Nokia N9 - zabawy na cmentarzu
Nokia N9 powinna być sprzedawana w sklepach IKEA. Jest solidna, prosta i elegancka. Pewnie trafiłaby na półki szwedzkiego marketu, gdyby nie to, że ma fiński, a nie szwedzki paszport i że do jej wykonania trzeba czegoś więcej niż wiertarki, sterty desek i fabryki z blachy falistej gdzieś na obrzeżach cywilizacji.
06.04.2012 | aktual.: 06.04.2012 12:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy pierwszy raz wziąłem N9 do ręki, od razu wiedziałem, że się polubimy. Ba, zapowiadało się na eksplozję miłości. Pewien niesmak wzbudzało jedynie to, że moja ukochana jest - jak by to powiedzieć - martwa. Dla niektórych to pewnie nie problem, dla mnie - owszem.
To naprawdę głupie uczucie inwestować w telefon, który jest skazany na zagładę. Co prawda Nokia zapowiada wsparcie dla MeeGo do 2015 roku, a więc do czasu, gdy model N9 będzie już tak archaiczny jak obecnie, nie przymierzając, Nokia 6310. Pojawiające się co pewien czas łatki i poprawki są trochę jak systemy podtrzymywania życia.
Jestem pełen szacunku dla wszystkich, którzy dołożyli choć linijkę kodu do systemu MeeGo. To niespotykanie elegancki i wyrafinowany system. Mateusz szczegółowo go opisał, ja mogę jedynie dodać, że łączy on najlepsze cechy szarej dostojności iOS z efektami graficznymi Androida i designem Windows Phone.
Nokia dopilnowała wszystkiego, od pulsującego logo fińskiego producenta podczas uruchamiania telefonu zaczynając, na oryginalnych aktywnych ikonach kończąc. Całość jest nieco zbyt szara i smutna, ale w końcu to telefon balansujący na cienkiej granicy życia i śmierci. Nie oczekujmy zatem ferii barw.
Ergonomia to kolejny mocny punkt MeeGo. Obsługa za pomocą gestów wynosi zarządzanie telefonem na zupełnie inny poziom intuicyjności. Pytam więc: dlaczego nikt nie kontynuuje dzieła Nokii? Co prawda RIM zaimplementował podobną filozofię w najnowszej odsłonie swojego systemu, jednak gesty wykonywane kciukiem sprawdzają się najlepiej podczas użytkowaniu telefonu, a nie trzymania oburącz tabletu, poczekajmy zatem na pierwsze komórki RIM z systemem BBX.
Każdy element systemu został idealnie dopasowany do palca, jedynie chwilowe przycięcia zdarzające się podczas pracy na N9 mogą irytować. Być może kolejne edycje systemu coś w tej materii zmienią. Wypada mieć taką nadzieję, obecnie bowiem wygląda na to, że większość zasobów drzemie spokojnie pod obudową N9 i ani myśli angażować się w pracę jej systemu.
I tak oto dochodzę do najmocniejszego punktu Nokii N9, którym są... aplikacje. Może wydać się to nieco dziwne, biorąc pod uwagę, że liczba dostępnych dla N9 programów jest porównywalna z liczbą aplikacji przyjmowanych każdej godziny do App Store. Jednak w przypadku N9 nie liczba, ale jakość ma znaczenie. Nokia włożyła wiele wysiłku, by N9, wychodząc na świat, miała wszystko, co noworodek mieć powinien.
Zacznijmy od doskonale spisującej się nawigacji offline, dodajmy do tego zintegrowane aplikacje do obsługi Facebooka, Twittera, Gtalka, Skype, klawiaturę Swype z obsługą języka polskiego, aplikację pogodową, czytnik RSS wyświetlający newsy na ekranie blokady, zintegrowaną wyszukiwarkę zasobów telefonu czy niezłą przeglądarkę internetową, a otrzymamy system niemal kompletny.
Jeśli potrzebujemy czegoś więcej, warto zerknąć do sklepu Nokii - można się miło zaskoczyć. Trudno zrozumieć, co kieruje deweloperami piszącymi na tę platformę, która najpewniej już wyzionęła ducha, ale faktem jest, że nowych programów powoli przybywa.
Przeszukując wirtualne półki sklepu Nokii, można natknąć się na takie perełki, jak aplikacje Onetu, TVN24 czy iplę, przeglądarki Opery i Mozilli, słowniki, port Foursquare czy programy obsługujące Dropboxa. Zaskakuje odsetek wartościowych programów w stosunku do wszystkich aplikacji, jakimi może się poszczycić Nokia. Jeśli jednak lubicie pograć w najnowsze tytuły, sięgnijcie raczej po tańszy telefon z Androidem, bo z Nokią N9 nie zaszalejecie.
Podczas próby przejścia przez próg komórkowego XXI wieku Nokia uderzyła głową w futrynę, postradała zmysły i zamiast kontynuować pracę nad tak obiecującym systemem, jakim jest MeeGo, i linią produktów zapoczątkowaną przez model N9, chwyciła za gęsie pióro i podpisała cyrograf z Microsoftem.
Trudno krytykować tę decyzję, w końcu każdy chce spokojnego jutra zamiast niepewnej przyszłości na trudnym rynku smartfonów, ale wystarczy wziąć do ręki N9, by zrozumieć mój żal. Telefon jest piękny i bardzo, bardzo martwy. Nie zmieni tego fakt, że wciąż powstają nowe aplikacje, które z niezrozumiałych dla mnie przyczyn deweloperzy stale dodają do sklepu Nokii. Jest to tak pocieszające jak żart na stypie, stypie, na której w roli głównej występuje Nokia N9.