Peekababe w końcu w App Store!
Wyobraźcie sobie, że są w App Store takie aplikacje, które proces autoryzacji przechodziły kilkakrotnie. Zasadniczo Apple nie lubi aplikacji erotycznych i wszelkie próby „przemycenia” golizny traktuje z buta. Czasami jednak po solidnym kopniaku potrafi przeprosić i w końcu wpuszcza produkt do kanału dystrybucyjnego. Ostatnim przykładem takiej praktyki jest Peekababe.
Wyobraźcie sobie, że są w App Store takie aplikacje, które proces autoryzacji przechodziły kilkakrotnie. Zasadniczo Apple nie lubi aplikacji erotycznych i wszelkie próby „przemycenia” golizny traktuje z buta. Czasami jednak po solidnym kopniaku potrafi przeprosić i w końcu wpuszcza produkt do kanału dystrybucyjnego. Ostatnim przykładem takiej praktyki jest Peekababe.
Panowie z firmy Sookie Solutions z pewnością byli zaskoczeni gdy Apple nie wyraził zgodny na publikacje Peekababe w App Store. Wysłana na początku kwietnia aplikacja została uznana przez firmę z Cupertino za kontent erotyczny. Sprawa była o tyle dziwna, że niemal bliźniaczo podobne Bikini Blast Apple dwa miesiące wcześniej opublikował bez szemrania. Producenci nie poddali się jednak. Wspierani przez prasę wywalczyli w końcu „zielone światło” dla Peekababe.
Sama aplikacja jest bardzo prostą przeglądarką zdjęć z seksownymi modelkami. Z malutkim jednak dodatkiem. Po wczytaniu dowolnego obrazka gracz może palcem ściągnąć ubranie z modelki odkrywając w ten sposób jej bieliznę. Następnie w ramach nagrody tak roznegliżowaną dziewoję można ustawić jako tapetę w telefonie. Ot i cała filozofia. Oczywiście nie ma mowy tutaj o pornografii. Dziewczyny zawsze są ubrane w bieliznę, odkrywając tylko to co wolno pokazać.
Zgodnie z zapowiedziami twórcy planują kolejny update aplikacji o następne dziewczyny. W kolejce ponoć czeka już kobieta krowa (cokolwiek to oznacza) oraz seksowna pielęgniarka. Jeśli kręcą was ładne kobiety na telefonach to przygotujcie 79 euro centów, tyle bowiem trzeba zapłacić za Peekababe.