Nubia Z11 Max to prawdziwy multimedialny kombajn - test i recenzja
Nubia Z11 Max to telefon promowany przez Cristiano Ronaldo. Trafił on do moich rąk ponad miesiąc temu, więc testujemy go jako pierwsi w Polsce. Przez długi czas używałem go jako swojego głównego telefonu; dokładnie sprawdziłem, jak działa i czy warto go kupić. Zapraszam na recenzję.
16.02.2017 | aktual.: 16.02.2017 13:07
Niezły stosunek jakości do ceny, o ile telefon sprowadzi się z Chin
Specyfikacja plasuje nowy phablet Nubii poniżej flagowej półki. Jednocześnie zaliczenie Nubii Z11 Max do kategorii średniaków mogłoby być lekko krzywdzące. Procesor Snapdragon 652 to bardzo dobry układ, a 4 GB pamięci operacyjnej są obecnie standardem wśród smartfonów premium.
Ekran został wykonany w technologii AMOLED i ma rozdzielczość 1080p. Aparaty mają rozdzielczość 16 i 8 Mpix, co również napawa optymizmem. Urządzenie nie jest oficjalnie dostępne na naszym rynku, ale na AliExpress można je zdobyć w cenie około 1100 zł.
Na aukcjach europejskich jest trochę drożej; tam ceny Nubii oscylują w granicach 1700-1800 zł. Patrząc na samą specyfikację, można dojść do wniosku, że Maxa opłaca się kupić jedynie na rodzimym, azjatyckim rynku. W Polsce za 1900 zł można nabyć chociażby mocniejszego OnePlusa 3T.
Jakość wykonania Nubii Z11 Max jest bardzo dobra, ale nie perfekcyjna
Ekran Nubii Z11 Max ma przekątną o długości 6 cali. Mimo stosunkowo cienkich ramek wokół niego, urządzenie jest bardzo duże. Świetnie nada się więc do gier i multimediów, ale ciężko obsłużyć je jedną ręką. To oczywiście kwestia osobistych preferencji, ale o ile rozmiar Galaxy Note’a jest dla mnie do przyjęcia, o tyle nie mógłbym na co dzień korzystać z telefonu o rozmiarach Nubii Z11 Max.
Tyle o rozmiarze. Przód smartfona pokrywa zaoblone na krawędziach szkło Gorilla Glass 3. Nad ekranem znajdziemy głośniczek, przedni aparat oraz tradycyjny zestaw czujników. Pod ekranem producent umieścił przyciski funkcyjne. Fajnie, że nie zajmują one miejsca na wyświetlaczu. Z drugiej jednak strony, przestrzeń pod ekranem jest większa niż przestrzeń nad ekranem, co czyni przód telefonu niesymetrycznym. Szkoda, że nie udało się zmieścić przycisków na ramce o tej samej szerokości.
Po obróceniu smartfona naszym oczom ukaże się całkiem ładnie zaprojektowany metalowy tył. Na górze znajdziemy dwa okręgi. Obiektyw aparatu ma czerwoną obwódkę, która ładnie komponuje się zarówno ze złotą, jak i szarą obudową. Niżej został umiejscowiony czytnik linii papilarnych, który spełnia swoje zadanie perfekcyjnie. Precyzyjnie odczytuje on odcisk palca i odblokowuje smartfon bardzo szybko.
Pomiędzy obiektywem a skanerem znalazło się miejsce dla dwutonowej diody doświetlającej. Dopełnieniem kompozycji jest logo Nubii umieszczone na dole. Pod względem wizualnym smartfon może się podobać.
Obudowa sprawia porządne wrażenie, a konstrukcja jest bardzo sztywna. Jeśli miałbym się jednak do czegoś przyczepić, to byłyby to przyciski. Nie są osadzone idealnie i lekko latają na boki. Podobnie sprawa wygląda z tacką na kartę SIM. Jak urządzenie leży w dłoni? Jedyną właściwą odpowiedzią przy obudowie o takich rozmiarach jest - słabo.
