POCOPHONE F1: pierwsze wrażenia i zdjęcia z aparatu

POCOPHONE F1 to pierwszy smartfon nowej, budżetowej marki Xiaomi. Czy najtańszy telefon ze Snapdragonem 845 jest flagowcem pełną gębą? Oczywiście nie, ale jak na urządzenie za 1499 zł i tak ma wyjątkowo mocnych stron.

POCOPHONE F1: pierwsze wrażenia i zdjęcia z aparatu
Miron Nurski

29.08.2018 | aktual.: 30.08.2018 10:25

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Oszczędności są mocno widoczne

Pisałem o wielu mocnych stronach, ale zacznijmy o tych słabszych, bo tych - oczywiście - nie brakuje.

Jakość wykonania POCO F1 nie zachwyca

POCOPHONE F1 to smartfon niedrogi, ale po wzięciu go do ręki sprawia wrażenie... tańszego niż w rzeczywistości jest. Niewiele jest bowiem plastikowych smartfonów za 1500 zł. A już na pewno niewiele jest plastikowych smartfonów Xiaomi za 1500 zł. Chińczycy nawet w ponad dwukrotnie tańszym Redmi 5 postawili na metal.

Tył i ramka wykonane są ze zwykłego, matowego plastiku bez żadnych cudownych właściwości, dlatego nie wierzę, że powody tej decyzji były inne niż cięcie kosztów. Oczywiście w kontekście specyfikacji technicznej jest to wybaczalne, ale trzeba mieć świadomość, że firma musiała iść na mocne kompromisy, by zaoferować potężne urządzenie w niskiej cenie.

Obraz

O dziwo na takie kompromisy nie poszedł producent Honor Play, który także ma mocny układ i dużo RAM-u, a przy tym ma obudowę ze szkła i aluminium.

Muszę jednak uczciwie podkreślić, że nie dla każdego plastik będzie wadą. Jest lekki i potencjalnie mniej podatny na stłuczenia niż popularne ostatnio szkło. Szkoda jednak, że producent nie zastosował wymiennej baterii albo chociaż wymiennych pokryw, żeby w pełni wykorzystać praktyczne walory tworzywa sztucznego.

Sporym minusem jest też brak NFC

O zbliżeniowym płaceniu POCOPHONE'em można zapomnieć. Szkoda, bo po premierze Apple Pay w Polsce zauważyłem duży wzrost popularności tej formy płatności w naszym kraju.

Tutaj ponownie muszę wspomnieć o konkurencyjnym Honorze Play, którego europejska wersja ma NFC.

Globalna wersja (oficjalnie) nie ma jeszcze skanowania twarzy

POCO F1 ma wbudowany skaner twarzy z sensorem podczerwieni, ale na razie działa on tylko w Azji ze względu na - jak mniemam - problemy natury prawnej. Otrzymałem jednak informację, że Chińczycy pracują nad tym, by aktywować go w globalnej wersji jak najszybciej.

Obraz

Na razie można to wymusić ręcznie zmieniając w ustawieniach region na Indie. Tak też uczyniłem i muszę przyznać, że skaner działa ultraszybko. O wiele szybciej niż Face ID z iPhone'a X, choć też potencjalnie jest mniej bezpieczny, gdyż - w przeciwieństwie do rozwiązania Apple'a - nie wykonuje ponoć dokładnego skanu 3D twarzy. Niemniej nie udało mi się go oszukać zdjęciem.

POCO F1 faktycznie jest szybki

OK, przejdźmy do zalet. Smartfon promowany jest hasłem "Master of Speed". Po wyjęciu z pudełka ekran zdobiony jest naklejką z wypunktowanymi najmocniejszymi atutami. W pierwszej kolejności wymieniono Snapdragona 845 oraz system chłodzenia cieczą.

I w tym aspekcie POCOPHONE faktycznie nie zawodzi. Operacje wykonywane są błyskawicznie i smartfon dzielnie znosi duże obciążenie. Próbowałem go katować grami czy nagrywaniem filmów 4K i robi się co najwyżej ciepły. Ma to tę zaletę, że wydajność w grach nie powinna spadać nawet podczas długiej, intensywnej rozgrywki.

Telefon robi też użytek z 6 GB RAM-u. W tle może pracować bardzo dużo aplikacji, a oprogramowanie ich nie ubija.

POCO F1 pracuje też płynnie, choć nie obyło się bez sprytnych sztuczek. Przewijanie kinetyczne zostało skręcone, przez co trzeba się namachać paluchem, by przewinąć stronę internetową czy Facebooka.

W każdym razie tak duża wydajność w smartfonie tej klasy to potężna zaleta.

Aparat jest dobry, ale to nie poziom flagowców

12-megapikselowy aparat ma przysłonę f/1,9 i wspierany jest przez sensor 2 Mpix odpowiedzialny za rozmywanie tła. Optycznej stabilizacji obrazu brak.

