Niska cena nie wszędzie czyni cuda. Xiaomi zamyka jedyny salon w Wielkiej Brytanii
Londyński Mi Store nie utrzymał się nawet przez 1,5 roku.
Xiaomi oficjalnie wkroczyło na polski rynek latem 2016. Powiedzieć, że Polacy pokochali tę markę, to nie powiedzieć nic.
Przez 3,5 roku Xiaomi otworzyło w naszym kraju 16 salonów oraz 30 małych punktów sprzedaży. Przy czym radzę się do tych liczb nie przywiązywać, bo Chińczycy mają takie tempo, że dane mogą się zdezaktualizować, zanim skończę pisać ten tekst. Aktualizacja: 4 minuty po publikacji tekstu dostaliśmy informację, że 14 marca Xiaomi otworzy nowy salon w Bielsku-Białej.
Jak wynika z raportu IDC, w trzecim kwartale 2019 przeszło 16 proc. dostarczonych do naszego kraju smartfonów ma na obudowie logo Xiaomi. Chyba nie było jeszcze marki, której popularność rosłaby tak szybko.
Może się wydawać, że oferta obejmująca produkty o dobrym stosunku jakości do ceny to uniwersalny klucz do sukcesu. Tymczasem...
Xiaomi zamyka swój jedyny salon w Wielkiej Brytanii
Podczas gdy w Polsce Xiaomi otwiera nowe sklepy częściej niż Amerykanin z nadwagą kolejne paczki chipsów, w UK firmie nie udało się utrzymać przy życiu jednego salonu.
Drzwi do londyńskiego Mi Store'a zostały otwarte w listopadzie 2018. Przez blisko 1,5 roku nie tylko nie powstały kolejne, ale i ten jedyny doczekał się likwidacji. Jakże kontrastuje to z sytuacją w Polsce.
Xiaomi nie znika jednak z brytyjskiego rynku całkowicie. W oficjalnym oświadczenie firma zapewnia, że jej produkty wciąż można będzie kupić online.
Xiaomi w Polsce i Wielkiej Brytanii w liczbach
Serwis StatCounter analizuje ruch na wybranych witrynach internetowych i na tej podstawie szacuje popularność urządzeń, marek i systemów operacyjnych na poszczególnych rynkach. Postanowiłem porównać sytuację w Polsce i Wielkiej Brytanii.
Statystyki za luty 2020 nad Wisłą wyglądają tak:
... a w UK tak:
Ze wspomnianych danych wynika, że w Polsce smartfonu Xiaomi używa 1 osoba na 10. W UK 1 osoba na 100. W Wielkiej Brytanii prawdopodobieństwo spotkania kogoś z telefonem Xiaomi jest 10-krotnie niższe, a z iPhone'em 10-krotnie wyższe niż u nas.
A jak wygląda udział Xiaomi w innych krajach? Niemcy - 2,78 proc. Francja - 5,8 proc. Norwegia - 1,38 proc. Szwecja - 2,94 proc. Czarnogóra - 11,92 proc. Białoruś - 29,12 proc. Nietrudno dostrzec tu pewnej zależności...
To wszystko zdaje się prowadzić do przykrego wniosku, że Xiaomi ma problemy z podjęciem walki z Apple'em, Samsungiem czy Huaweiem, gdy ma przed sobą klienta, który nie dba o cenę.