Plantronics BackBeat Sense - test słuchawek

Jeśli nie słyszeliście nigdy o firmie Plantronics, to pewnie wrzucicie ją do jednego worka z Mantą i Pentagramem a nie Sennheiserem i Parrotem. Niesłusznie.

Plantronics BackBeat Sense - test słuchawek
Jan Blinstrub

16.11.2015 | aktual.: 18.11.2015 13:20

Firma ma nazwę, która na polskim rynku kojarzy się z koszmarkami takimi jak Pieczywex czy Kababix, jakich na fali zachwytu wszystkim co zachodnie powstawało mnóstwo w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku. Tymczasem Plantronics to szanowany amerykański producent słuchawek, który działa od 1961 roku.

Firma próbuje przebić się ze swoimi produktami do polskiego odbiorcy, ale nie ma łatwego zadania. Pal licho nazwę - konkurencja w tym segmencie jest ogromna, a ceny słuchawek Plantronics są dość wysokie. Jeśli jednak możecie pozwolić sobie na wydanie 700 zł i zależy wam na funkcjonalnych słuchawkach i dobrze zrobionych słuchawkach, możecie wziąć je pod uwagę. Na przykład model BackBeat Sense, który testuję od kilku tygodni.

Jakość wykonania

Jakość wykonania Sense i użyte materiały odpowiadają cenie. Pałąk zrobiony jest z metalowej taśmy a mocowanie nauszników wykonano z dobrej jakości tworzywa.

Obraz

Poduszki oraz opierająca się na głowie taśma są wykończone pianką termoelastyczną pokrytą sztuczną skórą.

Przyciski sterujące umieszczone są po zewnętrznej stronie nauszników. Pierścień wokół obudowy lewej słuchawki jest ruchomy i służy do regulacji głośności
Przyciski sterujące umieszczone są po zewnętrznej stronie nauszników. Pierścień wokół obudowy lewej słuchawki jest ruchomy i służy do regulacji głośności

Po zewnętrznej stronie obu nauszników umieszczone są przyciski. Na lewym są play, w przód i w tył oraz wygodny pierścień do regulacji głośności. Na prawym przycisk do odbierania połączeń.

Ergonomia i funkcje

  • Backbeat Sense są jednymi z bardziej funkcjonalnych słuchawek z jakich korzystałem. Są lekkie (140 gramów) i mają miękkie pianki. Można używać ich przez wiele godzin nie odczuwając dyskomfortu.
  • Błyskawicznie parują się ze źródłem dźwięku. Od razu po włączeniu miły kobiecy głos mówi: phone one connected. Łączenie nie trwa nawet kilku sekund.
  • Można powiązać je z dwoma urządzeniami. W biurze można więc słuchać muzyki z laptopa i równocześnie odbierać połączenia telefoniczne.
  • Zasięg Bluetooth jest bardzo duży. Producent chwali się, że dochodzi do 100 metrów. Możliwe, ale tylko na otwartej przestrzeni. Swobodnie jednak można chodzić w słuchawkach po dość dużym domu zostawiając telefon na stoliku w salonie.
  • Na lewej słuchawce umieszczony jest przycisk, który wycisza muzykę i włącza mikrofon. Wszystko po to, by można było rozmawiać bez zdejmowania słuchawek z głowy. Realnie jest to jednak mało użyteczny bajer.
  • Zdjęcie słuchawek z głowy automatycznie wycisza muzykę. Funkcja ta zwykle działa poprawnie, ale zdarza się, że słuchawki założone na szyję zaczynają grać.
  • Za pośrednictwem aplikacji Find MyHeadset można zlokalizować słuchawki. Jeśli słuchawki są włączone i w zasięgu Bluetooth można wymusić, by zaczęły wydawać dość głośny dźwięk. Jeśli są wyłączone, można sprawdzić na mapce, gdzie były używane po raz ostatni.
  • Wszystkie przyciski zostały rozmieszczone w taki sposób, że do sterowania można się przyzwyczaić niemal od razu.
  • Bateria wystarcza na** ok. 10 godzin ciągłego odtwarzania muzyki.**

Funkcje i ergonomię słuchawek Plantronics BackBeat Sense oceniam na piątkę. A co z jakością dźwięku?

Jakość dźwięku

Obraz

Jest dobrze, ale nie rewelacyjnie. Słuchawki mają dość zrównoważone brzmienie i grają neutralnie. Nie jest to raczej sprzęt dla bass-headów, co nie znaczy jednak, że niskie tony rozczarowują. Po prostu nie jest ich tak dużo, jak życzyliby sobie amatorzy solidnego łupania.

Testując Sense nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że Plantronicsowi zależało na stworzeniu słuchawek uniwersalnych. Takich, które mogą towarzyszyć właścicielowi niemal cały czas i służyć zarówno do słuchania muzyki, jak i radia czy rozmawiania przez telefon. Uniwersalność wymusiła pewne kompromisy w sferze brzmienia. Są one jednak do zaakceptowania, o ile słuchający nie ma bardzo mocno wyśrubowanych wymagań.

BackBeat Sense działają bezprzewodowo (Bluetooth 4.0 + aptX Low latency), ale można do nich podłączyć dołączony w zestawie, gruby i solidny kabel. Robiąc to delikatnie poprawia się brzmienie, ale kosztem sterowania (przyciski na słuchawkach przestają działać).Poza tym ani LG G4, ani Nexus 5x, nie miały wystarczającej mocy, by BackBeat Sense mogły zagrać głośno i soczyście. Kabel należy traktować jako wsparcie w sytuacjach, gdy rozładuje się bateria.

Największą wadą Plantronics BackBeat Sense jest izolacja. Poduszki nie zakrywają uszu i nie wygłuszają skutecznie dźwięków z zewnątrz. W komunikacji miejskiej musiałem podkręcać głośność, żeby wszystko dobrze słyszeć. Nie jest to ani zdrowe, ani komfortowe. Zresztą konstrukcja słuchawek jest taka, że nie tylko wpuszcza dźwięki z zewnątrz, ale także wypuszcza je na zewnątrz. Siłą rzeczy słuchałem więc muzyki razem z osobami, które były blisko mnie. Rozumiem, że producent nie chciał zastosować dużych nausznych muszli, ale mógł wykorzystać aktywne tłumienie szumów.

Podsumowanie

Plantronics BackBeat Sense to wygodne, starannie wykonane i funkcjonalne słuchawki, które całkiem nieźle grają. Pod względem ergonomii i możliwości to jeden z lepszych modeli, jakich używałem. Również brzmienie jest przyjemne, choć zdecydowanie nie jest to model audiofilski. BackBeat Sesne to wielozadaniowe słuchawki, które zostały zaprojektowane tak, by służyć w różnych sytuacjach. Największa wada? Brak aktywnego tłumienia szumów. No i cena.

PLUSY:

[plus] bardzo dobra jakość wykonania

[plus] przemyślane, wygodne i dopracowane funkcje

[plus] wygodne nauszniki

[plus] możliwość podłączenia dwóch urządzeń

[plus] duży zasięg Bluetooth

[plus] niezłe brzmienie

Minusy:

[minus] przeciętna izolacja

[minus] wysoka cena (ponad 700 zł)

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)