystrybucje GNU/Linux zbliżają się do chmury. Canonical oferuje Ubuntu One nie tylko dla własnego systemu, ale również dla Windowsa, Mac OS X, iOS i Androida. Na razie zapewnia „tylko” hosting plików, strumieniowanie muzyki i synchronizację kontaktów, jednak wraz z premierą Ubuntu Touch możemy się spodziewać większych możliwości. Co ciekawe, popularny Steam może stać się główną platformą dla graczy na GNU/Linux. Zagwarantuje możliwości zbliżone do Xbox Live.
Jeśli nie chcemy się ograniczać do usług tylko jednego producenta, możemy wykorzystać niezależnych dostawców usług, takich jak Dropbox, Box, Deezer, Grooveshark, Spotify, WiMP. Niedawno Twitter ogłosił wprowadzenie własnej chmury z muzyką (#music).
Lista robi wrażenie, a - co ważne - będzie stale uzupełniana. Jednak niezależnie od wyboru dostawcy usług pozostają zastrzeżenia dotyczące prywatności. Kosztem wygody przenosimy często cenne i wrażliwe dane na obce serwery. Niestety, korzystanie z usług w chmurze wiąże się z zaufaniem dostawcom usług.
Granie w chmurze
Szczególnie duże nadzieje wiążę z usługą GaaS (Gaming as a Service). Granie w chmurze jest dostępne od paru lat, jednak na razie pozostawia wiele do życzenia. Jednym z największych problemów pozostają duże opóźnienia.
OnLive Desktop Overview
OnLive zapewnia dostęp w chmurze do środowiska Windows (wraz z Adobe Flash) dla iPada i tabletów z Androidem. Jest również dostarczycielem usług strumieniowania gier dla komputerów PC/Mac, telewizji i tabletów, a w przyszłości również konsoli OUYA. OnLive to również usługi związane z rozgrywką multiplayer, m.in. wbudowany VoIP, jednak krytykowany właśnie ze względu na duże opóźnienia.
Podobną usługę oferuje Gaikai. Pozwala ona na strumieniowanie gier na „każde” urządzenie podłączone do Internetu. Poniżej widać działanie systemu wraz z Samsung smartTV. Firmę niedawno wykupiło Sony, które wykorzysta technologię w nadchodzącym PlayStation 4.
E3 Expo 2012 - Samsung Smart TV Cloud Gaming Powered by Gaikai and Nvidia
Nvidia też zaprezentowała własne rozwiązanie, które wyeliminuje największe wady grania w chmurze. Na tegorocznym CES w Las Vegas Amerykanie przedstawili GRID Cloud – serwery z GPU i oprogramowanie zoptymalizowane pod kątem GaaS. Nvidia twierdzi, że opóźnienia zostały zminimalizowane do stopnia umożliwiającego bezstresową grę w gry zręcznościowe. Konkurenci Nvidii nie pozostają w tyle. AMD zapowiedziało podobne rozwiązanie dla kart Radeon Sky.
Granie w chmurze jest bardzo ciekawą opcją dla osób, które nie mają drogich urządzeń. Dzięki wykorzystaniu zasady cienkiego klienta można strumieniować dowolną grę na najwyższych ustawieniach graficznych, wykorzystując bardzo tanie urządzenia. Jedynym wymogiem pozostaje stabilne połączenie z Internetem.
Systemy w chmurach
Ich najlepszym przedstawicielem jest Chrome OS - system stworzony przez Google'a, przeznaczony dla netbooków. Możemy z niego korzystać od paru lat. Wiele osób przekreśliło już Chrome OS, uznając go za porażkę firmy z Mountain View. Jednak moim zdaniem nie powinniśmy go lekceważyć.
Przede wszystkim system znacznie wyprzedził swój czas. Dopiero najbliższe lata mogą przynieść tego typu rozwiązaniom popularność. W momencie gdy konkurencja zechce wejść na rynek, Google będzie już dysponował systemem znacznie dojrzalszym i bardziej dopracowanym - Chrome OS z każdą kolejną wersją jest coraz bardziej użyteczny i wygodny.
Od pewnego czasu Chrome OS obsługuje aplikacje offline, co znacznie zwiększyło jego możliwości. Poza tym wraz z zakupem Chromebooka klient otrzymuje 100 GB na Google Drive. Chociaż system powstał z myślą o komputerach „numer 2”, wielu osobom wystarcza do codziennego użytkowania. Zachęca szczególnie niska cena urządzeń (nie licząc Pixel).
Najgroźniejszym rywalem Chrome OS może stać się inny produkt Google'a - Android. Obecne tablety mają możliwości podobne do netbooków. Podobna funkcjonalność urządzeń stawia Google'a w dość dziwnej sytuacji.
