Okej, zaklejacie kamerki w laptopach. A w telefonach?
Prywatność jest jednym z najgorętszych tematów 2019 roku. Ludzie różnie do niej podchodzą - jedni paranoicznie o nią dbają, inni się nią nie przejmują. O ile w przypadku smartfonów często się mówi o niebezpiecznych programach, tak rzadziej o samej kamerce.
22.12.2019 | aktual.: 23.12.2019 16:14
Znam osoby, które zaklejają kamerę internetową w laptopach. Sam to zresztą kiedyś robiłem. Istnieją nawet specjalne akcesoria przeznaczone do tego typu.
O ile temat zakrywania komputerowych aparatów jest dosyć znany, o tyle w przypadku telefonów jest totalną rzadkością.
Nasuwa się pytanie: po co?
Odpowiedź jest w zasadzie prosta - żeby nikt nas nie podglądał. Odsłonięte oczka aparatów ułatwiają śledzenie poczynań użytkowników. Grono aplikacji żąda wielu uprawnień, nawet jeśli teoretycznie nie są im do niczego potrzebne. Bo na co prostej grze dostęp do lokalizacji albo do kamery?
Przypomnę tutaj wątek z vivo NEX-em. Innowacyjny smartfon wyposażony był w bezramkowy ekran i wysuwaną kamerkę. Użytkownicy donosili, że aparat potrafił wysunąć się w najmniej oczekiwanych momentach. Zastanawiające, prawda?
Wprawdzie odpowiednie akcesoria istnieją, ale...
...się nie sprzedają.
W internecie możemy kupić specjalne zasuwki do zasłaniania obiektywów przednich i tylnych aparatów. Pierwszy przykład z polskiego podwórka:
Jak widać, w Polsce zaślepki schodzą w śladowych ilościach. Może lepiej będzie na za granicą? Znalazłem podobne akcesorium na Aliexpress. Można je nakleić nie tylko na telefon, ale także na tablet czy komputer przenośny.
Ile sztuk zeszło? Całe 69 od początku trwania aukcji. W porównaniu do Allegro wydaje się to sporo, ale mówimy przecież o jednym z największych serwisów e-commerce na świecie. Tam produkty potrafią sprzedawać się w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Kilkadziesiąt sztuk to zatem mizerny wynik.
W ofercie są także zasuwki na oczko tylnego aparatu, jednak one też nie grzeszą popularnością. Kupiono tylko 26 sztuk.
Ludzie mają to gdzieś
Jak widać, użytkownicy nie są zainteresowani taką formą ochrony prywatności - po części ze względów praktycznych, po części z braku celu.
Zapytałem dziesięciu znajomych o to, co myślą o zasłanianiu aparatu w smartfonie. Żadna z osób nie czuła nigdy takiej potrzeby. Dwie z nich zaklejają tylko kamerkę w notebooku, mówiąc, że "laptop to dla nich maks".
Czy ktokolwiek słyszał o zasłanianiu kamery w telefonie? Tak. Jedna osoba. Tak się chronili jej znajomi z manią prześladowania.
Wychodzi na to, że większość ludzi nie postrzega soczewki w telefonie jako niebezpieczeństwa. Poza tym naklejanie czegokolwiek na telefon jest dla nich zwyczajnie niewygodne.
Zasłanianie aparatu w smartfonie - troska o prywatność czy nadgorliwość?
Jak widać, o zakrywaniu aparatu w telefonie się praktycznie nie słyszy. Ciężko spotkać kogoś, kto chroniłby tak prywatność. Takie rozwiązanie jest za to popularne w w klubach. Ochrona zabezpiecza w ten sposób organizatora i samych bywalców przed rozchodzeniem się po sieci "dantejskich scen" czy zdjęć, które mogłyby uchodzić za kompromitujące.
Dotarła do mnie też historia od "znajomego znajomego" o kimś, kto przez przypadek uruchomił wideokonferencję tuż po wzięciu prysznica. Takie sytuacje się zdarzają - tak często, jak zdarza się, że ktoś z nas skreśli szóstkę w totka.
Póki co zaklejanie obiektywów w telefonie pozostaje w niszy. W tym miejscu zacytuję słowa mojej koleżanki, które idealnie przedstawiają podejście ludzi do tematu:
Zasłaniacie aparaty w swoich telefonach? A może spotkaliście się z czymś takim wśród swoich znajomych? Dajcie znać w komentarzach. Ciekaw jestem, czy macie w tej kwestii jakieś doświadczenia.