Kończąc część o designie, trzeba jeszcze wspomnieć o tym, że złącze, w jakie została wyposażona Nubia Z11 Max, to USB-C, i o tym, że złącze słuchawkowe zostało umieszczone na górnej krawędzi smartfona.
Zadowalająca wydajność
Sercem smartfona jest układ Qualcomma - Snapdragon 652. Jest to jednostka z wyższej-średniej półki wydajnościowej. Oferuje cztery wydajne rdzenie Cortex A72 oraz cztery energooszczędne Cortex A53. Procesor graficzny to z kolei Adreno 510. Jednostkę obliczeniową wspomagają kości pamięci RAM o pojemności 4 GB.
Wyniki benchmarków
Jak sprawuje się taki zestaw w praktyce? Zaskakująco dobrze. Jest to zasługa zarówno podzespołów, jak i dobrej optymalizacji nakładki Nubia UI. Aplikacje uruchamiają się bardzo szybko, a animacje są idealnie płynne. Nic się nie przycina, nic nie laguje Jednym słowem - wszystko działa tak jak powinno.
Równie dobrze smartfon gospodaruje pamięcią RAM. Przełączanie się między aplikacjami działa sprawnie, a praca na podzielonym ekranie jest zaskakująco satysfakcjonująca (więcej w części o oprogramowaniu).
Nubia Z11 Max nieźle radzi sobie również w grach. Spadków płynności nie uświadczyłem nawet w najbardziej wymagających produkcjach. Pewnie gdyby urządzenie miało ekran 2K, nie mógłbym tego o nim powiedzieć, no ale widocznie inżynierowie Nubii wiedzieli co robią, pakując do urządzenia ekran 1080p zamiast 1440p.
Idealna jest również kultura pracy. Smartfon zawsze był chłodny - nawet po dłuższych sesjach z wymagającymi grami. Jest to zapewne zasługa bardzo dużej powierzchni odprowadzania ciepła. Tak czy siak - wydajność telefonu w połączeniu z ogromnym ekranem czyni go wprost idealną przenośną konsolą do gier.
Nubia Z11 Max ma niezły wyświetlacz Super AMOLED
Zastosowany ekran został wykonany w technologii Super AMOLED i jest produkowany przez Samsung Display. Ma 6-calową przekątną i rozdzielczość 1920 x 1080 pikseli. Czerń jest oczywiście idealna, a kontrast - świetny.
Producent chwali się 100-procentowym pokryciem palety barw NTSC. I rzeczywiście, do nasycenia kolorów nie mogę się przyczepić. Tak samo zresztą jak do kątów widoczności oraz jasności maksymalnej i minimalnej. Wszystkie te parametry sprawiają, że wyświetlacz ten można zaliczyć do naprawdę udanych. Dodatkowo, jeśli nie pasuje nam jego temperatura barwowa, można ją dostosować w ustawieniach systemu.
Jest jednak jedna rzecz, która powoduje, że panel ten nie może bezpośrednio konkurować z ekranami flagowych samsungów. Nie wierzę, że to piszę, ale tym parametrem jest jego rozdzielczość. O ile przy mniejszych przekątnych i matrycach IPS, Full HD jest w zupełności wystarczające, o tyle w tym przypadku można by już oczekiwać rozdzielczości 2K. Dlaczego?
Ogromna przekątna to pierwszy powód. Warto jednak zwrócić również uwagę na technologię, w jakiej został wykonany wyświetlacz - PenTile. Specyficzny układ wykazuje się gorszą ostrością, gdy porównamy go bezpośrednio z panelami IPS o takim samym zagęszczeniu pikseli. Te dwie rzeczy powodują, że o ile przy codziennym użytkowaniu, Nubia Z11 Max ma ostry wyświetlacz, o tyle przy bezpośrednim jej porównaniu na przykład do ekranu nowszych galaxy note’ów, widać już wyraźną różnicę.
