Nieoszlifowany diament. Test OnePlusa 9 Pro
OnePlus 9 Pro zachwyca detalami, ale wykłada się na podstawach
28.05.2021 | aktual.: 22.04.2022 17:11
OnePlus 9 Pro startuje z poziomu 4299 zł za wersję 8/128 GB. To spora kwota jak na firmę, której smarfony były do niedawna nazywane zabójcami flagowców. Czy jest warty tej ceny? Sprawdźmy.
OnePlus 9 Pro ma aparat, który naprawdę daje radę
Lokomotywą marketingową tego modelu jest zaprojektowany we współpracy z Hasselbladem aparat złożony z:
- aparatu głównego 48 Mpix (Sony IMX789) o wielkości 1/1,43 cala z przysłoną f/1,8 i optyczną stabilizacją obrazu;
- aparatu 50 Mpix (Sony IMX766) o wielkości 1/1,56 cala z ultraszerokokątnym obiektywem Freeform o jasności f/2,2;
- aparatu 8 Mpix z teleobiektywem 3,3x o jasności f/2,4 i optyczną stabilizacją obrazu;
- aparatu 2 Mpix z sensorem monochromatycznym do portretów.
Hasselblad - oprócz użyczenia swojego logo na obudowie - miał odpowiadać za kalibrację kolorów. Jak na ironię OnePlus 9 Pro po wyjęciu z pudełka miał kompletnie skopany balans bieli, przez co generował totalnie różne barwy nawet na dwóch zdjęciach z rzędu zrobionych w tym samym miejscu. Dwie z kilku aktualizacji oprogramowania obiecywały poprawę i obietnica została dotrzymana.
Po kilku uaktualnieniach aparat OnePlusa 9 Pro dołącza do fotograficznej czołówki najlepszych smartfonów. Niezależnie od warunków oświetleniowych, potrafi wygenerować fotki, które są ostre, bardzo dynamiczne i mają niewielką ilość szumu. Smartfon radzi sobie doskonale nawet w głębokiej ciemności, co wciąż niewiele telefonów potrafi.
[url=https://mega.nz/folder/QRZgELhY#MOOX_M-2-w-4vIZeLGVKXA]Zobacz zdjęcia w pełnej rozdzielczości[/url]
Trzeba jednak podkreślić, że w po zmroku dobrą jakość zdjęć zapewnia dopiero tryb nocny. Bez niego fotki wychodzą często poruszone lub/i zaszumione.
Ponadprzeciętnie dobry jest aparat z obiektywem ultraszerokokątnym
Dodatkowy aparat także ma wielką matrycę i dobrą optykę, co przekłada się na wyjątkowo porównywalny poziom jakości zdjęć. Niezależnie, czy mowa o dniu...
... czy nocy.
Ten aparat ma też małą odległość ostrzenia, co w połączeniu z wysokiej jakości matrycą czyni z OnePlusa 9 Pro jeden z najlepszych aparatów do zdjęć makro.
Miło, że ultraszeroki kąt - skądinąd bardzo praktyczny - nie został potraktowany po macoszemu.
Zoom OnePlusa 9 Pro jest natomiast taki sobie
Smartfon ma teleobiektyw generujący 3,3-krotne przybliżenie optyczne. W połączeniu z niską rozdzielczością (8 Mpix) nie daje to jakiegoś niebywałego pola do popisu.
W teorii obraz można przybliżyć hybrydowo nawet 30-krotnie, ale realnie - w zależności od scenariusza - użyteczność zoomu mieści się w granicy 5-10x. Nie jest źle, ale do rekordu daleko, bo przecież na rynku są już smartfony generujące 5- czy nawet 10-krotne przybliżenie optyczne. Podobny teleobiektyw do tego z OnePlusa 9 Pro można znaleźć w niemal dwukrotnie tańszym Samsungu Galaxy S20 FE.
Dodatkowo aparat zoomem cechuje się wyraźnie gorszą jakością zdjęć niż 2 pozostałe.
OnePlus 9 Pro ma spore możliwości wideo
Między trzema ogniskowymi można się płynnie przełączać także podczas nagrywania, choć jest to funkcja zarezerwowana dla rozdzielczości 1080p.
OnePlus 9 Pro: przykładowe wideo
Świetna jest funkcja rejestrowania filmów 4K w 120 kl./s. To coś pięknego, że można nagrać telefonem wideo, wyciąć podczas obróbki 1/4 kadru, spowolnić obraz 4-krotnie i uzyskać film, który wciąż wygląda dobrze.
Pod względem samej jakości filmów jest OK, choć ewidentnie jest to telefon skrojony bardziej pod fotografowanie niż filmowanie.
Przyczepić mogę się aplikacji aparatu
Fotograficznej apce brakuje trochę szlifów, przez co jest mało intuicyjna.
