Nokia Lumia 1020, czyli z deszczu pod rynnę [Podróż w czasie]
Dziś przypomnimy sobie drugą próbę zrewolucjonizowania mobilnej fotografii przez Nokię.
03.06.2019 | aktual.: 03.06.2019 15:09
Na początku 2012 roku światło dzienne ujrzała Nokia 808 PureView, która ustawiła fotograficzną poprzeczkę na niespotykanym dotąd poziomie. Opracowany przez Nokię aparat przez długie lata był dla konkurencji niedoścignionym wzorem.
Był tylko jeden problem. Nokia 808 PureView trafiła do sklepów w czasie, gdy rynek był już zdominowany przez systemy iOS i Android, które gonił najmłodszy z całej trójki Windows Phone. Finowie postawili natomiast na umierającego Symbiana, przez co Nokia 808 PureView była pod wieloma względami przestarzała już w dniu premiery. Na nic zdał się unowocześniony interfejs, jeśli użytkownikom brakowało wielu popularnych gier i aplikacji.
Sprawa była tym bardziej absurdalna, że długo przed premierą fotograficznego kombajnu, Nokia zaczęła romansować z Microsoftem, wprowadzając swój pierwszy telefon z Windows Phone'em jesienią 2011; kilka miesięcy przed debiutem modelu 808 PureView. Było więc wówczas jasne, że to z mobilnymi okienkami Finowie wiążą swoją przyszłość.
Nie dziwi więc, że Nokia czym prędzej wzięła się za przygotowywanie następcy "osiemset ósemki". Tym razem działającego pod kontrolą platformy Microsoftu.
Nokia Lumia 1020 miała aparat PureView i Windows Phone'a
Huczna premiera następcy miała miejsce w lipcu 2013 roku, czyli niespełna 1,5 roku po debiucie poprzednika.
Pierwsze skrzypce grał oczywiście aparat PureView, który łączył:
- matrycę 41 Mpix o rozmiarze 2/3 cala;
- optykę Carl Zeiss o jasności f/2,2;
- optyczną stabilizację obrazu;
- ksenonową lampę błyskową.
Co ciekawe, zastosowany sensor - mimo niezmienionej rozdzielczości - był fizycznie mniejszy niż ten w modelu 808, co przekładało się na mniejsze piksele. Nokia przekonywała jednak, że rekompensuje to jaśniejszy obiektyw oraz optyczna stabilizacja obrazu.
Od strony programowej Nokia dodała od siebie zaawansowaną aplikację fotograficzną Lumia Camera z wygodnym trybem profesjonalnym oraz funkcję ReFocus, pozwalającą zmienić punkt ostrości już po zrobieniu zdjęcia.
Smartfon zapisywał jednocześnie dwa zdjęcia: jedno 38 Mpix i jedno 5 Mpix. Większe zdjęcie pozwalało cieszyć się bogactwem szczegółów i możliwością kadrowania bez wyraźnego spadku jakości. Mniejsze natomiast było łatwiejsze w udostępnianiu oraz wykorzystywało oversampling, dzięki czemu cechowało się mniejszą ilością szumu.
Dzięki wysokiej rozdzielczości, telefon pozwalał na korzystanie z 3-krotnego zoomu cyfrowego bez zauważalnego spadku jakości. Ciekawym rozwiązaniem był zoom wsteczny. Już po zrobieniu zdjęcia można było cofnąć efekt przybliżenia, uzyskując pełny kadr.
Użytkownicy Lumii 1020 mogli też nagrywać wideo z dźwiękiem stereo oraz dokupić do niej specjalną nakładkę Camera Grip, która poprawiała uchwyt i miała fizyczny spust migawki, dodatkowy akumulator oraz wejście na statyw.
W dzisiejszych czasach Lumię 1020 można by więc nazwać smartfonem modułowym.
Specyfikacja nie była wyśrubowana
Plastikowa obudowa telefonu, oprócz aparatu, skrywała:
- 4,5-calowy ekran AMOLED o rozdzielczości 1280 x 768 pikseli (332 ppi);
- Snapdragona S4 Plus (2 x 1,5 GHz);
- 2 GB RAM-u;
- 32 GB pamięci wewnętrznej;
- niewymienną baterię 2000 mAh.
W tamtym okresie standardem wśród flagowców były już 5-calowe ekrany FullHD i mocniejsze, 4-rdzeniowe układy. A Lumia 1020 kosztowała tyle, co najlepsze flagowce - 2899 zł.
Co prawda Windows Phone był mniej zasobożerny niż Android, więc na komfort pracy nie można było narzekać, ale aparatowi o gigantycznej rozdzielczości brakowało nieco mocy. Dość wspomnieć, że zapisanie jednej fotki 38 Mpix trwało ponad 4 sekundy.
Jak dziś wiemy, Nokia po raz drugi postawiła na złego konia
Lumia 1020 była smartfonem, który miał naprawić popełniony 1,5 roku wcześniej błąd związany z wyborem systemu operacyjnego. Jak na ironię, Nokia wpadła z deszczu pod rynnę. Windows Phone okazał się jeszcze większym niewypałem niż Symbian.
Mimo iż kilka tygodni po premierze Lumii 1020 dział mobilny Nokii został przejęty przez Microsoft, nawet Amerykanie zdawali się rozumieć, że połączenie imponującego aparatu z ich systemem operacyjnym nie ma sensu. Następca tego telefonu, znany jako Nokia McLaren, został anulowany zanim trafił na rynek.
P.S. Przynajmniej Nokia 1020 zostawiła po sobie jedną z najzabawniejszych reklam ostatniej dekady.