Aparat daje radę, ale tylko w dobrym świetle
Główny aparat ma matrycę Sony IMX298 o rozdzielczości 16 Mpix. Współpracuje ona z obiektywem o jasności f/2,0, autofocusem opartym na detekcji fazy (PDAF) oraz dwutonową diodą doświetlającą. W teorii mamy więc całkiem przyzwoity zestaw. Jak jest w praktyce?
Zdjęcia w dobrych warunkach oświetleniowych
W dobrym oświetleniu jest nieźle. Zdjęcia są szczegółowe i mają odpowiedni zakres dynamiczny. Przyczepić się można natomiast do odwzorowania kolorów. Wyglądają one dobrze jedynie na ekranie AMOLED. Po zgraniu fotek na komputer, okazuje się, że barwy są nieco sprane. Moim zdaniem, algorytmy mogłyby nieco bardziej podbijać nasycenie kolorów, ale to kwestia osobistych preferencji.
Zdjęcia nocne
Automatyka działa sprawnie. Balans bieli jest świetnie dobierany niezależnie od warunków oświetleniowych. Trochę inaczej sprawa wygląda z autofocusem. System ustawiania ostrości bywa kapryśny. O ile wykryje on, że należy zmienić ostrość, to zazwyczaj zrobi to bardzo szybko. Problem w tym, że nie zawsze sprawnie potrafi on zdecydować, czy zacząć działać czy nie. Szczególnie widoczne jest to przy słabszych warunkach oświetleniowych. Odczuwalny jest brak wsparcia systemem laserowym.
Po zmroku automatyka daje od siebie za dużo. Algorytmy zbyt mocno ingerują w surowy obrazek, czyniąc go mniej szczegółowym. Wszystko oczywiście po to, aby wyeliminować ze zdjęcia cyfrowy szum. No i rzeczywiście jest go bardzo mało, ale gdy zbliżymy wybrany fragment zdjęcia, ujrzymy totalnie rozmazane i zmiękczone tekstury. Chociaż fakt faktem, jeśli nigdy nie kadrujecie zdjęć i oglądacie je na niewielkim ekranie - nocne fotki będą wyglądały świetnie.
A przynajmniej te wykonane, gdy w kadrze jest jednak trochę światła (np. centrum miasta, liczne latarnie uliczne). To, jakie zdjęcia Nubia Z11 Max robi w skrajnie słabych warunkach oświetleniowych, to natomiast ponury żart. Wiele tańszych budżetowców radzą sobie w takich warunkach lepiej.
Przednia kamerka jest niezła, chociaż ma tendencję do robienia zbyt jasnych zdjęć. Jakość nagrań wideo jest dobra. Brakuje tutaj optycznej stabilizacji obrazu (cyfrowa jest kiepska). Nie zabrakło natomiast nagrywania w 4K oraz 1080p w 60 klatkach na sekundę.
Kilka słów o fotograficznym oprogramowaniu
Interfejs aparatu jest mocno iPhone’owy. Tryby zmienia się, muskając palcem w prawo lub w lewo. Wśród nich znalazł się między innymi tryb slow motion, time lapse, panoramiczny oraz ręczny. Ten ostatni umożliwia manualne ustawianie czasu naświetlania, czułości ISO, balansu bieli oraz punktu ostrości.
Warto zwrócić również uwagę na tryb HDR, który działa wprost wyśmienicie. Nubia Z11 Max naprawdę dobrze łączy dane z wielu zdjęć, znacząco poszerzając zakres tonalny finalnej fotografii.
Oprócz wyżej wymienionych trybów, które są raczej mało oryginalne i oferuje je większość producentów, znalazło się kilka rzadszych funkcji. Mamy na przykład kilka wariantów trybu wielokrotnej ekspozycji oraz liczne tryby nocne. Tak jak w aparatach Huaweia, możemy uwiecznić na fotografii rozmazane światła samochodów, trajektorię poruszania się różnych obiektów czy rysunki świetlne. Bardzo fajnie prezentuje się również tryb klonowania, którego efekty działania widzicie poniżej.