Przykładowo przycisk spustu migawki jest pomarańczowy. Bierze się to z tego, że klawisz o takim kolorze jest ikoniczny dla aparatów Hasselblad, ale w świecie smartfonów nie zdaje to egzaminu. Zazwyczaj kolorem białym i czerwonym sygnalizowane są tryby foto i wideo. Na OnePlusie 9 Pro oba wyglądają bardzo podobnie, w efekcie notorycznie zaczynam robić zdjęcia z intencją nagrania filmu.
Dość nielogiczne zachowuje się też tryb nocny. Po zrobieniu zdjęcia interfejs zastyga na kilka sekund, a elementy interfejsu stają się nieklikalne. Kręcące się kółko postępu nie daje żadnej informacji na temat tego, jak długo trzeba będzie czekać na możliwość zrobienia kolejnej fotki. Konkurencyjne smartfony w takim momencie "mielą" zdjęcia w tle i nie blokują interfejsu.
Są to detale, ale jednak psują trochę odbiór całości. Choć w ogólnym rozrachunku OnePlus 9 Pro ma bardzo dobry aparat, który nie daje powodów do wstydu.
Wyświetlacz OnePlusa 9 Pro jest znakomity i genialnie wykorzystany
AMOLED, 6,7 cala, rozdzielczość 1440p i zmienna częstotliwość odświeżania w zakresie 1–120 Hz. Użyty ekran jest z najwyższej półki i to widać na pierwszy rzut oka, bo jakość obrazu jest po prostu doskonała. Kropka.
To też telefon z chyba najlepiej wykorzystaną 120-hercową matrycą. OnePlus położył duży nacisk na optymalizację oprogramowania pod kątem wydajności, dzięki czemu wysoka płynność animacji jest utrzymywana przez cały czas, nawet pod dużym obciążeniem.
OnePlus 9 Pro potrafi nawet nagrywać filmy 4K w 120 kl./s i te faktycznie odtwarzane są w wysokim klatkażu. Większość smartfonów z automatu generuje obraz slow-motion, ale tutaj producent postawił na ultrapłynność.
Smartfon ma też opcjonalną funkcję upłynniania wszystkich odtwarzanych materiałów wideo (również tych z zewnętrznych aplikacji jak YouTube czy Netflix), która dorabia w locie brakujące klatki. Działa to tak jak powinno.
Po włączeniu wszystkich bajerów OnePlus 9 Pro potrafi zapewnić ciągłą, uzależniającą płynność. Od animacji w interfejsie, przez wymagające gry, aż po proste filmiki na YouTubie.
Wyświetlacz zintegrowany jest z czytnikiem linii papilarnych, do którego nie mam żadnych zastrzeżeń. Działa skutecznie i ponadprzeciętnie szybko.
Są i bardzo dobre głośniki stereo
Jakość i głębia dźwięku są porównywalne z flagowymi samsungami. Głośniki grają głośno i klarownie, a brzmienie jest bogate.
Jedynie pod względem mięsistości nie jest to najwyższa możliwa półka, bo niskie tony mogłyby być trochę lepiej zarysowane.
Wygląd i jakość wykonania? Jest dobrze
Flagowiec OnePlusa jest smukły i lekki, a wszystkie elementy są doskonale spasowane. Czuć, że to produkt premium. Tym razem OnePlus nie oszczędzał na certyfikatach, bo jest nawet IP68 świadczące o odporności na pył i wodę.
Przyjemność korzystania z OnePlusa 9 Pro potęguje rewelacyjny silnik wibracyjny, który daje miłe w dotyku i intuicyjne informacje zwrotne.
Niezmiennie w przypadku tej marki wisienką na torcie jest ulokowany na obudowie suwak powiadomień, który pozwala przełączać się między trybem cichym, głośnym i wibracjami.
Lekkim rozczarowaniem jest użycie nie najnowszego już szkła Gorilla Glass 5 z tyłu i przodu. Nawet o 800 zł tańszy Xiaomi Mi 11 ma ekran chroniony dużo wytrzymalszą wersją Victus.
Wygląd? Kwestia gustu, ale mi bardzo się podoba. OnePlus 9 Pro to ładny, elegancki smartfon.
Projektanci zdecydowali się jednak na dość nietypowy zabieg. Tył obudowy ma gradientowe wykończenie, płynnie przechodzące od matu u góry do lustrzanego odbicia na dole. Efekt? Górna część obudowy nie brudzi się prawie wcale, a na dolną wystarczy krzywo spojrzeć, by pokryła się smugami.
Wydajność OnePlusa 9 Pro to klasa sama w sobie
Do tego aspektu producent zawsze przywiązywał sporą wagę i znów odrobił zadanie domowe. OnePlus 9 Pro to Sonic the Hedgehog wśród smartfonów.