Przez wiele lat Google traktował Androida nie jako właściwy produkt, ale bardziej jako platformę do promocji własnych rozwiązań. Dział zajmujący się rozwojem zielonego systemu jest (był?) odseparowany od reszty firmy – jego pracownicy mieli nawet oddzielną kawiarenkę. Co więcej, można było odnieść wrażenie, że to właśnie Chrome OS jako rewolucyjna usługa w chmurze miała być systemem, na który gigant liczy najbardziej. Rzeczywistość jednak zmusiła Google'a do rewizji swojej polityki.
Niedawno wiceprezes działu Chrome OS, Sundar Pichai, przejął prowadzenie zespołu Androida. Nie można jednak liczyć na połączenie systemów. Google na pewno nie zrezygnuje z systemu, który jest dominującą siłą na smartfonach. Można oczekiwać, że utrzyma się podział: Android – telefony i tablety, Chrome OS – netbooki. Pozostaje pytanie, dlaczego mielibyśmy kupić Chromebooka, skoro podobne możliwości ma tablet z drugim systemem Google'a.
Przyszłość pokaże, jak gigant rozwiąże tę kwestię. Zwłaszcza że wraz z nowymi systemami mobilnymi, które zapewniają wsparcie dla aplikacji webowych, do Androida będą musiały zostać wprowadzone podobne mechanizmy. Z drugiej strony teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, aby Chrome OS pozwalał na uruchamianie aplikacji Androida (poprzez wirtualną maszynę na serwerach Google'a).
Inne podejście ma JoliCloud. Francuzi w przeciwieństwie do Google'a nie ograniczają swojego systemu do wybranych komputerów. Dzięki temu JoliOS ma być aktywny na 2 milionach urządzeń na całym świecie. Do JoliOS mam przyjazny stosunek, ponieważ jestem z nim związany od wersji beta.
Z systemu można korzystać bezpośrednio z poziomu przeglądarki, ale jest to też środowisko Jolicloud Desktop Environment dla Ubuntu. Zaletą JoliOS jest integracja z większością usług w chmurze m.in. Facebook, YouTube, Google Drive, Skydrive, Ubuntu One, Dropbox, Box, Flickr, Instagram, SoundCloud. System może pełnić funkcję managera i launchera wielu usług, dlatego warto go wypróbować.
Facebook OS?
A jeśli Facebook chciałby przygotować własny system operacyjny? W zeszłym roku pojawiły się plotki, jakoby firma Zuckerberga miała kupić Operę i wydać smartfona opartego na swoim systemie. Informacje się nie potwierdziły, ale takie działanie nie jest niemożliwe.
Facebook jest siłą samą w sobie. Ma ogromną liczbę aktywnych użytkowników, sprawnie rozwijającą się platformę aplikacji oraz reklam. Niedawno współpraca z HTC zaowocowała modelem HTC First, na którym debiutował Facebook Home.
To właśnie nowy launcher dla Androida może być furtką do opracowania dedykowanego systemu. Facebook może wykorzystać tę okazję do przetestowania i ulepszenia autorskiego interfejsu. Jeśli Home zdobędzie popularność, Zuckerberg mógłby zechcieć wprowadzić własny system – zyskałby na tym choćby monopol na wyświetlanie reklam na części urządzeń.
W przyszłości przekonamy się, czy będzie to możliwe, jednak warto pamiętać o takiej ewentualności.
Świat w chmurze
Przetwarzanie w chmurze jest promowane przez „wielkich tego świata" i prawdopodobnie stanie się naszą przyszłością, czy tego chcemy czy nie. Dla producentów oznacza to zmianę modelu oferowania usług: zamiast sprzedaży gry pobieranie opłaty w postaci abonamentu. Chmura ogranicza również piractwo i pozwala na łatwiejsze monitorowanie aktywności użytkowników. Ci ostatni muszą pamiętać, że wygoda zarządzania danymi na wielu urządzeniach może doprowadzić do utraty kontroli nad własnymi informacjami.
Jest wiele dziedzin, w których przetwarzanie w chmurze nie zastąpi aplikacji natywnych. Stały dostęp do Internetu również ogranicza użycie tego modelu. Jednak chmura może stanowić świetne uzupełnienie natywnego ekosystemu. Dobrze dobrane usługi mogą nie tylko ułatwić korzystanie z własnych zasobów (dokumentów, aplikacji, muzyki czy filmów) czy zmniejszyć koszty związane z zakupem urządzenia i ułatwić migrację między systemami. Nowe i stare systemy operacyjne będą walczyć o dostarczenie jak najlepszych usług w chmurze, co wyjdzie na dobre przede wszystkim klientom. (@rhazenbrid)