Za oprogramowanie foto należą się więc Nubii szczere gratulacje. Nie tylko jest ono szybkie i intuicyjne, ale również oferuje ciekawe dodatki fotograficzne, których nie uświadczymy u konkurencji.
Przeciętny głośnik
Dźwięk wytwarzany przez wbudowany głośnik ma co prawda trochę objętości, ale jego charakter jest ostry i agresywny. Maksymalna głośność jest całkiem imponująca, ale basów nie generuje on praktycznie w ogóle. Rezultat jest więc taki, że uszy są bombardowane wysokimi tonami, co zachęca do zredukowania głośności. W klasyce i jazzie da się wsłuchać w poszczególne instrumenty, jednak gdy dojdą do tego bębny, muzyka zamienia się w hałas. Przy oglądaniu filmów i graniu w gry głośnik spełni swoje zadanie. No chyba, że go zasłonimy, a o to nietrudno.
Głośność i jakość dźwięku przekazywanego na słuchawki jest wystarczająca. Żadnych zastrzeżeń nie mam również co do głośniczka do rozmów. Słyszałem rozmówców dobrze. Oni mnie również.
Lekka nakładka w dziwnym języku
Smartfon działa na Androidzie 6.0 Marshmallow przykrytym nakładką Nubia UI. Jest to całkiem fajny duet. Nakładka jest lekka i świetnie zoptymalizowana. Przypomina ona pod wieloma względami system iOS. Nie mamy tutaj na przykład osobnego app drawera. Wszystkie aplikacje znajdziemy więc na ekranie głównym smartfona.
Tak samo jak na iPhone’ach, gdy muśniemy palcem w dół, naszym oczom ukaże się uniwersalna wyszukiwarka, pozwalająca na znalezienie interesujących nas aplikacji, kontaktów oraz innych treści zawartych na urządzeniu lub w internecie. Pojawią się tam również sugerowane aplikacje.
Niestety pozytywne wrażenie z użytkowania telefonu psuje język nakładki. Niby jest ona spolszczona, ale tylko częściowo. Trzeba się więc przyzwyczaić do tego, że w niektórych miejscach systemu napisy będą polskie, a w niektórych - angielskie.
Ciekawe funkcje software’owe
Ekran Nubii Z11 Max jest ogromny. Głupio by więc było, gdyby producent zaprzepaścił cały potencjał jaki wynika z tak dużej przekątnej. Na szczęście tak się w tym przypadku nie stało. ZTE proponuje nam tryb dzielonego ekranu, który działa po prostu świetnie.
Uruchamiamy go poprzez przeciągnięcie palcem w górę od dolnej krawędzi ekranu. Wtedy pojawiają nam się dwa okna. Każde z nich wyświetla osobny ekran główny smartfona ze wszystkimi widżetami i ikonami. Nie ma tutaj żadnych ograniczeń. Można korzystać z nich tak, jakby korzystało się z dwóch całkowicie osobnych smartfonów. Możliwe jest nawet równoczesne uruchomienie dwóch różnych gier, które, o dziwo, w ogóle nie będą się przez to zacinać.
Tryb dzielonego ekranu działa na Nubii idealnie płynnie w każdej sytuacji. Celowo próbowałem jak najbardziej obciążyć oba okna, ale nie udało mi się niczego “zepsuć”. Nie muszę chyba dodawać, że można obsługiwać w ten sposób urządzenie zarówno w orientacji pionowej, jak i poziomej. Możliwy jest także nierównomierny podział ekranu. Genialnie.
Kolejną kwestią są gesty. Jest ich tutaj mnóstwo. Przytoczę te, które uważam za ciekawe i przydatne:
- Muskając trzema palcami w prawo lub w lewo, można przełączać się między otwartymi w tle aplikacjami.
- Przytrzymując palec na prawej krawędzi, można włączyć tryb szybkiego przeskakiwania do innych ekranów. Gdy jest ich bardzo dużo, można jednym muśnięciem przejść od pierwszego do ostatniego. To powinien mieć każdy smartfon.
- Muskając palcem na krawędzi w górę lub w dół, można szybko przeskakiwać między dwoma różnymi aplikacjami.
- Dwukrotne muśnięcie bocznej krawędzi zamyka wszystkie otwarte w tle aplikacje.
- Dwukrotne tapnięcie lewej krawędzi powraca do poprzedniego ekranu.
- Równoczesne przesuwanie palców po obu bocznych krawędziach reguluje jasność ekranu. Świetna opcja.
Wszystkie wyżej opisane gesty możecie zobaczyć na poniższym wideo.
Nubia Z11 Max - wybrane gesty
Nakładka Nubia UI oferuje również bardzo rozbudowane możliwości przechwytywania ekranu. Gdy dłużej przytrzymamy przyciski odpowiedzialne za robienie screenshotów, otworzy się menu, w którym możemy wybrać jego kształt, utworzyć długi zrzut (na przykład cała konwersacja w komunikatorze) lub też zacząć przechwytywać ekran w formie wideo (przydatne przy tworzeniu poradników lub nagrań z gier).
Opisany wyżej tryb Super Screenshot można również uruchomić przytrzymaniem palca na czytniku linii papilarnych, jednak ja tą opcję szybko dezaktywowałem. Bardzo łatwo bowiem o przypadkową aktywację.
Niezła bateria
Smartfon został wyposażony w baterię o pojemności 4000 mAh. Biorąc pod uwagę rozmiary telefonu, wydaje się to być rozsądną wartością. Zazwyczaj telefon bez większych problemów wytrzymywał mi dwie doby.
Potwierdzają to również dane zebrane przez aplikację AccuBattery. Na podstawie 7 dni użytkowania wyliczyła ona, że średni czas włączonego ekranu wynosił w moim przypadku niecałe 8 godzin. Czas zwykłego korzystania to natomiast około 50 godzin, co świetnie pokrywa się z moimi obserwacjami.
Producent chwali się, że Nubia Z11 Max ma funkcję szybkiego ładowania. Niestety, w praktyce nie wygląda to już tak różowo. Naładowanie ogniwa do pełna zajmuje prawie 3 godziny.
Podsumowanie
Nubia Z11 Max to smartfon dla wybranych. Jeśli szukacie urządzenia “do wszystkiego”, nie zawracajcie sobie nim głowy. Jego grupą docelową są osoby szukające multimedialnego kombajnu lub mobilnej konsoli do gier. Jeśli chodzi o takie zastosowania, ciężko mi wskazać w tej cenie lepszą propozycję.
Urządzenie jest świetnie wykonane, ma bardzo dobry ekran AMOLED i niezłe możliwości fotograficzne. Jego wydajność zasługuje na pochwałę, a oprogramowanie wielokrotnie pozytywnie mnie zaskoczyło. Nie tylko płynnością działania, ale również licznymi gestami ułatwiającymi nawigację po interfejsie oraz genialnym trybem dzielonego ekranu.
Jeśli więc niestraszny wam ponglishowy interfejs, marna ergonomia i ogromne rozmiary urządzenia, Nubia Z11 Max może okazać się propozycją godną polecenia.
- Świetna jakość wykonania
- Bardzo dobry ekran AMOLED
- Bogate możliwości fotograficzne
- Dobra wydajność i kultura pracy
- Genialny tryb dzielonego ekranu
- Obsługa ciekawych gestów
- Szybki czytnik linii papilarnych
- Niezły czas pracy na baterii
- Słaba ergonomia
- Niska jakość zdjęć po zmroku
- Kapryśny autofocus
- Marny głośnik
- Źle spolszczony interfejs
- Zbyt wysoka cena w Europie