Wrażenie szybkości jest dodatkowo wzmacniane przez przyspieszone animacje, za którymi smartfon jednak bez problemu nadąża, sprawnie rysując wszystkie elementy interfejsu. Jak wspomniałem wcześniej, potencjał mocy jest w pełni wykorzystywany przez 120-hercowy wyświetlacz.
Wymagające gry? Bułka z masłem. Montaż filmów 4K? Szybki i bardzo komfortowy. Choć pod dużym obciążeniem smartfon lubi się nagrzać.
Bodaj największą orką jest dla OnePlusa 9 Pro nagrywanie 8K, gdy smartfon po kilku minutach lubi wyłączyć apkę aparatu, wyświetlając komunikat o zbyt wysokiej temperaturze. Co jednak ciekawe, takiego problemu nie sprawia nagrywanie 4K w 120/kl./s, w teorii równie zasobożerne.
Tak czy inaczej, to jeden z najszybszych smartfonów jakie można obecnie znaleźć w sklepach.
Dużo frajdy z użytkowania daje też oprogramowanie OxygenOS. To taki czysty Android na sterydach, ze sporą dawką funkcji personalizacyjnych. Można dostosować nawet takie detale jak animacja towarzysząca korzystaniu ze skanera odcisków palców.
OnePlus 9 Pro ma przeciętną baterię
Z baterią OnePlusa 9 Pro jest ciężka sprawa. Przy standardowej konfiguracji i niezbyt wymagającym użytkowaniu (internet, muzyka, YouTube, rozmowy telefoniczne) itp. można wyciągnąć przyzwoite 6 godzin na ekranie w ciągu doby.
Problem w tym, że OnePlus 9 Pro to telefon stworzony do katowania, a wówczas zaczynają się schody. Np. sama funkcja upłynniania wideo drastycznie przyspiesza zużycie energii, w efekcie czego bateria topnieje w oczach.
To nie jest telefon, który kupuje się do przeglądania Facebooka, więc realnie trzeba się nastawić na jego codzienne ładowanie.
Na szczęście samo ładowanie OnePlusa 9 Pro jest piekielnie szybko
Dzięki 65-watowemu ładowaniu Warp Charge 65T wykręciłem takie wyniki:
- 5 minut - 1-23 proc.
- 10 minut - 1-44 proc.
- 15 minut - 1-63 proc.
- 20 minut - 1-78 proc.
- 25 minut - 1- 91 proc.
- 30 minut - 1-98 proc.
- 32 minuty - 1-100 proc.
Pełna bateria w pół godziny to mistrzostwo świata i okolic. Trzeba jednak odnotować, że z uwagi na autorską technologię OnePlusa, szybkie ładowanie wymaga użycia nie tylko konkretnego zasilacza, ale i przewodu. Oba elementy są jednak dołożone do zestawu.
Co najciekawsze, można się uzbroić w specjalną ładowarkę indukcyjną, która pozwala napełnić baterię OnePlusa 9 Pro bezprzewodowo w ok. 45 minut. Większość smartfonów ładuje się dłużej po kablu.
Ładowanie zwrotne jest za to mało użyteczne
Lubię ładować zegarek i słuchawki telefonem, więc obecność tej funkcji mnie ucieszyła, ale OnePlus zmarnotrawił jej potencjał. Otóż ładowanie zwrotne nie działa, gdy telefon jest podpięty do ładowarki, co jest absurdem.
Dla mnie zabija to prawie cały sens tej funkcji. Cenię sobie możliwość jednoczesnego ładowania telefonu i akcesorium z użyciem jednego kabla i jednego gniazdka. W tym przypadku i tak trzeba ładować oba urządzenia osobno, więc korzyść z tego niewielka.
Niestety OnePlus 9 Pro ma sporą listę wad
OnePlus 9 Pro ma masę niedoróbek, których spodziewałbym się bardziej po budżetowcu firmy krzak niż drogim smartfonie producenta aspirującego do miana marki premium.
Weźmy np. zasięg Wi-Fi. Gdy jestem w sypialni w pobliżu routera, internet śmiga aż miło, wykręcając nawet lepszy transfer niż Galaxy Note 20 Ultra, którego używam na co dzień.
Wystarczy jednak, że przejdę kilka metrów do kuchni, by transfer drastycznie spadł, a internet stał się praktycznie nieużywalny. A najgorsze jest to, że w takiej sytuacji wskaźnik na pasku stanu wciąż bezczelnie wskazuje pełny zasięg.
Jest to strasznie irytujące. Wychodzę z mieszkania, sięgam po telefon, by wysłać wiadomość lub kupić bilet, a internet nie działa, bo OnePlus 9 Pro wciąż łączy się z Wi-Fi, z którego nie potrafi wycisnąć nawet garstki bajtów. Pal licho, gdyby w takich sytuacjach smartfon sprawnie przełączał się na sieć LTE, ale tego nie robi. Problem słabego zasięgu nie został w żaden sposób rozwiązany.
