Premiera prawie 5 lat temu, a ja dalej gram. Pokemon GO wciąż żywe

Pokemon GO to fenomen rynku gier mobilnych. Co sprawiło, że ponad 30-letni facet od prawie 5 lat regularnie łapie stworki rodem z Japonii?

Pokemon GO
Pokemon GO
Źródło zdjęć: © fot. Mika Baumeister [Unsplash.com]
Konrad Błaszak

04.06.2021 | aktual.: 04.06.2021 12:09

Kilka lat temu tekst ten mógłbym zacząć słowami: "Mam dziwne hobby, nie zrozumiesz. Mam prawie 30 lat i jestem trenerem Pokemonów". Mimo iż liczne serie gier przyciągały przed ekrany miliony graczy w różnym wieku, duża część społeczeństwa patrzyła na dorosłych, którzy w nie grali, z lekkim politowaniem. Sami co najwyżej kojarzyli kreskówkę sprzed kilkunastu lat, więc tylko na tym opierali swoje oceny.

Ja co prawda nigdy tak nie myślałem, ale również zatrzymałem się na pierwszej serii Pokemonów, która leciała w TV oraz grach na Game Boya. Mimo tego, gdy tylko usłyszałem o grze mobilnej z tymi stworkami, nie wahałem się ani chwili i już pierwszego dnia założyłem konto.

Tak zaczęła się moja prawie 5-letnia przygoda z zostania mistrzem Pokemon!

Spokojnie, nie zamierzam opisywać całej swojej przygody z tą grą. Powiem tylko, że mam obecnie 41 poziom, a podczas tych kilku lat przeszedłem 3471 kilometrów, złapałem 23 313 Pokemonów oraz odwiedziłem 15 551 PokeStopów. Do bycia najlepszym na świecie jeszcze dużo mi brakuje, ale śmiało mogę powiedzieć, że grałem dość sporo.

Oczywiście jak to zwykle bywa, miałem chwile (czasem tygodnie, czasem miesiące), w których w ogóle Pokemon GO nie uruchamiałem. Twórcy - firma Niantic - przez cały ten czas uczyli się tego, jak skutecznie animować społeczność i bywało z tym różnie. Ja przeważnie odpuszczałem, gdy gra stawała się nudna. Nie było ani zbyt dużo nowości, ani żadnych ciekawych wydarzeń.

Potencjalnym ciosem mogła być również pandemia, ponieważ Pokemon GO to gra, w której kluczowe jest wychodzenie z domu. Spotykanie się z innymi trenerami czy wspólne walczenie to najciekawsze elementy rozgrywki. Szukanie nowych stworków z domu również nie należy do najskuteczniejszych sposobów, nie mówiąc już o wysiadywaniu jajek, do których trzeba przejść konkretny dystans. Wszystko wskazywało, że obecnie panująca sytuacja mocno odbije się na tym tytule, ale stało się zupełnie inaczej.

Niantic wie jak utrzymywać przy sobie graczy... i ich portfele

Od kilku lub nawet kilkunastu miesięcy nie zdarzyło się, żebym nie uruchamiał Pokemon GO przez dłużej niż 2 dni, a te przerwy i tak były sporadyczne. Jest to spowodowane tym, że Niantic wprowadził mnóstwo zmian, dzięki którym nawet w środku pandemii mogę cieszyć się większością elementów gry. A przy okazji jest ona ciekawsza niż kiedykolwiek.

Przede wszystkim twórcy zadbali, żebym nie miał czasu na nudę w grze. Regularnie pojawiają się nowe zadania czy też Pokemony, więc praktycznie zawsze jest co robić. To bardzo inteligentne zagranie, gdyż znam wiele osób grających nie tyle dla samej przyjemności, ale po prostu nie chcą przegapić czegoś nowego. Sam miałem takie momenty, więc doskonale rozumiem jak to działa.

To w końcu Pokemony, chcesz złapać je wszystkie, więc nawet jak nie masz ochoty grać, i tak to robisz

Drugim bardzo inteligentnym zagraniem było przystosowanie gry do obecnej sytuacji. Pokemon GO mogłoby mocno stracić na pandemii, ale Niantic wprowadziło szereg zmian, jak chociażby możliwość walczenia w gymach na odległość.

Kiedyś trzeba było być fizycznie na miejscu, żeby móc wziąć udział w walce. Teraz nie jest to koniecznie. Co więcej, ta funkcja nie ma ograniczeń, więc mam w swojej kolekcji stworki zdobyte w USA czy też Japonii, chociaż nigdy tam nie byłem. Wystarczyło znaleźć grupę osób z danego regionu, która zaprosiła mnie na rajd. Załatwienie tego zajęło mi dosłownie kilka chwil.

Pokemon GO nadal jest darmowe, ale...

Nie wiem, czy też tak macie, ale większość gier mobilnych usuwam z telefonu maksymalnie po kilkunastu minutach. Ilość reklam jest tak przytłaczająca, że często przejście poziomu zajmuje mi mniej czasu, niż ich obejrzenie. W Pokemon GO nie ma reklam. Można grać całkowicie za darmo, a przy tym nadal cieszyć się większością elementów.

Oczywiście z czasem powstały płatne wydarzenia. Można też kupić wiele dodatków ułatwiających rozgrywkę lub po prostu wyróżniających naszą postać. Nie jest to konieczne, ale znacząco przyspiesza złapanie wszystkich stworków i często uprzyjemnia rozgrywkę, więc całkiem sporo osób wydaje w tej grze kilka lub kilkanaście złotych miesięcznie. Znam również graczy kupujących rzeczy za dużo większe kwoty. Ja na szczęście gram raczej oszczędnie.

Pokemon GO to moim zdaniem gra przemyślana w każdym szczególe

Twórcy wiedzieli, jak połączyć sentyment starszego pokolenia i zajawkę młodszych użytkowników, a przy okazji wyciągnąć z tego ile tylko się da. Nie można odmówić, że szczególnie ten ostatni element wychodzi im znakomicie, gdyż - jak informuje BusinessOfApps za Sensor Tower - Pokemon GO w 2020 roku osiągnęło dochód na poziomie 1,23 miliarda dolarów. Po małej zadyszce w 2017 tytuł ten z roku na roku przynosi większe pieniądze i raczej nic się w tej kwestii nie zmieni.

Ja również nie zamierzam odpuszczać rozgrywki. Namówiłem nawet kilku znajomych, którzy grają teraz ze swoimi dziećmi. Tak, w Pokemon GO można spotkać rodzica ze swoją pociechą wspólnie szukających nowych stworków. Dzięki temu mogą złapać ze sobą lepszy kontakt. Dla wielu jest to dużo ważniejsza zaleta tej gry niż możliwość realizacji marzeń z dzieciństwa o zostaniu trenerem Pokemon. Chociaż kto kiedyś nie chciał złapać ich wszystkich?

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)