POCO chwali się sztuczną inteligencją, która rozpoznaje obiekty w kadrze w celu poprawy jakości zdjęć.

Obraz
Obraz;

Smartfon faktycznie prawidłowo rozpoznaje ludzi, kwiaty, niebo i inne scenerie, ale sama ingerencja algorytmów w strukturę obrazu jest bardzo subtelna. Bez bezpośredniego porównania wręcz niezauważalna.

Ma to dobre i złe strony. Plusy są takie, że sztuczna inteligencja nie psuje zdjęć, gdy oprogramowanie źle dobierze parametry. W niektórych telefonach coś takiego się zdarza, gdy np. kwiat znajduje się na tle nieba i telefon nie wie, jaki tryb załączyć. Minusy? Coś, zdjęcia są ładne, ale raczej nie rzucają na kolana.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/27]

Biorąc pod uwagę, że mówimy o telefonie za 1500 zł, z POCO F1 da się wycisnąć niezłe efekty nawet w nocy. Przynajmniej gdy sztucznego oświetlenia jest dużo, bo gdy światła brakuje, nietrudno o utratę szczegółów, rozmycia i szumy. Jednak brak optycznej stabilizacji obrazu jest odczuwalny.

Jeśli chodzi o tryb rozmywania tła, nie mam zastrzeżeń. Smartfon zazwyczaj poprawnie odseparowuje obiekty na pierwszym planie od planu drugiego, a samo rozmycie cieszy oko.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/5]

POCO F1 nie jest królem fotografii, bo sporo mu brakuje do Huaweia P20, Galaxy S9 czy nawet Xiaomi Mi 8. Nie uznaję jednak aparatu za jego wadę, bo ten w najgorszym razie jest adekwatny do ceny.

Kilka dodatkowych spostrzeżeń

Jeszcze pare rzeczy, które odnotowałem po dwóch dniach z POCOPHONE'em F1:

  • ekran szału nie robi - kolory są naturalne i żywe, kontrast w porządku, a czerń głęboka, ale jasność podświetlenia gwałtowanie spada pod lekim kątem. Występuje przez to charakterystyczny dla tańszych modeli efekt migotania, gdy telefon jest delikatnie przechylany na boki. Nie jest to jakoś bardzo uciążliwe, ale widać, że nie jest to panel przygotowany z myślą o flagowcach.
  • głośniki pozytywnie mnie zaskoczyły - spodziewałem się, że i na tym elemencie producent zaoszczędził, ale nie. Co prawda głośnik nad ekranem jest dużo cichszy od tego na dole, ale już samo to, że brzmienie odtwarzane jest z obu jednocześnie robi robotę. Poza metalicznym basem przy dużej głośności, nie mam się do czego przyczepić.
  • bateria robi robotę - 2 dni z telefonem to krótko, ale już teraz widzę, że POCO F1 jest długodystansowcem. Zresztą 4000 mAh to dużo jak na telefon z panelem 1080p.
  • gesty są super - telefon można opcjonalnie obsługiwać za pomocą gestów ekranowych, podobnych do tych z iPhone'a X.

Czy warto kupić POCO F1?

POCOPHONE F1 to najtańszy smartfon ze Snapdragonem 845, ale też - patrząc obiektywnie - jeden z najgorszych smartfonów ze Snapdragonem 845. Jakość wykonania, brak NFC, ekran czy aparat zdradzają, że to nie jest smartfon z najwyższej półki. Rzekłbym że to zwykły mid-range z jednym bardzo mocnym atutem w postaci potężnego procesora i dużej ilości RAM-u.

Żeby była jasność: nie twierdzę, że to telefon zły. Jak na tę cenę jest bardzo, bardzo dobry, choć skierowany do konkretnej grupy odbiorców. Przede wszystkim do osób, dla których wydajność w połączeniu z dobrą baterią to priorytet.

Obraz

POCO F1 nie jest uniwersalną odpowiedzią na pytanie "jaki telefon do 1500 zł kupić?", ale dla wielu będzie odpowiedzią najlepszą. Pozostali mogą albo zdecydować się na coś mniej wydajnego, ale lepiej wykonanego czy uzbrojonego w NFC, albo dopłacić do Honora 10, Xiaomi Mi 8 czy OnePlusa 6, które - choć droższe - są w mojej ocenie smartfonami mniej kompromisowymi.

POCO F1 pod względem stosunku ceny do wydajności jest prawdziwym wymiataczem i pewnie będzie się cieszył olbrzymią popularnością, na którą w pełni zasługuje. Konkurencja - wliczając w nią także Xiaomi - nie została jednak zgładzona i wciąż ma się czym bronić.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Komentarze (0)