W sposób nieprzystający do flagowca działa też Bluetooth. Wprawdzie połączenie ze smartwatchem utrzymywane jest stabilnie w całym mieszkaniu, ale już ze słuchawkami (Galaxy Buds Pro) jest problem. Gdy spaceruję w pobliżu ruchliwej ulicy, raz na kilka minut pojawiają się krótkie, aczkolwiek wkurzające zakłócenia. Dotychczas żaden telefon nie sprawiał mi takich problemów.
No i te niedoróbki w oprogramowaniu. W ciągu miesiąca OnePlus 9 Pro kilkakrotnie zawiesił mi się podczas uruchamiania aparatu z poziomu ekranu blokady. Czasem zamiera na kilka sekund, innym razem wykrzacza się całkowicie i wymaga restartu. Jedynym rozwiązaniem problemu, które znalazłem, jest... nieuruchamianie aparatu z poziomu ekranu blokady.
Któregoś dnia nagrałem sobie film. Był trochę za długi, więc przyciąłem go używając wbudowanego edytora wideo, wyeksportowałem i uzyskałem w ten sposób plik, którego "nie można odtworzyć".
Wspomniałem wcześniej o funkcji upłynniania odtwarzanego wideo. Gdy raz ją włączyłem, nie mogę jej wyłączyć. Od tamtej pory liczba klatek na sekundę jest zwiększana we wszystkich oglądanych przeze mnie filmach, co nie zawsze jest pożądanym efektem, bo kinowe hity zazwyczaj świadomie nagrywane są w 24 kl./s dla uzyskania charakterystycznego efektu.
Leży też kosmetyka. Np. po ustawieniu motywu ciemnego, wirtualne przełączniki i suwaki robią się czarne, przez co stają się kompletnie niewidoczne.
Źle się czuję kopiąc leżącego, ale nie mogę nie wspominać o takich aspektach jak występujące gdzieniegdzie kulawe tłumaczenie. Np. fotograficzny efekt tilt-shift w aparacie stał się "korekcją perspektywy", co jest określeniem mocno dezorientującym.
Czy to wszystko uniemożliwia korzystanie z telefonu? Aż tak źle nie jest. Niemniej takie wszechobecne niedoróbki sprawiają, że OnePlusowi 9 Pro zwyczajnie ciężko zaufać. A w tej klasie cenowej trudno to zaakceptować.
OnePlus 9 Pro: czy warto go kupić?
Mam ogromny problem z oceną tego telefonu. Skłamałbym, gdybym napisał, że korzysta mi się z niego źle. Wręcz przeciwnie - to dobrze zaprojektowany, piekielnie szybki sprzęt. Gdy mam pod ręką kilka smartfonów, z przyjemnością sięgam właśnie po OnePlusa 9 Pro. W dodatku uzbrojony jest w naprawdę solidny aparat.
Miałem nadzieję, że dzięki aktualizacjom oprogramowania większość problemów, o których planowałem napisać, szybko stanie się nieaktualna. Od rynkowej premiery minęły już jednak prawie 2 miesiące, a tak się nie stało.
OnePlus 9 Pro to nieoszlifowany diament. Ale przecież to właśnie szlifowanie zamienia diament w wartościowy brylant. I tu pojawia się pytanie - dlaczego w ogóle OnePlus 9 Pro jest tak drogi?
Robienie telefonów na pół gwizdka miało uzasadnienie 7 lat temu, gdy oneplusy były wyceniane na połowę ceny flagowców. Użytkownik godził się na kompromisy, ale za relatywnie niewielką kwotę dostawał specyfikację, dzięki której gierki nie klatkowały. Czasy się jednak zmieniły i dziś dobry telefon - zwłaszcza taki za ponad 4000 zł - powinien być czymś więcej niż sumą użytych podzespołów. A OnePlus 9 Pro w zasadzie nie jest.
OnePlus wskoczył na segment okupowany dotychczas przez Apple'a i Samsunga, co ciężko uzasadnić. Marka jest zbyt młoda i zbyt mało rozpoznawalna, by producent mógł liczyć sobie za nią ekstra. Sprzęt sam w sobie w mojej ocenie się nie broni, bo konkurencyjne telefony z dobrą specyfikacją (choćby Xiaomi Mi 11) można kupić znacznie taniej. Solidny ekosystem? Brak. Dodatkowo nie widzę tu troski o elementy niewidoczne na papierze, jak stabilność oprogramowania czy zasięg.
Więc - jakkolwiek przyjemny w użytkowaniu OnePlus 9 Pro by nie był - ciężko polecić go komuś, kto nie jest fanem marki lub/i oprogramowania OxygenOS. Patrząc bowiem na całokształt, jest zwyczajnie za drogi.
Zobacz również: