Oferta OnePlusa robi się coraz dziwniejsza. A będzie jeszcze gorzej

Producent smartfonów z najbardziej przejrzystą ofertą na rynku jest na dobrej drodze, by stać się firmą z najbardziej skomplikowaną ofertą na rynku.

OnePlus 10 Pro
OnePlus 10 Pro
Miron Nurski

02.06.2022 | aktual.: 02.06.2022 18:24

Rok 2022 chińska marka zaczęła od wprowadzenia do sprzedaży smartfonu OnePlus 10 Pro. Już samo to było zagraniem nietypowym, bo po raz pierwszy w historii wariantowi Pro nie towarzyszy model nie-Pro.

Kilka miesięcy później do oferty dołączył OnePlus 10R (na niektórych rynkach znany również jako OnePlus Ace, żeby nie było zbyt przejrzyście). Dotychczasowa nomenklatura tej marki wskazywałaby na to, że OnePlus 10R jest uboższą wersją OnePlusa 10 - telefonu, który nie istnieje.

Przede wszystkim patrząc na nazwy należałoby sądzić, że OnePlus 10R jest gorszy od OnePlusa 10 Pro. I pod wieloma względami jest, ale przebija go szybkością ładowania - 150 W wobec 80 W we flagowcu to ogromna przebitka.

Nadążacie? To pora skomplikować sprawę jeszcze bardziej.

Nadchodzi OnePlus 10T

Literą T firma zwykła oznaczać udoskonalone wersje flagowców, które trafiają na rynek jakieś pół roku po pierwowzorach. OnePlus 10T nie może być jednak udoskonaloną wersją OnePlusa 10, bo OnePlus 10 nie istnieje.

A - według Maksa Jambora z serwisu AllAboutSamsung - właśnie tak będzie się nazywał kolejny i jedyny topowy smartfon OnePlusa w tym roku, który jeszcze nie trafił na rynek.

Oznaczenie T każe przypuszczać, że producent sięgnie po najwydajniejszy dostępny czip, czyli najpewniej Snapdragona 8+ Gen 1.

Jeśli tak się stanie, seria 10 będzie obejmować modele:

  • 10R - najtańszy smartfon z najwolniejszym czipem, ale najszybszym ładowaniem;
  • 10T - środkowy model z najwydajniejszym czipem;
  • 10 Pro - flagowy model z nie najwydajniejszym czipem i nie najszybszym ładowaniem.
OnePlus 10R nawet wygląda zupełnie inaczej niż 10 Pro
OnePlus 10R nawet wygląda zupełnie inaczej niż 10 Pro

Brak modelu, który miałby jednoznacznie najbardziej wyśrubowane wyposażenie, może być sporym minusem dla zagorzałych fanów OnePlusa, których przecież nie brakuje.

Co się stało z OnePlusem?

Niemal dekadę temu OnePlus miał najbardziej przejrzystą ofertę na rynku, bo zaczął od wprowadzania na rynek jednego telefonu rocznie.

Z czasem firma zwiększyła częstotliwość wydawniczą do dwóch flagowców rocznie - pół roku po topowym modelu wprowadzony był udoskonalony wariant T.

Kilka lat później OnePlus zaczął się bawić w warianty flagowców, ale i wówczas oferta pozostawała logiczna. Wiadomo było, że OnePlus 7T jest lepszy niż 7, a 7T Pro lepszy niż 7 Pro.

Ostatnio Chińczycy jadą jednak po bandzie. Zamieszanie w serii flagowców to dopiero początek zamieszania, bo cuda dzieją się też w średniopółkowej serii Nord. Tylko w ciągu ostatnich kilku miesięcy do oferty trafiły takie modele jak OnePlus Nord 2, OnePlus Nord CE 2, OnePlus Nord 2T czy OnePlus Nord CE 2 Lite, z których każdy jest tak naprawdę zupełnie innym smartfonem.

Można się tylko domyślać, że duża w tym zasługa integracji z OPPO. Odkąd obie firmy jawnie współdzielą bazę projektów, mało który smartfon OnePlusa budowany jest od podstaw z myślą o konkretnej linii produktowej. A to sprawia, że oferta staje się nieprzejrzysta i nielogiczna, a poszczególnych reprezentantów serii łączy niewiele więcej niż nazwa.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)